Śnieżka nigdy nie czuła się tak podle.
Miała wrażenie, że słowa Gburka wbiły w jej serce ciemny cierń, a jej ręce stały
się brudne, brudne od winy.
Gburek nie odezwał się do niej ani słowem.
Dziewczyna była pewna, że nie pozwoli jej wrócić do swojego schronienia, ale
gdy po jakimś czasie nieśmiało stanęła u progu jamy, karzeł rzucił jej tylko
krótkie spojrzenie i dalej obserwował pieczone przez płomienie udko. Gdy już
było gotowe, wziął sobie spory kawałek, ale resztki zostawił dla swojego
gościa. Może sądził, że będę zbyt
zniesmaczona, by to zjeść.
I owszem, tak było rano, ale teraz, gdy
słońce wspięło się już wysoko na nieboskłon, Śnieżka zrozumiała, że ostatnio
miała coś w ustach wczoraj na balu i że jej żołądek domaga się nowej porcji
energii. Nieufnym ruchem wzięła więc pozostałości po upolowanej żabie i powoli
włożyła do buzi, a potem tylko skrzywiła się lekko, z godnością przysługującą córce
króla. Po kilku kęsach przekonała się zaś, że nie jest tak źle, jak to sobie
wyobrażała.
Ponure milczenie i trzask płomieni.
Obecność Gburka była męcząca. Nie, nie męcząca. Krępująca. Królewna
słyszała jego oddech i wyobraziła sobie, że kiedyś ta nora rozbrzmiewała
jeszcze pięcioma takimi tchnieniami. Wiedziała, że karłów była szóstka,
spoglądając na liczbę porozrzucanych na ziemi szmat. Nikt tu nie sprzątał od ich odejścia. A teraz i ona zamieszkiwała
to miejsce, dziewczyna z królewskiego rodu, która zajęła się własnymi
problemami za bardzo, by dostrzec tragedie rozgrane tuż obok niej. Teraz mogła
jedynie rzucać Gburkowi ukradkowe spojrzenia i przymierzać się do przeprosin.
Wszystkie słowa jednak wydawały jej się sztuczne lub puste. W pewnym momencie
chciała się nawet rozpłakać, ale miała świadomość, że tym czynem pogrążyłaby
się w oczach towarzysza bez reszty.
Pod koniec dnia Śnieżka postanowiła wyjść.
Nikt jej nie zatrzymywał, więc mogła
zagłębiać się coraz bardziej w las, póki jeszcze płonęła w niej determinacja. Była
świadoma ryzyka, ale powtarzała sobie, że szybko odnajdzie odpowiednie owoce i
wróci do Gburka przed nastaniem zmroku. Na leśnych bogactwach znała się prawie
tyle co nic, ale Nyn, młoda kucharka, opowiadała jej kiedyś o białych jagodach
zwanych Śnieżnymi, które ponoć były miękkie i słodkie jak puszek śniegu. Królewna
liczyła, że jeśli podaruje je swojemu towarzyszowi, będą mogli zacząć od nowa
albo przynajmniej mieć pretekst do rozmowy.
Pozostałe na drzewach liście, zabarwione
kolorem ognia szemrały coś w swoim języku, ale poza tym Puszcza Zapomnienia
wydawała się złowieszczo cicha. Muśnięte światłem dnia drzewa nie sprawiały już
wrażenia powyginanych niczym ciało zgarbionej staruchy — były po prostu potężne
i stare, porośnięte ciemnozielonym mchem i czekające na zimowy sen. W powietrzu
unosił się ciężki zapach wilgoci i igieł, woń surowej świeżości.
Królewna szła wśród dzikiej zieleni nieśpiesznie
i rozglądała się nerwowo wokół siebie, mając nadzieję, że nie spotka tego
mięsożernego jednorożca. Czuła też ból w bosych stopach, w miejscach, gdzie
ostre podłoże ponownie przekuwało skórę, starała się jednak nie zwracać na to
uwagi.
Ciągle drzewa i drzewa, tracące liście i
pozbawione owoców… I kiedy dziewczyna zaczynała już tracić nadzieję, natknęła
się niewielką dolinkę, gdzie rosły cierniste krzewy z białymi owocami, wyglądającymi
zza pożółkłych liści. Śnieżne Jagody! Uradowana
królewna zaczęła zbierać je do ręki, ale gdy już miała odejść, poczuła na swoim
karku szorstkie, drewniane ostrze.
— Nie ruszaj się, złodzieju! — ostrzegł
ktoś zmęczonym, męskim głosem. Śnieżka powoli odwróciła głowę i wydała z siebie
pisk.
Stał przed nią całkiem młody mężczyzna i
był gotowy poderżnąć jej gardło, ale to nie to zaskoczyło ją najbardziej. Ta twarz. Nieznajomy miał skołtunione,
brązowe kosmyki, a jego wychudłe oblicze orały kręte, różowe blizny; przecinały
policzki, brodę, czoło, wiły się pod okiem… Wyglądały jak pełznące po skórze bladoczerwone
węże. A to jeszcze nie koniec koszmaru — ten człowiek nie miał oczu. Na
wystraszoną dziewczynę patrzyły dwa puste oczodoły, dwie ciemne kałuże wyryte w
czaszce, przywołujące wrażenie spoglądania prosto w ślepia śmierci.
— Nie krzywdź mnie, błagam! — zdołała
wyjąkać Śnieżka, cały czas ściskając w dłoni Śnieżne Jagody.
— Flynn, to tylko bezbronna dziewka! —
rozległ się damski głos. Za królewną stanęła chuda kobieta w przydługich
spodniach i brudnoszarej koszuli, które musiała ukraść jakiemuś mężczyźnie. Włosy
opadały jej na ramię w niechlujnym warkoczu i kiedyś mogły mieć złotą barwę. Tak samo jak jej twarz kiedyś mogła być
piękna.
Ślepy mężczyzna opuścił nieufnie swój
drewniany nóż i zastygł, starając się nie przegapić żadnego pomocnego dźwięku. W
wynędzniałych szatach, bez broni i bez wzorku, wyglądał bardziej nieporadnie i
żałośnie niż przerażająco. Śnieżka czuła, że wraz z oddechem ulgi oddala od
siebie także lęk. Jak mogłam się go
bać?
— Chciałaś okraść naszą małą plantację? —
spytała kobieta z warkoczem, mierząc Śnieżkę uważnym spojrzeniem zielonych oczu.
Jej szczupłą twarz rzeźbiły łagodne rysy, ale widocznie nędza lasu nauczyła ją
ostrożności.
— Nie wiedziałam, że… to wasz teren.
Chciałam tylko zerwać kilka jagód dla przyjaciela — wyjaśniła nieco śmielej
królewna, otwierając rękę z białymi kulkami.
— Jeśli chcesz je wziąć, musisz dać nam
coś w zamian — stwierdziła nieznajoma. Nie
wiedziałam, że w lesie trzeba płacić — pomyślała Śnieżka, ale spuściła
wzrok, woląc nie denerwować tej dwójki obdartusów.
— Niestety, nie mam nic przy sobie —
odparła cicho.
— A twoje włosy? — Okaleczona dłoń
człowieka nazwanego Flynnem chaotycznym ruchem dotknęła kosmyka włosów
królewny, a ta powstrzymała wzdrygnięcie.
Towarzyszka ślepca pstryknęła palcami.
— Właśnie, twoje są ładne, czarne jak
heban i jeszcze całkiem czyste…
— No dobrze, ale po co wam moje włosy?
— Znam kilka użytecznych czarów z ich udziałem. — Kobieta uśmiechnęła
się z dumą, a królewna zesztywniała.
— Czarów?
Tym razem uśmiech nieznajomej zadrżał
zagadkowo, jakby w splocie rozbawienia i rozdrażnienia.
— Myślisz, że jestem wiedźmą? — spytała, bawiąc się swoim warkoczem.
— Nie chcę cię urazić, ale…
— Nie bój się, panieneczko. Moja magia nie
ma w sobie zła. To jak, wymiana?
Śnieżka powoli skinęła głową, nie wiedząc, czy
kilka owoców jest warte oddania włosów, które tak zachwalał jej ojciec, które
dodawały jej wdzięku, które spodobały się temu młodzieńcu na balu. Jednak kiedy
niewiasta z warkoczem wzięła od ślepca nóż i zaczęła ciąć pasma królewskich
pukli, dziewczyna pomyślała, że bardziej przyda się, ofiarując coś tej dziwnej
parze i jednocześnie poświęcając się dla Gburka. Na co mi w lesie długie włosy? Przynajmniej nie będą czepić o gałęzie. To
były odważne myśli, ale ona czuła, że są słuszne.
Po chwili nieznajoma wzięła z ziemi puszystą
garść ciemnych kosmyków, a na jej twarzy pojawił się tęskny uśmiech.
— Czy mogę… wam jakoś pomóc? — To pytanie
wyrwało się z ust Śnieżki, nim zdążyła je przemyśleć. Ślepy mężczyzna prychnął
cicho, a jego towarzyszka uniosła z powątpieniem brew.
— Następnym razem przynieś na wymianę coś
smacznego — mruknęła.
— I kufel wina — dodał Flynn niemal
żartobliwie. Królewna objęła ich spojrzeniem po raz ostatni.
— Zobaczę, co się da zrobić — odparła,
skłoniła się im uprzejmie i czym prędzej ruszyła w drogę powrotną. Mrok
gęstniał pomiędzy pniami drzew z każdą chwilą, a od czasu do czasu dało się słyszeć
pohukiwania sów. Śnieżka zadziwiła samą siebie, bez większych problemów
docierając do groty.
Kiedy weszła do środka, niezrozumiały
smutek i współczucie, które narodziły się w tamtej dolince, zastąpił ciężar sumienia.
Gburek leżał na swoim posłaniu, a gdy uniósł głowę, jego twarz znów stała się
maską wykutą jakby ze stali — twardą, chłodną i szarą. Tylko w oczach błysnęło
zaskoczenie.
— Ktoś cię napadł? — spytał jednak
beznamiętnie. Śnieżka bezwiednie dotknęła nierówno obciętych włosów, które
sięgały jej teraz ledwie do ramion i zdobyła się na nieśmiały uśmiech.
— Powiedzmy, że to cena, za którą kupiłam
ci podarunek. — Powoli podeszła do niego, kucnęła i wyciągnęła rękę. Jagody
były już trochę przygniecione i wilgotne od potu dłoni, ale miała nadzieję, że
zachowały swoją słodycz. Gburek musiał się wysilić, by zapanować nad
zdumieniem.
— Są chociaż jadalne? — zapytał chłodno,
choć z pewnością wiedział, co to za leśny przysmak. Dziewczyna przygryzła
wargę. Uparciuch.
— Mogę zjeść pierwsza, jeśli mi nie ufasz
— zaproponowała uprzejmie. Niziołek jednak pokręcił głową i szybkim ruchem
zagarnął kilka owoców z jej dłoni, po czym włożył je do ust i zaczął rzuć,
przeciągając chwile oczekiwania w nieskończoność.
— Wcale nie takie obrzydliwe — stwierdził
w końcu, ale wszelkie emocje skrył za warstwą obojętności. Unikał też oczu
Śnieżki, błądząc wzrokiem po jej nowej fryzurze. — Warte utraty włosów… Wiesz,
nie musiałaś się tak poświęcać, królewno. Mam nadzieję, że przy ścinaniu nie
uroniłaś zbyt wielu łez.
Jeszcze rano te słowa wznieciłyby nową
kłótnię, ale teraz Śnieżka czuła tylko lekki płomyczek gniewu. Ma rację. Kiedyś z pewnością płakałabym za
swoimi długimi włosami. Ale nie teraz. Już nie.
— To skromna cena za to, że dałeś mi kryjówkę,
jedzenie i ciepło ognia — odparła szczerze i przybliżyła ku towarzyszowi dłoń z
pozostałą garstką Śnieżnych Jagód. Miała wrażenie, że teraz Gburek bierze je
delikatniej.
— To mój obowiązek, w końcu jesteś
królewną i dziewicą w potrzebie — rzekł nieelegancko pomiędzy kęsami,
przewracając oczami.
— Nawet jeśli zrobiłeś to jedynie z
poczucia powinności, muszę stwierdzić, że masz dobre serce, Gburku. — Nagle
uśmiech zaczął ciążyć jej na ustach. — I żałuję swoich słów.
— Wszyscy czegoś żałujemy — uciął karzeł,
podnosząc się z posłania i idąc w kierunku sobie tylko znanego celu. Królewna
musiał powstrzymać zirytowane westchnięcie. Znowu
woli chować się za negatywami.
— Czy żałujesz, że uratowałeś mnie z
bagna? — odważyła się zapytać Śnieżka, gdy był już przy wyjściu z wnęki.
Zatrzymał się i po raz pierwszy tego wieczora nie przybrał żadnej fałszywej miny.
— Nie wiem.
Dziewczyna została sama w półmroku i
niepewności. Zastanawiała się, dokąd poszedł jej wybawiciel, ale szybko
usłyszała dźwięk kropel uderzających o ciało i wiedziała już, że niziołek bierze
kąpiel w skapującej ze ściany wodzie. Ta myśl pozostawiła po sobie posmak
zaciekawienia i zniesmaczenia jednocześnie. Śnieżka wyobraziła sobie obnażonego
karła — groteskowe krzywizny jego sylwetki; plecy, które mogą nosić blizny
dawnych ciosów; ciemne włosy pomiędzy niezgrabnymi nogami; wilgotne, jasne
kosmyki, które przylegają do jego policzków…
Królewna spuściła gwałtownie głowę, jakby
została przyłapana na podglądaniu. O czym
ja myślę? Od dzieciństwa lubiła spoglądać na młodych i dzielnych rycerzy,
poznała też już mężczyznę, którego ust chciałaby skosztować, ale jej myśli
nigdy nie sięgały pod ubranie. Nawet królowa powtarzała, by do ślubu
wystrzegała się nieczystości. Ale ja
tylko się zastanawiałam…
Wolała nie kończyć tych rozważań, dlatego tylko
ostrożnym ruchem dołożyła drewna do paleniska, przez co języki płomieni
wyprężyły się z zadowoleniem. Tysiące zimnych nocy z zapalonym kominkiem
oduczyły dziewczynę traktowania ognia jak demona czyhającego na życie śpiących
ofiar, wciąż jednak nie mogła przestać spoglądać na niego z nieufnością. Ale to nie ogień jest teraz moim wrogiem. Nigdy
nie był.
Śnieżka zwinęła się na swoim posłaniu,
zdając sobie sprawę, że wachlarz dzisiejszych wydarzeń zasiał w niej niemałe
zmęczenie. Za ścianami groty wieczór był dopiero świeżo upierzonym, czarnym
krukiem, ona jednak już zamykała oczy. Jakaś część jej jaźni zawodziła ze
strachem przed kolejnymi koszmarami, ale gdy królewna usłyszała kroki
wracającego Gburka, trochę się uspokoiła. Zawsze łatwiej zasypiało się z kimś u
boku.
Karzeł nie zadał sobie trudu powiedzenia
,,dobranoc’’, choć chyba starał się zachowywać nieco ciszej. Śnieżka
uśmiechnęła się półprzytomnie albo przynajmniej wydawało jej się, że rozciąga w
tym celu wargi. Nie martw się, Gburku
— wyszeptała w myślach. Jutro spełnię
moją część umowy.
Flynn i jego towarzyszka weszli do akcji spontanicznie, ale cieszę się, że ich wprowadziłam. Do tego stopnia, że piszę o nich osobne, krótkie opowiadanko, które może kiedyś tu opublikuję :)
Niebawem powrót do szkoły(chlip, chlip), ale jestem uzbrojona w niemal całe gotowe opowiadanie, więc myślę, że nie będzie zbytnich poślizgów czy jakichś przerw. Tak co dwa tygodnie możecie spodziewać się nowych postów.
Flynn. Pierwsze skojarzenie? Zaplątani. Może wyda Ci się to dziwne, ale tak. Oglądam bajki Disneya. No i Gburek. Coś czuję, że się przekonał do naszej Śnieżki. A ta czarownica? Myślę, że mogłaby pomóc naszej królewnie (za jakiś czas). Co jeszcze? No nie wiem. Rozdział bardzo krótki. Bardzo bardzo. Te dwa tygodnie będą się wlec w nieskończoność :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ress
Wow, szybka jesteś xD
UsuńHaha, to dobre skojarzenie :)
No, faktycznie wydaje się jakiś krótki, choć w wordzie ma 6 stron :P
Dzięki wielkie za komentarz. Pozdrawiam ^^
Mam wrażenie, że Śnieżka spotkała Flynna Ridera i Roszpunkę :D. To tylko postacie epizodyczne czy jeszcze wystąpią w opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńCzytało się przyjemnie, jak zawsze i zdałam sobie sprawę, że chyba nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, przepraszam :).
Podoba mi się rosnąca zażyłość między Śnieżką a Gburkiem. Ogólnie wydaje mi się, że pobyt w lesie otwiera jej oczy na "prawdziwe życie", nie tylko zamkowe sprawy, ale też innych ludzi.
Pozdrawiam i do usłyszenia przy szóstce :)
Dobrze myślisz :P Postacie te są daleko drugoplanowe, ale jeszcze się pojawią, a ja sama prawdopodobnie wrócę do nich w osobnym opowiadaniu :)
UsuńNic się nie stało. Dziękuję ślicznie za komentarz ^^
Moment, chwila.
UsuńNiby wzięłaś Flynn'a z bajki Disney'a, ale mam wrażenie, że posunęłaś się odrobinę dalej, mam rację? Cofnęłaś się do oryginału, tylko że w pierwotnej wersji jest napisane. że książę/Flynn odzyskał wzrok, kiedy Roszpunka zrosiła swoimi łzami jego oczy, a w Twoim opowiadaniu nadal jest ślepy. Why? No i bracia Grimm nie pisnęli słowem, że długowłosa jest samozwańczą czarownicą :D
Idąc tym tropem dalej! Skoro lady Helen jest królową Kier (a przynajmniej są takie nawiązania), to gdzie się podziała Biała Królowa, Kapelusznik i ten narwany królik z zegarkiem? A Alicja? Czy W Pozytywce pojawi się małe urocze dziewczątko? Choinka! Nie zdziwię się, jeśli zaraz wyskoczy tu Jack Sparrow na Czarnej Perle, Piotruś Pan wraz z wróżkami i Aslan, który szuka rodzeństwa Pevensie!
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów!
A może lady Helen stoi za wszystkimi zbrodniami w Królestwie Baśni?
Tak, wzorowałam się również na baśni Grimmów. Cieszę się, że to zauważyłaś :) Roszpunka właściwie nie jest czarownicą... Ale to się jeszcze wyjaśni :P
UsuńOwszem, pojawią się nawiązania z Alicji w Krainie Czarów, aczkolwiek to będą tylko wspomnienia, bo głównym motywem jest tutaj baśń o Śnieżce. Postaram się jednak, by pozostały one w waszej pamięci.
Haha, w tym opowiadaniu tak daleko już nie sięgam, żeby nie było mętliku, ale w jakimś innym - kto wie? :D Tutaj na razie połączyłam trzy baśnie.
Oj nie, Helena nie jest aż tak zła :)
Jestem coraz bardziej Twoim blogiem! Tajemniczość Puszczy Zapomnienia budzi niepokój i grozę, ale na szczęście królewna ma na kogo liczyć. Na pewno poczuła wyrzuty sumienia po tym, jak potraktowała niziołka. Sama doświadczyła straty bliskiej osoby, więc takie zachowanie było bardzo zaskakujące. Patrząc z tej perspektywy utrata włosów okazała się nie wielką ceną za naprawienie swoich błędów. dziewczyna musi nauczyć się życia, by nie zginąć. Ślepiec w pierwszym momencie mnie przeraził, natomiast jego towarzyszka wzbudziła sympatię. Czy jednak faktycznie oboje mają dobre zamiary? Nie mam pojęcia, chociaż z przyjemnością poczekam na wyjaśnienia. No i ciekawi mnie co z lady Heleną? Czy odkryła już ucieczkę pasierbicy i wysłała żołnierzy na poszukiwania? W końcu ofiara wymknęła się z sieci, a to nie jest powód do dumy. Mogę jedynie życzyć dalszych sukcesów w robieniu tego, co sprawia Ci przyjemność. Powinnaś pomyśleć wydaniu własnej książki. Naprawdę masz niesamowity dar!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za miły komentarz :) Cieszę się, że tak mówisz, gdyż to jest właśnie moje marzenie - zobaczyć swoją książkę na półce w księgarni. Kto wie, może kiedyś szczęście się do mnie uśmiechnie? Jak na razie muszę dalej ćwiczyć rzemiosło :P
UsuńZa parę rozdziałów przeniesiemy się do zamku, gdzie dowiecie się co nieco o postępowaniu królowej.
Pozdrawiam.
I niebawem przeczytam Twojego bloga :)
Podoba mi się zmiana, jaka powoli zachodzi w Śnieżce. Widać, że słowa Gburka trafiły do niej i w pewien sposób chce stać się niezależna, a przynajmniej nie chce dalej być ciężarem i sama też chce coś zrobić. Jeżeli kiedykolwiek uda się królewnie wrócić na zamek i objąć tron, to na pewno nie będzie już tą samą dziewczyną. I myślę, że królestwo jedynie na tym zyska.
OdpowiedzUsuńChociaż mówiąc szczerze, nie sądziła, że zgodzi się na taką wymianę i odda włosy. Podoba mi się to, tym bardziej, że nie chciała owoców dla siebie. No i pewnie Gburek też spojrzy teraz na nią przychylniej.
Flynn także skojarzył mi się od razu z Roszpunką i po komentarzach wyżej widzę, że dobrze trafiłam ;) A przez to jeszcze bardziej intryguje mnie obecność tej dwójki w lesie i ciekawa jestem, czy losy Śnieżki i ich jeszcze się skrzyżują.
Biorąc pod uwagę, że pojawia się coraz więcej postaci także z innych baśni, to opowiadanie robi się coraz ciekawsze. I tym bardziej nie mogę doczekać się ciągu dalszego.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję bardzo ^^
UsuńOj tak, Śnieżka zaczyna się zmieniać i gdy wreszcie stanie oko w oko ze swoją macochą, będzie już inną dziewczyną.
Również pozdrawiam.
mam postanowienie - systematyczne komentowanie. Ciekawe tylko jak długo będę je wcielać w życie.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle na wysokim poziomie. Czytając go uświadomiłam sobie, ze opowiadanie jest naprawdę fajne. zapytałam nawet Jaenelle (bo lubimy sobie czasem podyskutować) co ona o nim myśli i, tu cytat: mi się podoba, widać że dziewczyna zrobiła spore postępy od czasu jak zaczynała :D to tak na marginesie.
Śnieżka się zmienia. Spodziewałam się tego, bo to normalne że główni bohaterowie się zmieniają pod wpływem ludzi, zdarzeń. Ale podoba mi się, że jest to subtelna zmiana, małymi kroczkami a nie: obudziłam się i postanowiłam zmienić, co często się zdarza.
podoba mi się to, że łączysz więcej basni/bajek/animacji, światy nachodzą na siebie tworząc przyjemną całość :) Mam tu na myśli Flynna.
Pozdrawiam i czekam na news!
Hah, też sobie to zawsze powtarzam, a potem mam poślizgi... Ale życzę Ci, byś wytrwała w swoim postanowieniu :)
UsuńDziękuję też za komentarz, zwłaszcza za przytoczony cytat. Aż mi wstyd, że Jeanelle czytała kiedyś moje opowiadanie o córce Snape'a, które było dość głupie xD Także cieszę się, że mogłam się rozwinąć.
Ja zawsze lubię zmiany bohaterów w trakcie historii. W końcu po to stawiam przed nimi różne wydarzenia i wyzwania, by jakoś na nich wpłynęły ;)
Pozdrawiam :)
Rozdział świetny *.* Strasznie podoba mi się twoje opowiadanie :) Zmiany jakie zachodzą w Śnieżce są świetnie opisane :) Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
W wolnym czasie zapraszam na dramione-never-forget-you.blogspot.com :) Bardzo zależy mi na twojej opinii :)
Dziękuję bardzo! ^^
UsuńPostaram się naskrobać coś od siebie i pozdrawiam :)
Mi osobiście Flynn się spodobał.
OdpowiedzUsuńPokazują,że nie ma w życiu nic za darmo i zawsze jest jakaś cena.
Coraz bardziej podoba mi się ta historia i chociaż Śnieżka wydaje się być oderwała od życia to jednak ma coś w sobie wyjątkowego.
Naprawdę kochana cudowny pomysł i wspaniałe wykonanie.
przeszłaś długą drogę od dramione po dzisiejszą twórczość i widać to gołym okiem.
naprawdę jestem z Ciebie bardzo dumna,
pozdrawiam mocno
Jejciu, dziękuję :* Cieszę się, że tak uważasz. Ja również wierzę, że cały czas się rozwijam i że w każdą nową historię wkładam jeszcze więcej pasji :)
UsuńPozdrawiam ^^
Witaj, otrzymujesz nominację do Liebster Blog Awards. Więcej informacji i zasady znajdziesz tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://anna-anastasia.blogspot.com/
Dzięki, miło mi ;)
Usuńo, bardzo lubię baśnie, więc z przyjemnością zapoznam się z Twoim opowiadaniem. Przyznam, że Krolewna Śnieżka to jedna z moich ulubionych historii, choć bardzo lubię też Małą Syrenkę.
OdpowiedzUsuńTy przedstawiasz to w innym świetle i sądząc po najnowszym rozdziale mamy do czynienia z cała baśniową krainą. byłam bardzo zaskoczona, kiedy zamiast księcia pojawił się karzeł, ale to wpłyneło pozytywnie na odbiór całej historii. choć bardzo współczuję Gburkowi utraty braci i choć zdaję sobie sprawę, że to chyba nie możliwe, mam cichą nadzieje, że ich ożywisz.
podoba mi się kreacja samej Śnieżki. widać, że dziewczyna jest zagubiona w tym wszystkim, ale radzi sobie coraz lepiej i widać jak dorasta.
natomiast okropnie przeraziła mnie Krolowa. Pierwsze wrażenie po raz kolejny okazało się mylne i miła babka tak naprawdę jest okropną czarownicą! brr... ciarki mi przeszły na samą myśl...
oczywiście dodaję się do obserwatorów i czekam na nowy rozdział. Przepraszam również, że komentarz taki krótki, bo wiele mogłabym napisać, ale ręką trochę odmawia mi dzisiaj posłuszeństwa.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz u mnie :)
Cieszę się, że tu zajrzałaś :)
UsuńNic się nie stało, dziękuję za miły komentarz :)
Piszesz jeszcze tego bloga?
OdpowiedzUsuńe? sorry, że się wtrącę, ale przecież z boku jest napisane, że kolejny rozdział na początku września. według mojego kalendarza - wrzesień jeszcze nie nadszedł.
UsuńNo właśnie, też się zdziwiłam, skąd to pytanie.
UsuńA nowy rozdział pojawi się dziś lub jutro :)
No cóż. Przez moją własną głupotę właśnie usunął mi się prawie gotowy komentarz ;___;
OdpowiedzUsuńOkej, spróbuję jeszcze raz, chociaż pokłady mojej cierpliwości zostały znacznie uszczuplone.
Podoba mi się Śnieżka w tym rozdziale. Najbardziej to, co zrobiła dla Gburka. Niby zwykłe owoce, ale sam fakt oddania za nie włosów... To taki jakby symbol, że nie jest już otoczoną luksusami królewną, a uciekinierką w dzikiej puszczy i zaczyna właśnie nowe życie.
Flynn i jego towarzyszka to ciekawe postacie, no i wydają się dobre, przez co mam wrażenie, że jeszcze kiedyś pomogą Śnieżce. Fajnie jest dowiedzieć się czegoś więcej o mieszkańcach Lasu i życiu, jakie prowadzą.
Ogólnie, to lubię taką... ludzkość i przyziemność Śnieżki w tym rozdziale. Ten fragment, jak zastanawia się nad wyglądem ciała Gburka, albo mówi o swojej czystości. Zdanie 'poznała też już mężczyznę, którego ust chciałaby skosztować' jakoś tak szczególnie wpadło mi w oko, jest takie delikatne i ładne.
Pozdrawiam, buziaki ;3
O kurczę, znam to uczucie :(
UsuńCieszę się, że dostrzegasz zmianę w Śnieżce - tak, te jagody to był pierwszy krok w stronę nowego życia.
Tak, to nie było ostatnie spotkanie z Flynnem i Roszpunką ;)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam ^^