sobota, 12 września 2015

Rozdział XXII{Szachownica czerwieni i bieli}

Śnieżka musiała przyznać, że królowa ją zaskoczyła — nie sądziła, że przyjdzie do niej tak szybko. Ostrożnym ruchem wsunęła zaciśniętą na nożu Nyn dłoń w głąb wody, próbując przywołać na twarz dzikość i zagubienie.
— Nie chcę cię niepokoić — uprzedziła macocha. Jej zielone oczy z uwagą spoglądały na wychudzone ciało pasierbicy i, co dziwne, wyrażały czułość. — Musiałam jedynie nasycić tęsknotę za tobą. Nieustannie zastanawiałam się, czy żyjesz… Ale wróciłaś do mnie i tylko to się liczy. Posłałam już po najlepszych medyków. Przywrócą ci siły.
Królewnę zaskoczyła troska w jej głosie — wiedziała, że to tylko wytwór nikczemności, ale wydawała się ona tak szczera, tak poruszająca…
— Znam cię — wyszeptała, nie chcąc rozkuwać otoczki szaleństwa wokół siebie. Królowa uśmiechnęła się, a jej twarz nabrała kształtu przyjaznego jabłuszka.
— Oczywiście, że tak, moje dziecko. I wkrótce wszystko będzie jak dawniej…
Nie, nie będzie! — coś wykrzyknęło w Śnieżce ze sprzeciwem. Zamordowałaś mojego ojca, a za mną chcesz zrobić to samo! Jesteś z ł a. Zginiesz, tak jak wiedźma od Roszpunki.
Dziewczyna odwróciła wzrok, by nie pokazać w nim swojego gniewu. Spoglądała teraz na szare, unoszące się na tafli wody drobinki własnego brudu. Mokre włosy zsunęły jej się na policzki.
— Widzę, że tamta dziewka już zajęła się twoim wyglądem. To dobrze. — Królowa kucnęła przy swojej pasierbicy; dzieliło je kilka niebezpiecznych cali. — Chociaż dla mnie zawsze będziesz piękna…
Tak, podejdź bliżej…
Nóż w dłoni Śnieżki stał się niewiarygodnie ciężki, ona jednak prześcignęła jego wagę. I gdy wiedźma już niemal dotykała pasma jej włosów, królewna uniosła się w wodzie jak mordercza syrena, przytrzymała macochę za ramię, a drugą dłonią zadała cios sprawiedliwości.
Na pojedynczy oddech wszystko zamarło. Wyglądało to tak, jakby dwie królowe stanęły naprzeciwko siebie na polach szachownicy, gdzie miejsce było tylko dla jednej.
Biel i czerwień.
Zima i lato.
Śnieżka zrodzona w śnieżny wieczór i Helena z Czerwonych Krain.
Tak to powinno się zakończyć.



Gdyby Helena się tego nie spodziewała, zgubiłoby ją z pewnością samo zaskoczenie gwałtownym atakiem, tak, że nie zdążyłaby nawet pomyśleć o obronie. Ale na krótko przed agresją Śnieżki jej wzrok padł na niewyraźne odbicie jej samej w wodzie. Usta wodnej bliźniaczki poruszyły się ostrzegawczo, serce obok zabiło szaleńczo, a zaraz potem rozległ się chlupot atakującej królewny.
Wyczulona królowa zdążyła wyszarpać się spod ręki Śnieżki i odsunąć na tyle, by ostrze nie przebiło jej serca, a przecięło skórę na wierzchu dłoni. Czarownica poczuła błyskawicę bólu, przechodzącą po kolei po odcinkach jej świeżej rany, ale to tylko wzbudziło w niej wzburzenie i poczucie zdrady.
Śnieżka była zarumieniona i wstrząśnięta. Spróbowała zadać kolejny cios, ale macocha jej już na niego nie pozwoliła. Gwałtowanie wstała, a potem machnęła dłonią. Gniewne myśli przyzywały ciepło magii do jej dłoni. Z czubków palców kobiety wypłynęły lśniące, rubinowe strużki, które po chwili pomknęły ku dziewczynie i na wzór złowieszczego przedłużenia dłoni zacisnęły się na gardle małej wojowniczki. Zaraz potem z chlupotem wyciągnęły ją z wody i przycisnęły do najbliższej ściany.
Sztylet niedoszłej zabójczyni opadł z brzękiem na ziemię.  
Śnieżka dyszała ze zdumienia i szarpała się w powietrzu, dłońmi usiłując podrapać utkaną z czerwonej magii dłoń, a nogami uderzając o kamienną fasadę. Mokre włosy przykleiły się jej do policzków. Helenę rozbawiłby ten widok, gdyby nie była tak wściekła. Słyszała bardzo wyraźnie serce pasierbicy i miała ochotę sięgnąć po nie już teraz.
— Tak się postępuje z matką, Śnieżko?
— A czy tak się postępuje z córką? I z mężem? — wysapała dziewczyna, dając sobie spokój z próbami poskromienia wiedźmowatej ręki. Jej oczy za sprawą płomieni złości stały się nader przytomne. — Chcesz tylko naszych serc!
A więc wie. Królowa zacisnęła usta, nagle pojmując powód ucieczki królewny oraz jej wyciągnięty przed chwilą nóż. Ta świadomość napełniła ją pewnym smutkiem. Nikt nie lubi, gdy jego sekrety wychodzą na jaw, zwłaszcza przy osobach, na których nam zależy.
— Kocham cię — odpowiedziała cicho, z ulatującym żalem. Oczy dziewczyny stały się wielkie jak sadzawki.
— I chcesz mi wyrwać serce? Czy ty siebie słyszysz?!
Przed oczami kobiety przewinął się chytry mężczyzna w wysokim kapeluszu i piękne, wielkie lustro, które jej podarował; matka, która krzyczała ,,ściąć im głowy!’’, łzy szczęścia na widok ciepłego serca Filipa i róże o płatkach jak krople krwi…
— Co robisz, gdy kogoś kochasz? — spytała szeptem, który zdawał się dochodzić zza jakiejś mrocznej zasłony. — Szukasz jego bliskości, oczekujesz pocałunków… A to tylko niestałe pieszczoty. Liczy się to, co wieczne, moja matka zawsze mi to powtarzała. A serca są wieczne. Zamknięte w słoju, wyrażają miłość na zawsze.
— Skąd… Dlaczego tak myślisz?
Wargi czarownicy uśmiechnęły się drżąco.
— Lustra mi powiedziały. Patrzą na mnie już od dawna. Gdy spoglądam w ich taflę, czuję, że to nie ja obserwuję swoje odbicie, lecz, że to ono obserwuje mnie.
— Dlatego zakryłaś lustra? — Śnieżka sprawiała wrażenie, że chce to zrozumieć i obudzić w macosze nadzieję. — Chciałaś z tym walczyć?
Tak, chciałam je zniszczyć. Ale tego królowa nie powiedziała. Lustra były wszędzie. Lustra słuchały. Lustra rozkazywały.
— Z nimi nie można walczyć. Wszyscy jesteśmy tylko odbiciami, dlatego potrzebne nam serca, potrzebna nam wieczność… — Coś szaleńczego zapaliło się w jej oczach. — Kocham serca. Są piękne, nie uważasz? Kryje się w nich tyle uczuć, tyle pasji i obaw… A ich struktura… Idealna. Gdyby taka nie była, nie moglibyśmy żyć. A idealność to wieczność.
Kobieta drżała, jej słowa były szybkie i nasączone obłędem. Miała wrażenie, że wkroczyła do ogrodu szeptów, a furtka za nią zaczynała się zamykać. Nie widziała już zapełniających się łzami oczu królewny — była w stanie myśleć jedynie o pulsującym organie ukrytym pod tą mleczną skórą.  
Oddała się szaleństwu luster.
— Nie możesz tego zrobić! — wykrztusiła desperacko Śnieżka — Jeżeli się kogoś kocha, pragnie się jedynie jego szczęścia. A jeśli ty naprawdę mnie kochasz, tak jak i ja ciebie kochałam, nie możesz mi zabrać serca! Proszę…
— Ale gdy ono jest tak piękne… Odkąd cię zobaczyłam tamtego dnia, z rozwianymi włosami i lśniącymi oczyma, nigdy nie słyszałam piękniejszego dźwięku niż bicie twojego młodego serca. Wsłuchiwałam się w nie, gdy usnęłaś, zmorzona moimi opowiastkami na dobranoc. Czułam, jak płacze po stracie ojca i jak dojrzewa wraz z tobą. Jest tak delikatne, tak niewinne, tak słodkie… — szeptała wiedźma.
Twarz Śnieżki wyrażała przerażenie i obrzydzenie, ale królowa nie zważała na to, wyciągając dłoń dalej, aż w końcu jej palce zacisnęły się na lewej piersi dziewczyny. Teraz to przyśpieszone, melodyjne bicie pulsowało w ręce Heleny, miała je tak blisko…. Czuła jego młodość i życie. Coraz głośniejsze uderzenia. Coraz cieplejsze serce.
— Dlaczego mnie nie zabijesz? — pisnęła w końcu Śnieżka, a blask bijący z czerwonej ręki obnażał strach w jej oczach. — Dlaczego wcześniej nie…
— Twoje serce nie było gotowe — wyjaśniła wiedźma spokojniej, jakby na moment wrócił jej rozsądek. — Teraz zaś, gdy jest, ja nie jestem gotowa. Rozumiesz, śmierć królewskiej córki wzbudzi sensacje, potrzebny mi ktoś, kto to posprząta.
Jej dłoń przestała pieścić jej pierś. Śnieżka nie potrafiła jednak odetchnąć.
— M-musiałam osiągnąć dorosłość?
— W pewnym sensie. Wszakże miłość to pewien próg dorosłości, nie sądzisz? Dlatego wydałam wtedy tamten bal, zapraszając wielu ciekawych mężczyzn z królestwa. Czułam, że wśród nich będzie ten jedyny. — Królowa musnęła ją figlarnie w nos. Po chwili Śnieżkę dopadło oszałamiające zrozumienie, a jej serce zabiło jak płochliwy królik.
— Masz na myśli Raula?
— Oczywiście! Przyznam, że to uroczy i dzielny młody człowiek. — Helena klasnęła w dłonie jak podniecona dziewczynka. — Tak się cieszę, że zapalił w tobie ten szczególny płomień!
— Skąd…  
— Nie zaprzeczaj, moja panno! Czułam to przed chwilą. Twoje serce nigdy nie było równie rozgrzane, aczkolwiek kielich ten nie jest jeszcze pełny. Ale nie martw się, nie upłynie wiele czasu, nim Raul założy na twój palec pierścionek i wasza miłość stanie się pełna. A wówczas twoje serce będzie najcieplejsze — Kobieta uśmiechnęła się szeroko i chytrze na wizję trzymania w dłoniach obiektu jej marzeń.
— To szaleństwo, jesteś chora z szaleństwa! Nie pozwolę ci! Ostrzegę Raula i…
Jej naiwność była zabawna. Dziewczyna nie wiedziała, że miała pozostać zamknięta w lochu, a z Raulem zobaczyć się dopiero w dniu zaślubin. Serce zamknięte w samotności i tęsknocie ożyje, gdy ujrzy swą drugą połówkę! A wówczas… je sobie zabiorę.
— Śnieżko, ciii. Nie bądź tak niegrzeczną dziewczynką jak w dniu, gdy cię poznałam. — Królowa podparła się teatralnie pod boki i zaskoczyło ją, że jej pasierbica ma jeszcze siłę marszczyć brwi w oburzeniu. 
— Słucham?
— Tak. Mała królewna, zrozpaczona, samotna, zuchwała i egoistyczna. — Wydęła ze smutkiem usta, a potem ułożyła je w kolejny uśmieszek. — Ale wykorzeniłam to z ciebie, pamiętasz? Pod moją pieczą nauczyłaś się wrażliwości i siły. Jak twoje oczy mogą widzieć we mnie potwora? Przecież to dzięki mnie jesteś dobra… — Dotknęła czule jej policzka, patrząc na drgające piersi i rozpacz.  — Nie zaprzeczaj. Nie masz innej matki.  
Te słowa wydawały się ugasić w oczach dziewczyny wszelki płomień walki. To idealna pora na sen — pomyślała Helena i pstryknęła zgrabnie palcami.
Ściskająca gardło dziewczyny dłoń, utkana z czarów, przeniosła bezwładną nieszczęśnicę z powrotem do stygnącej w balii wody, a następnie zaczęła zmieniać się w szary, senny dym. Ten zaś po chwili przybrał kształt lśniącego, obsydianowego grzebienia, który spoczął na wyciągniętej dłoni królowej.
Niespokojna Śnieżka usiłowała jeszcze wygrzebać się z balii i po coś sięgnąć, ale macocha już była przy niej.
— Nie!
— Ciii… — Helena uklękła i troskliwym gestem zaczęła przeczesywać mokre, czarne pasma nierówno skróconych włosów królewny, obiecując sobie, że przywróci im dawny urok. Resztki oporu zastygły wraz z ich właścicielką.  
Powolny ruch grzebienia. Okiełznane kosmyki opadały posłusznie na kruche ramiona dziewczyny. Ona sama siedziała w wodzie całkiem spokojnie, zaklęta pomiędzy jawą a marą. Coś ciężkiego osiadało się na jej powiekach.  
Jak córka z matką — pomyślała wzruszona Helena, ostrożnie rozczesując ostatnie kołtuny.
Śnieżka ostatkami świadomości próbowała walczyć, trzepotała rzęsami jak opętana, ale wkrótce czar snu zadziałał. Nieprzytomna osunęła się lekko, przytrzymywana przez ramiona wiedźmy.
Helena przez chwilę przyglądała się śpiącej pasierbicy. 
   Następnie zawołała służki, mówiąc, że królewna zasłabła w kąpieli. Odziane w szare stroje kobiety posłusznie zajęły się swoją panią — wyciągnęły z balii, wysuszyły wprawnymi ruchami ręczników, a potem ubrały w świeżą, kremową suknię i zaniosły do jej komnaty. Królowa cierpliwie pozwoliła im na to, ale gdy położyły dziewczynę na łożu, zakazała wchodzenia komukolwiek do pomieszczenia. ,,Królewna czuje się zagubiona i potrzebuje niezamąconego odpoczynku. Tylko ja mogę z nią mówić’’ — powiedziała im nieznoszącym sprzeciwu tonem. Służki skinęły gorliwie głowami, zapewne chcąc, by ich młoda pani wróciła do zdrowia.
Helena czekała, aż ich niezgrabne kroki się oddalą, a potem zamknęła się w komnacie pasierbicy. W dłoniach trzymała szafirowy gorset, który wcześniej zamoczyła w jednorazowej miksturze znikania i pojawiania się. Delikatnie opięła nim talię nieprzytomnej dziewczyny, a następnie zasznurowała z matczyną wprawą.
Magia kryjąca się w nitkach materiału zadziałała. Królowa nie musiała uciekać się do czarów, mogła sama przenieść królewnę, ale obawiała się, że zobaczą ją czyjeś niepożądane oczy. Teraz uciszy wszystkie pytania.
Królewna zaczęła znikać, jakby jej ciało kawałek po kawałku zmieniało się w przeźroczysty dym. Po chwili pozostało po niej tylko puste łoże. Wiedźma wiedziała jednak, że jej córka nie przepadła na wieki, a jedynie przeniosła się do bardziej skrytego miejsca.
Czuła się teraz spokojna i spełniona.
Stanęła przed jednym ze zwierciadeł i śmiałym gestem zsunęła z niego zasłonę, która przez tyle lat oddzielała ją od prawdziwej jej — w odbiciu widać było piękną kobietę o włosach czerwonych jak krew i oczach lśniących zwycięstwem. Usta wyginał pewny siebie uśmieszek, na twarz padał cień. Pod nogami, zamiast dywanu, leżały stosy czerwonych serc. Jestem czerwoną królową. Bliźniaczka w lustrze mrugnęła do niej i wyszeptała jej ustami:
— Lustereczko, powiedz przecie… kto jest najpiękniejszy w świecie?



Rozdział dość krótki i może nieco dziwny ;) Pewnie zastanawiacie się, dokąd to wszystko prowadzi. Powiem tyle: teraz wydarzy się wiele rzeczy, losy bohaterów zaczną się nieoczekiwanie krzyżować i splatać, by na końcu... a zresztą sami zobaczycie :P 
I wybaczcie za off-topic, ale oglądałam ostatnio piękny film i muszę tutaj o nim wspomnieć. Nazywa się "Ja w środku tańczę", z Jamesem McAvoyem, Stevenem Robertsonem i Romolą Garai. Dwóch chłopaków na wózkach inwalidzkich próbuje samodzielnego życia w rzeczywistości, w której nawet wizyta w łazience wymaga czyjejś pomocy; w międzyczasie nawiązuje się między nimi ciekawa przyjaźń, a na ich drodze staje ładna i niegłupia dziewczyna. Może brzmi to jak tani wyciskacz łez, ale film jest naprawdę przemyślany i poruszający. Kto ma czas, niech zerknie :)  


12 komentarzy:

  1. Witaj.
    Po pierwsze, bardzo podoba mi się nowy wygląd bloga! Tamten też był w porządku, ale dobrze, że go zmieniłaś, bo już trochę się "zasiedział" u Ciebie. ;)
    Rozdział faktycznie krótki, ale z pewnością nie brak w nim emocji. Relacja pomiędzy Śnieżką a Królową zaczyna się coraz bardziej wyjaśniać – poznaliśmy trochę przeszłości obu bohaterek, a także szaleństwo Heleny na pukcie luster. Ten pomysł bardzo mi się podoba, bo jest zupełnie świeży i jeszcze nigdy z niczym podobnym się nie spotkałam.
    Tak coś właśnie przeczuwałam, że próba zgładzenia Złej Królowej się nie powiedzie, a przynajmniej nie tak łatwo... Macocha potrafi przecież nawet w lustrzanym odbiciu wody dostrzec więcej, aniżeli przeciętny człowiek.
    Plan Śnieżki zawiódł, wszystko przepadło za sprawą tych paru chwil. Wytłumacznie Królowej odnośnie celu swoich działań są dla mnie zupełnie nielogiczne - gołym okiem widać, jak lustra przejęły kontrolę nad całym umysłem Heleny; jak wślizgnęły się do niego i ukradły wszelki rozsądek. Zastanawia mnie tylko, czy Królowa ma rację co do gorących uczuć Królewny względem Raula... Wydaje mi się, że to właśnie ten szczegół może popsuć jej plany, gdyż czy naprawdę Śnieżka kocha rycerza? Myślę, że jednak swojego prawdziwego księcia zostawiła za sobą, pośród Puszczy Zapomnienia.
    Przyznam, że finalna scena rozdziału bardzo mi się spodobała – moment odsłonięcia lustra i trumf na twarzy Złej Królowej, a pośród niej serca tych, których pokonała. Makabryczne widowisko, a jednak na swój sposób facynujące. Na początku myślałam, że niczym w "Portrecie Doriana Graya", odbicie pokaże przesyconą zepsuciem twarz zabójczyni, jednak myliłam się. Lustra przecież pokazują jej to, co tak bardzo pragnie ujrzeć i za co gotowa jest zapłacić najwyższą cenę.
    Ciekawa dalszych wydarzeń z niecierpliwością oczekuję na kolejne rozdziały. ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Też mi się wydaje, że co za dużo to niezdrowo, jakiś powiew świeżości się przydaje, a ten szablon ma w sobie jakiś hipnotyzujący urok :P
      "Myślę, że jednak swojego prawdziwego księcia zostawiła za sobą, pośród Puszczy Zapomnienia" - o, jak ładnie to ujęłaś, chociaż to tylko przypuszczenia xD
      Tę ostatnią scenę dopisałam dopiero niedawno, bo uznałam, że w opowiadaniu o Śnieżce powinien pojawić się motyw: lustereczko, powiedz przecie... Haha, to byłaby ciekawa wizja, ale faktycznie jest tak, jak piszesz - lustro wmawia jej, że jest piękna i niezwyciężona, pomimo iż praktycznie babra się we krwi ;) Niebawem dowiecie się też, dlaczego tak jest, dlaczego akurat lustra i serca...
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Tak też myślałam, że to by było zbyt piękne, aby Śnieżce udało się od razu zabić królową i pozbyć wszelkich problemów. Tak sobie teraz myślę, że może gdyby Słoneczko nie przyniosła tego sztyletu, to Śnieżka znalazłaby lepszy moment do ataku, kiedy Helena w ogóle by się go nie spodziewała ani nie spostrzegła niczego niezwykłego. No ale nie ma co gdybać, bo królewna drugiej szansy nie dostanie.
    Biorąc pod uwagę sytuację, Śnieżka pewnie już nic więcej nie zrobi i będzie musiała biernie czekać na ratunek. Dlatego też zastanawiam się, jak postąpi Raul. W końcu on zna prawdziwe plany królewny i może się martwić, gdy w najbliższym czasie nie otrzyma żadnych wieści od Śnieżki. Nie sądzę też, by oficjalna wersja królowej go przekonała, szczególnie że wiedział, iż królewna tylko udawała szaloną i uciekła z zamku z powodu Heleny. Tak sobie myślę, że może zamiast angażowania się w ślubne plany królowej, sam chwyci za miecz i postanowi ją zabić. Pozostaje jedynie cierpliwie czekać na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie wiele mogłoby się zdarzyć, gdyby nie teraz i nie w tym miejscu :P Ja staram się nie gdybać, bo inaczej koncepcja by mi się posypała :)
      Dobrze oceniasz Raula. Nie będzie chciał siedzieć bezczynnie. Wrócimy do niego już w następnym rozdziale.
      Dziękuję za opinię i pozdrawiam ^

      Usuń
  3. W gruncie trochę byłam zaskoczona, że Śnieżka już ją teraz zaatakuje. Ale to by było też zbyt piękne i bajecznie, gdyby udałoby się zabić Królewnę w tym momencie^^ Trochę Cię znam, więc spodziewałam się, że nie tak łatwo to wszystko pójdzie ;) Królowa jest naprawdę obłąkana... żeby serce w słoju traktować jako akt miłości do tej osoby? Ach... jestem to też ciekawa, co też Raul postąpi, bo wygląda na to, że i on będzie miał w tym wszystkim jakieś znaczenie...
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    P.S. Ostatnio stworzyłam nowego bloga, opowiadanie potterowskie, więc gdybyś była zainteresowana, to zapraszam ;)
    http://kiedy-wzejdzie-slonce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :)
      Hah, faktycznie, to byłoby za proste ;P
      Można i tak, prawda? Serce nie zając, nie ucieknie :P
      Jasne, chętnie wpadnę. Czemu wcześniej się nie chwaliłaś? xD

      Usuń
    2. A bo jakoś wyleciało to z głowy ;)
      Miło mi, że wpadniesz :)

      Usuń
  4. O, widzę nowy szablon i nawet nawiązuję do obecnej sytuacji Śnieżki. ;)

    Coś czuję, że Helena może doznać rozczarowania, gdy serce królewny wcale nie stanie się gorące w momencie zaręczyn z Raulem. Wciąż i wciąż liczę, że jednak to karzełek jest jej wybrańcem. <3 Niemniej, Helena jest sprytniejsza niż sądziłam. Zabicie jej tym nożem byłoby zbyt proste, dlatego uważam, że słusznie skomplikowała całą sytuacje. Niemniej, oczywiście wierzę w zwycięstwo Śnieżki. Helena to przerażająca psychopatka, która miesza ze sobą pojęcie miłości i czystego egoizmu. Jest naprawdę przerażająca w swej złożoności.
    No i te lustra... nie chcę myśleć, jakie zło się w nich czai.

    Świetny rozdział! <3 Czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Znalazłam go w idealnym momencie :P
      I dziękuję za cały komentarz :)
      Sprawa serca, jak i całego szalonego planu królowej rozwiąże się w nietypowy sposób, tyle mogę powiedzieć. Mam nadzieję, że taka wersja wam się spodoba, że was zaskoczy. Ale cieszę się, że Helena zdołała Cię nieco... przestraszyć xD Czym byłaby zła królowa(nawet jeśli nie do końca z własnej woli) bez odrobiny grozy?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Na wstępie gratuluje pomysłu na szablon, Marzycielko. Wszystko razem ładnie łączy się z treścią tego dziwnego, nietypowego rozdziału. Białe niczym śnieg, czarne jak heban. Brakuje, tylko czerwieni do całości kompozycji. Najlepiej takiego mocno pastelowego różu, powszechnie nazywanego odcieniem łososiowym. Dobrze nie narzekajmy. Wszystko, czego brakuje odnajdujemy w tekście. Gorące, pełne uczuć serce Śnieżki potrzebne jej okrutnej macosze. Teraz już rozumiem. Sprytny plan, bardzo sprytny. Najpierw doprowadzić dziewczynę na ślubny kobierzec, żeby zaznała upojenia gorącym uczuciem, rozkoszy pierwszego pocałunku, a potem, co? Mam takie nieodparte wrażenie, jakby nasza okrutna Królowa z Dalekich Krajów przejęłaby wtedy całą pulę, że się tak wyrażę. Owładnęła, by umysłem, ciałem oraz sercem, czyli cudzą własnością.Uh, ohyda. Zaraz ,zaraz, czy ONA już tego nie zrobiła? Wszak biedna, naiwna królewna ponownie zniknęła, prawda? Czytałam kiedyś za tak zwanej wcześniejszej młodości książkę o intrygującym tytule w Krainie Kota Doroty Terakowskiej. Między innymi poruszano tam wątek poszukiwania duszy młodego następcy tronu, Tetha. Głowna bohaterka we śnie przenosiła się do świata równoległego Krainy Tarota. Zła wiedźma zamknęła duszę niepokornego chłopaka w wielkiej szklanej kuli, przypominającej bańkę mydlaną. Intrygujący zbieg przypadków można, by rzec. A Ewa ta wspomniana już wcześniej główna bohaterka odnalazła księcia na Ziemi, jako upośledzonego niemowę. Genialne! Kiedy czytałam ten epizod doznawałam bardzo podobnych skojarzeń. Tyle, że tutaj mamy do czynienia z zupełnie innym motywem, hmm okropnej zbrodni... Człowiek może istnieć, dopóki ma duszę i serce bez nich przypomina drewnianą laleczkę, wydrążoną w środku pustką. Przeżyłam szok. Nie po raz pierwszy, zresztą. Chylę czoła. Marzycielko. Na szczęście dobro zawsze zwycięża. A przecież mamy Gburka, drozda, Puszczę Zapomnienia. Wszystko zmierza do szczęśliwego finału tak sądzę. Wierzę w to. A właśnie odnośnie nieuchwytnej magi uczuć serc i w ogóle. Zapraszam do mnie. Pomysł na niespodziankę całkiem mi się wyklarował. Może uda mi się także zaskoczyć. Czytelników... Gdy dodam komentarz u Ciebie, siadam do pisania. Zapraszam od 30 września 2015.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Też uważam, że szablon dobrze leży, jakby była na nim czerwień, to już w ogóle super :P
      Słyszałam o tej książce, ale nigdy jej nie czytałam. Muszę to nadrobić, bo brzmi to bardzo ciekawie :)
      W baśniach dobro zdecydowanie dobro zwycięża, tutaj jednak staram się pokazać też trochę realizmu, więc uprzedzam, że zakończenie nie będzie słodkie i kolorowe :P
      Dobrze, w takim razie czekam i pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Hm, Helena jest naprawdę obłąkana. Mówi o tych sercach z taką... pasją (?), że aż strach pomyśleć, co za rysę ma na umyśle.

    Oj, Śnieżko, Śnieżko. Za szybko! Za szybko zadziałałaś! Trzeba było odczekać kilka dni, wzbudzić jej zaufanie i wtedy zaatakować!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy