piątek, 3 października 2014

Rozdział VIII {Namiastka przyjaciół}


Zgodnie z obietnicą, następnego dnia mieszkańcy groty wybrali się po świeże okazy do ich spiżarni. Deszcz już ucichł, choć niebo nadal okupowały smętne, szare chmury. W tym roku nie ma już co liczyć na poprawę.  
Śnieżka nie lubiła wilgoci i błota, jakie towarzyszyły jesiennej porze —  wolałaby, żeby kraj już od razu objęła we władanie zima. Pamiętała magiczne wzory, które mróz malował swoim błękitno-białym pędzlem na szklanych powierzchniach, albo własne rumiane policzki podczas igraszek w ośnieżonym ogrodzie razem z Alys lub Nyn. Teraz też miała wrażenie, że las pod osłoną białego puchu będzie wyglądał piękniej. Gdy jednak podzieliła się tą nadzieją z Gburkiem, ten prychnął głośno.  
— Zima to najgorsza pora dla wszystkich mieszkańców lasu. Zwierzęta się chowają, rośliny nie dają plonów, a pod warstwą tego białego cholerstwa ciężko wygrzebać cokolwiek do jedzenia — poskarżył się, a gdy na twarzy królewny tliły się jeszcze jakieś wątpliwości, dodał z cierpkim uśmieszkiem: — Aha, czy wspomniałem, że bywa jeszcze piekielnie zimno? Ostatnio omal nie odmroziłem sobie palców u stóp! Ale zgodzę się, w zimę można piękniej umierać.
Znów sobie z niej drwił, ale dziewczyna z niemiłym rozczarowaniem zrozumiała, że ma do tego pełne prawo. Zima wyglądała pięknie za oknami mojego zamku. Tutaj to walka o przetrwanie. Zauważyła, że karzeł spogląda na nią z jakimś strapieniem.
— Nigdy nie jest łatwo, a teraz jeszcze muszę utrzymać ciebie przy życiu — oznajmił, rzucając jej znaczące spojrzenie. W tych słowach nie było zbytniej złośliwości, ale słysząc je, Śnieżka poczuła się jak bezradne niemowlę.  
— Naprawdę postaram się nie być dla ciebie ciężarem — zadeklarowała, schylając się pod wygiętą gałęzią jednego z nagich drzew. Obydwoje mieli nadzieję natrafić na jakieś niewielkie zwierzę, łatwe do zabicia i dobre na obiad.
Gburek odpowiedział jej tylko krzywym uśmiechem, rozglądając się uważanie po okolicy. Jako narzędzie obrony miał jedynie nożyk i swoje własne oczy. Śnieżka chciała mu towarzyszyć, ale wiedziała, że nie przyda się na wiele. Na ,,polowanie’’ włożyła na siebie swoją dawną suknię, bo choć wśród drzew ciężej się w niej spacerowało,  przynajmniej zapewniała więcej ciepła.  
Nagle nad ich głowami rozległ się piskliwy świergot, a po chwili na ramieniu karła wylądował niewielki ptak. Jego pióra przypominały brązowo-białe plamki, a czarne ślepka — koralki. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy.
— Co to za ptak?
— To nie jakiś tam ptak, tylko drozd — poprawił ją urażony Gburek, pieszcząc po główce swojego ptasiego przyjaciela. — Przysiadł kiedyś nieopodal naszej groty i zaczął śpiewać. Mogłem spróbować go upolować, ale jakoś miałem lepszy nastrój i zamiast tego, podzieliłem się z nim malinami. Odtąd czasem mnie odwiedza. Ja go karmię, on śpiewa.
— To miło, że znalazłeś w nim towarzysza. — Śnieżka uśmiechnęła się, rozczulona widokiem ponurego człowieczka troszczącego się o to brązowe stworzonko. O namiastkę przyjaciela.
— Lubię go, bo to mądry ptak — sprostował karzeł, obdarzając drozda dumnym spojrzeniem. — Jest moimi oczami w mieście. Przynosi różne przedmioty, które pozwalają mi domniemywać, co tam się dzieje.
— Sprytny układ! Mogę go… — Ale dziewczyna nie dokończyła, bo drozd zaćwierkał i zerwał się do lotu. Jego skrzydełka wydały przy tym cichutki szelest.
— Chce nas gdzieś zaprowadzić! — odgadł Gburek, machając nagląco ręką na królewnę. Dziewczyna skinęła głową i obydwoje podążyli za śladem lecącego ptaka. Po kilku chwilach przedzierania się przez warstwę zmokłych, opadłych liści dotarli do pękatego drzewa z małą dziuplą. Drozd przysiadł na jednej z jego gałęzi i spoglądał wyczekująco na swoich ludzkich towarzyszy.
Gburek wyciągnął przed siebie nóż, a Śnieżka poczuła uścisk w żołądku na myśl o zabiciu mieszkającego w otworze zwierzęcia. Ale coś trzeba jeść.
Karzeł ze skupioną miną włożył wolną rękę do dziupli, przez moment macał tamtejszą powierzchnię, a potem skrzywił się i wyciągnął dłoń. Jego grube palce zaciskały się na przykrytym rudym futrem gryzoniu, który miotał się i popiskiwał zaciekle, a nawet wbijał ząbki w skórę oprawcy.
— Zrób to szybko! — poradziła królewna, dotknięta rozpaczliwymi staraniami wiewiórki. Chciała odwrócić wzrok, ale coś w niej się temu sprzeciwiło. Jak ja przeżyję, skoro nie mogę nawet patrzeć na śmierć? Dlatego tylko zacisnęła usta i przyglądała się, jak brudny nożyk przejeżdża po owłosionej szyjce, zostawiając za sobą krwisty ślad. Zwierzę rzuciło się po raz ostatni, a potem stało się niczym więcej od szmacianej zabawki. Chociaż nie. Zabawkami nie można zapełnić brzucha.
Gburek wytarł zakrwawione ostrze o pień drzewa, cały czas ściskając w dłoni martwą wiewiórkę.
— Żyjesz? — zagadnął w stronę dziewczyny.
— Tak. — Oblizała suche wargi i starała się przybrać lekki ton. — Owocny połów.
— I nie jedyny tego dnia. Zobacz tam. — Karzeł wskazał ręką na pobliskie krzaki, pośród których po uważnym przyjrzeniu można było do dostrzec ciemnofioletowe jeżyny. 
Śnieżka, czując się już specjalistką od leśnych owoców, podbiegła do krzewów i błądząc palcami pomiędzy cienkimi gałązkami, zrywała kolejne garście jeżyn. W końcu miała ich tak dużo, że nie mieściły jej się w dłoniach, postanowiła więc ulokować resztę w jakiejś ubraniowej kryjówce — na przykład za linią dekoltu. Gburek za wszelką cenę starał się zachować neutralną minę.
— Zamierzasz ogołocić wszystkie krzaki? — spytał ironicznie.
— Zbieram te jeżyny nie tylko dla nas — wyjaśniła dumnie, nie zaprzestając zrywania.
— A dla kogo jeszcze? — Karzeł wydawał się prawdziwie zdumiony, na co dziewczyna uśmiechnęła się.
— Myślę, że Roszpunce i Flynnowi już przejadły się białe jagody, dlatego chcę ich poczęstować tymi.
— To miło z twojej strony, naprawdę, ale las to nie komnata gościnna, a zawieranie przyjaźni przychodzi znacznie trudniej. — Ton Gburka wskazywał na szczerą chęć dania rady.
— Masz rację. — Śnieżka obróciła się tyłem do krzewów. Jej dłonie tworzyły koszyk wypełniony owocami, a oczy płonęły żalem. — Gdybym mogła, kazałabym im podarować ciepłe szaty i mieszki z pieniędzmi, tobie również, ale chwilo straciłam tę moc. Zostają mi tylko drobne gesty, czy one się już nie liczą? Poza tym, chciałabym z nimi porozmawiać. Nie liczę, że ja i Roszpunka staniemy się przyjaciółkami i w cieniu drzew będziemy powierzać sobie sekrety. — Swoją drogą, chyba nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki. Królewnie o nią ciężko. Była uśmiechnięta Nyn, najmłodsza z kucharek, i wygadana Alys, córka głównego strażnika. Ale kto wie, ile w tym było przyjaźni, a ile interesowności? Żadnej z nich nie mogłam powiedzieć wszystkiego. —  Tylko jedna rozmowa.
— W porządku — odparł uspokojony karzeł i posłał jej ciepły uśmiech. — A już traciłem wiarę, że czegoś się nauczysz.  
Królewna przewróciła oczami i zgodnie ruszyli w kierunku domu.

 

Flynn kucał nad strużką strumienia wijącą się pomiędzy wilgotną ziemią. Śnieżka ucieszyła się na jego widok, bowiem nie była pewna, czy odnajdzie ponownie tę dolinkę. Szła sama, bo nie widziała sensu, by ciągnąć ze sobą Gburka. Karzeł co prawda wydawał się zaintrygowany sprawą, którą chciałaby omówić z tą dwójką uciekinierów, ale umiał uszanować prywatność interesów swojej współmieszkanki. I dobrze, bo dotyczy tylko mnie.
Królewna zaczęła się ostrożnie zbliżać do ślepca, ale nie zrobiła kilku kroków, gdy ten zesztywniał i uniósł dłoń, jakby chciał powiedzieć ,,nie podchodź’’.
—   Kim jesteś? — spytał niespokojnie w przestrzeń.
— Przyjaciółką. Niedawno kupiłam u was Śnieżne Jagody — wyjaśniła pośpiesznie dziewczyna, wyobrażając sobie, jak frustrujący musi być brak możliwości ujrzenia nieznajomego.
— Jesteś tą dziewczyną, która zapłaciła włosami? — upewnił się już swobodniejszym tonem. Śnieżka zauważyła, że mężczyzna ściska w dłoniach jakieś stare ubranie, z którego do strumienia skapują krople wody. Roszpunka zajmuje się polowaniem, on zaś przejął obowiązki kobiety. Lepsze to niż nic.    
— Zgadza się, to ja.
— Po co tutaj przyszłaś?
Królewna spojrzała na trzymaną misę fioletowych jeżyn, ważąc ją w dłoniach.
— Chciałabym kolejnej wymiany. Tym razem ja mam coś do przekąszenia, od was zaś potrzebuję informacji.
— Jakich informacji? — Ślepiec zmarszczył podejrzliwie brwi. Jego puste oczy nadal przyprawiają mnie o dreszcze.  
— O wiedźmach — wyznała prostolinijnie Śnieżka, uznając, że ukrywanie tego faktu nie ma sensu. Żałowała jedynie, że nie trafiła od razu na Roszpunkę, bo Flynn na dźwięk słowa ,,wiedźma’’ wzdrygnął się, jakby owionął go jakiś zimny wiatr. Nawet z pewnej odległości dało się zauważyć, że wraz z mięśniami jego twarzy poruszają się też te różowe, przypominające węże blizny. Było to jednak bardziej smutne niż straszne. Dziewczyna uniosła wolną dłoń, jak gdyby on mógł to zobaczyć. — Przepraszam, nie chciałam…
— Dlaczego sądzisz, że wiemy cokolwiek o wiedźmach? — Jego głos wydawał się dość szorstki. Czy on myśli, że chcę posiąść wiedzę czarownic? Cóż to za pomysł! Flynn wyprostował się chwiejnie, ściskając w dłoniach mokre ubranie. Dziewczyna starała się przybrać spokojny ton, którym jej ojciec przemawiał do wzburzonych poddanych:
— Przyjaciel opowiedział mi o tym, co wam się przydarzyło. Nie chcę być wścibska, ani nic z tych rzeczy, po prostu… wszelkie wskazówki mogą mi pomóc.
— Masz zatargi z czarownicą? — Teraz ślepiec wydawał się zmartwiony. Śnieżka westchnęła ciężko, bo jego reakcja wcale jej nie pocieszała.
— Na to wygląda.
— A zatem uważaj, by nie skończyć tak jak ja — przestrzegł ją z nutką goryczy, a potem zwrócił swe niewidzące oczodoły w prawo. — Pójdę po Roszpunkę. Ona wie więcej.
Niewątpliwie. W końcu wychowywała się pod okiem tamtej zielonej wiedźmy.
— Dobrze, poczekam. Dziękuję — dodała ciszej. Zrozumiała, że mężczyzna nie chce doprowadzić jej do ich kryjówki i właściwie nie mogła mieć o to pretensji. W Puszczy Zapomnienia zaufanie drogo kosztowało.
Flynn oddalił się z szelestem. Pozostało tylko czekanie.   





Rozdział trochę szybciej niż zazwyczaj, bo... dziś są moje urodziny i chciałam jakoś uczcić ten dzień :D Chociaż historię Śnieżki mam już zapisaną na dysku, ciągle pamiętam, ile radości sprawiało mi jej tworzenie, ile pasji w to włożyłam :)
Kurczę nie wiem, jak to możliwe, ale na wordzie te rozdziały wyglądają przyzwoicie, a na blogu wychodzą takie krótkie :P 

24 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego! Cudowny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, lubię snieżkę, fajna z niej babka.
    Ten Flynn też interesujący gość, choć jakoś mam wrażenie, że jeszcze wiele przed nami jeśli chodzi o rozwój jego osoby.
    I karzeł - czytałam tylko 2 rozdziały w tył bo nie mam czasu, ale lubie go.
    Przypomina mi tego karła z opowieści z narnii, niby gburowaty, a jednak dobre ma w gruncie rzeczy serce.
    Postaram się przeczytać wszystkie notki jak będę miała czas.
    Najlepszego z okazji urodzin i żebyś się rozwijała w dobrą stronę.
    Nie mam konta google ale będę tu zaglądać, bo bloga znalazłam szczęśliwym przypadkiem.
    Nowa czytelniczka Ania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo się cieszę, że mam nową czytelniczkę :D
      Haha, fajne porównanie, Gburek faktycznie nieco przypomina tamtego karła :D
      Pozzdrawiam ^^

      Usuń
  3. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)

    Co do rozdziału, to mam wrażenie, że był krótki. Chyba że tak mi się zdawało, bo bardzo szybko go przeczytałam i miałam wielką ochotę na ciąg dalszy? Sama nie wiem.
    W każdym razie, gdy Śnieżka zaczęła myśleć o urokach zimy, to pomyślałam to samo, co później powiedział Gburek. Zima to ładna pora roku, gdy siedzi się w cieplutkim domku, więc zastanawiam się, jak królewna sobie poradzi, skoro teraz mieszka w grocie i nie ma ciepłych futer, które mogłyby ją w każdej chwili ogrzać ani służących przynoszących ciepłe posiłki na każde zawołanie.
    Niby w lesie każdy powinien dbać o siebie, ale w tej drobnej uprzejmości nie widzę nic złego, szczególnie że Śnieżka miała powód, by wybrać się do Roszpunki i Flynna. Jestem bardzo ciekawa przebiegu rozmowy z kobietą i liczę, że kolejny rozdział pojawi się równie szybko.
    A tak z ciekawości, to ile rozdziałów będzie liczyła część o Śnieżce?
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      No właśnie wiem, coś jest nie tak z długością tych rozdziałów, ale nie mogę ich ciachnąć inaczej, bo albo nie będzie to ciekawy moment, albo jest taka akcja, której nie wypada przerywać ;)
      Hm, tak około 25 jeszcze :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Super rozdział!
    Ciekawe jak będą ze sobą rozmawiać Roszpunka z Śnieżką. Mam nadzieję, że szybko naskrobiesz mi nowy post, bo jestem niezwykle ciakawa. Może to przez to, że jestem nowa w twojej historii i jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z pozostałymi rozdziałami za co przepraszam. Postaram się nadrobić. Blog poleciła mi zakładka linki na blogu Jaenelle gdzie jesteś zapisana. Tytuł zaintrygował, więc zrobiłam KLIK! i oto jestem.
    Trudno powiedzieć dużo, skoro przeczytałam jeden rozdział. Czuje się z tym głupio, ale nie martw się, nadrobię, żeby wiedzieć o co dokładnie chodzi. Szczerze mówiąc trochę nie wiedziałam ;)
    Super szablon kto inny jak elfaba mógłby go posklejać. Naprawdę fajny, swoją drogą wiesz może czy owa dziewczyna wykonuje jeszcze szablony na blogi? Mam pomysł na ff i nie wiem skąd wziąć porządny szablon.
    Pozdrawiam i do nowej notki Marzycielko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że zyskałam nową czytelniczkę ^^ Przy okazji - fajny masz nick ^^
      Nowy rozdział będzie tak około za dwa tygodnie.
      Tak, Elfaba robi szablony na http://ada-otto.blogspot.com/, aczkolwiek nie na zamówienie :D
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  5. Super rozdział ;) Bardzo podoba mi się to, że Śnieżka przyszła do Roszpunki i Flynna i dała im te jeżyny, nawet jeśli za informacje ;) Nie mogę się też już doczekać kolejnego rozdziału ;)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.

    OdpowiedzUsuń
  6. postaram się uzupełnić ,, zapasy " Twoich rozdziałów, ale będzie szlo powoli i opornie bo teraz październik się zaczął i mam początek roku na studiach ^^ Ale nadrobię nawet jak nie dodam komentarza. Lubię takie baśniowe klimaty, naiwne księżniczki i brzydaśnych karłów.
    Do napisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję :) Oczywiście nie popędzam i życzę miłej lektury.

      Usuń
  7. Kurczę strasznie spóźnione, ale szczere - wszystkiego najlepszego :)
    Co mogę powiedzieć, pierwsze takie osobiste spotkanie ze śmiercią Śnieżka ma już za sobą, a po zapowiedzi widzę, że niedługo sama będzie się musiała uporać z zabijaniem upolowanej zwierzyny. Niby nic takiego, ale biorąc pod uwagę, że to ciągle delikatna księżniczka... zobaczymy jak sobie poradzi :D
    Podobała mi się ta wzmianka o droździe, była jakaś taka ciepła, zwłaszcza po tych ostrzeżeniach Gburka, jak wygląda zima w środku lasu.
    No i rozmowa z Roszpunką... zawsze lubiłam czarownice/wiedźmy/czarodziejki i inne takie, więc jestem ciekawa, co Roszpunka będzie miała o nich do powiedzenia :)

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ dziękuję ślicznie^^
      Tak, las zmusza Śnieżkę do brudzenia sobie rąk :P
      Cieszę się, że podobała Ci się wzmianka o droździe, bo nasz ptasi przyjaciel jeszcze później się pojawi ^^ Zresztą nie mogłam się powstrzymać, musiałam wprowadzić ten motyw, w końcu chyba każdy z nas kojarzy scenę w lesie z królewną i ćwierkającymi ptaszkami :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Właśnie napisałam długi komentarz, który oczywiście się nie pojawił. Nie każ mi pisać go jeszcze raz, bo coś mnie trafi. W każdym razie chciałam poinformować, że nadrobiłam rozdziały i bardzo ciekawa jestem przebiegu rozmowy między Roszpunką a naiwną Śnieżką.
    Pozdrawiam i przepraszam za jakość komentarza, ale prawie krew mnie zalała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak późno odpowiadam!
      Ojej, szkoda, ale szczęście :P Ale i tak dziękuję bardzo i pozdrawiam :)

      Usuń
  9. No oczywiście na początek spóźnione najlepsze życzenia.
    Muszę przyznać że rozdział mnie zaintrygował.
    Coraz bardziej jestem pozytywnie nastawiona na Flynna i Roszpunkę.
    Sama osobiście uwielbiam wszystko co tyczy czarownice i wiedźmy i jestem ciekawa co jeszcze pokażę.
    Zgodzę się również z poprzedniczką odnośnie Śnieżki.
    Czytając o niej wydaje mi się zagubionym dzieckiem.
    Gdyby nie Gburek z pewnością by sobie nie poradziła.
    spotkała go w dobrym momencie swojego życia.
    Oczywiście czekam na kolejną część i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam spóźniony komentarz :)
      Dziękuję za życzenia i opinię :*
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Na wstępie chciałam Ci życzyć wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. to co prawda bardzo spóźnione, ale takie z głębi serca. Po drugie chciałam przeprosić za brak moich komentarzy pod poprzednimi rozdziałam. Czytałam bardzo pilnie śledząc losy niedoszłej, młodej władczyni, lecz jakoś nie mogłam przełożyć moich myśli na słowa. Minione miesiące były wypłonione rozmaitym sprawami, także brakowało mi czasu na własną twórczość na komentowanie blogów innych pisarzy. Obym wynagrodziła Ci teraz to zaniedbanie, Marzycielko. Nie będę ukrywać od czasu, gdy tu zajrzałam zostałam uwiedziona czarem, jaki zawarłaś w swojej wersji opowieści o Królewnie, złej macosze orz wielu innych postaciach. Opisy są tak żywe i barwne, świetny język i to poczucie, że przeżywasz wydarzenia razem, jakbyś przeniósł się w świat baśni. Ogromny szacunek, naprawdę wielki z perspektywy czasu widzę, ile mi brakuje do idealnego warsztatu pisarskiego. Mam już jakiś pomysł i liczę, że pomimo tak długiej nieobecności, kiedy wreszcie opublikuję coś na moim blogu to zyskam, choć minimalne uznanie w Twoich oczach Jeśli chodzi o to, co najbardziej utkwiło mi głowie to scena, w której niziołek opowiada swej towarzyszce o tym maleńkim, niepozornym skrzydlatym stworzonku. Poczułam wzruszenie drozdy to bardzo niewinne ptaki, bo jak pisała pani Harper Lee w swojej książce nie czynią nikomu krzywd, jedynie radują swoim śpiewem. przyznam, że nabrałam szacunku do Gburka ze względu na to, że nie zabił tego kruchego ptaszka. Popełniłby wtedy wielki grzech.Żadna śmierć nie jest dobra, ale w końcu zawsze można dokonać, co będzie mniejszym złem, prawda? Niewątpliwie Śnieżka wychowana trochę cieplarnianych warunkach na zamku zginęłaby bez pomocy gburowatego krasnoluda. On uczy życia w niebezpiecznych gąszczach Puszczy Zapomnienia, nie rozczula ale to dobrze. w starciu ciemnymi mocami na pewno, o wiele bardziej cenna będzie umiejętność logicznego, chłodnego myślenia, aniżeli wiara dobroć okolicznych mieszkańców Niestety, życie bywa brutalne i z rzadka łatwe. obawiam się władczyni Ognistych Krain. dla mnie to okrutna, wyrachowana wiedźma bez względu na co wyniknie w przyszłości. Helena już okazała swą mroczną stronę, mana umieniu wiele morderstw, które popełniała z wyrachowania. niewątpliwie cieczka pasierbicy wprawiła ją we wściekłość. Może już domyśliła się, że jej sekret został odkryty, kto wie? Czekam na więcej. poza tym jestem ciekawa, czy miałaś okazję zapoznać się z moimi opowiadaniami i książką, którą Ci poleciłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, przepraszam, że tak późno odpowiadam :)
      Dzięki za życzenia ^^
      Rozumiem, nic się nie stało, cieszę się, że czytałaś :)
      Niewymownie miło mi czytać takie słowa :) Jestem świadoma, że mi do ideału też jeszcze sporo brakuje, ale fajnie, że mogłam Cię jakoś... natchnąć.
      Tak, wprowadzenie drozda mi również dostarczyło trochę przyjemności. Zresztą, te ptaki dość często występują w baśniach jako takie właśnie miłe, niewinne stworzonka.
      Helena z pewnością ma swoją mroczną stronę, aczkolwiek jej całą historię poznacie dopiero nieco później.
      Przyznam, że zajrzałam do Ciebie i wydaje mi się, że piszesz mądrze, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać całości, za co przepraszam. Wiem, że Ci się to należy, a mnie zawsze wylatuje to z głowy. Wybacz, postaram się w ten weekend nad tym usiąść i dać Ci jakiś fajny komentarz :)
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  11. Trochę krótki ten był rozdział. Czytam, czytam, a tu koniec i staram się odnaleźć resztę:)
    Dla Śnieżki widok zabicia wiewiórki był czymś okropnym. Sama aż zniesmaczyłam się, gdy czytałam ten fragment. Ale co zrobić, gdy walczy się o przetrwanie.
    Dla Flynna z pewnością wspomnienie o wiedzmy przybrały obraz tamtego feralnego dnia. Wiem, że Śnieżka nie chciała go w niczym urazić, ale jednak potrzebuje informacji, by odzyskać swój tron.

    Pozdrawiam i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no coś krótkie te rozdziały wychodzą :P
      Dziękuję za komentarz ^^
      Pozdrawiam i przepraszam za spóźnioną odpowiedź.

      Usuń
  12. Jaki ten drozd jest kochany i lubi naszego Gburka <3 Tak to jest, że ten niby o kamiennym sercu, to jednak oswaja z łatwością wszelkie, dzikie stworzonka. No i nie dziwie się Śnieżce, że nie może patrzeć na śmierć żywej istoty, ja pewnie też bym nie dała rady. Ale jak sama słusznie zauważyła, coś trzeba jeść, a las to niemal pole gry, trzeba grać tak, żeby przeżyć. Dobrze, że ma przy sobie Gburka. Znów mogliśmy liczyć na jego błyskotliwe odzywki, ale za to wydawała się też dużo milszy w stosunku do śnieżki.
    I jestem ciekawa spotkania z Roszpunką. Czy ona będzie coś wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy