Błoto zaczynało już zasychać na materiale sukni
królewny, krępując jej ruchy, Śnieżce udało się jednak dogonić wędrującego
karła.
— Zaczekaj! — zawołała, omal nie
zahaczając bosą stopą o wystający kamień. Niziołek przeniósł na nią wzrok wypełniony
mieszanką politowania i niechęci. Nikt jeszcze spoglądał na królewnę w taki
sposób, dlatego teraz wezbrał się w niej gniew. Zapomniała o planie nawiązania
przyjaźni.
— Możesz z łaski swojej przestać?! Nic ci
nie zrobiłam, ba!, byłam dla ciebie miła, a ty zachowujesz się, jakbyś mnie
nienawidził! — wyrzuciła ciemnowłosa, podpierając się pod boki. Karzeł, nawet
jeśli wcześniej nie zamierzał, teraz zmuszony był się zatrzymać. Z jego oczu
również buchała złość.
— Życie jest dla ciebie takie okrutne,
prawda? Urodziłaś się w aksamitach, obdarzona urodą, a ponadto wszyscy ci usługiwali, wszyscy cię
lubili. A teraz taki paskudny skrzat jak ja ma czelność nie dygać na twój
widok, co za okropność!
— Nie wybrałam sobie bycia królewną! I
wcale nie miałam w życiu tak łatwo! — Śnieżka podniosła głos, nie dbając o to,
czy ktoś niepożądany ją usłyszy. — Straciłam rodziców, a teraz muszę uciekać…
— ...przed czym, droga królewno? —
Człowieczek przechylił głowę, a jego oczy stały się ciemnymi otchłaniami kpiny.
— Przed zaaranżowanym zamążpójściem czy niechcianą lekcją gry na harfie?
— Jak śmiesz?! — Wzburzenie wzięło
kontrolę nad pełną ogłady dziewczyną, popychając ją do spoliczkowania
towarzysza. Już w chwili, gdy poczuła swoją rękę stykającą się z jego szorstką
skórą, zaczęła żałować tego czynu, nie mogła go jednak cofnąć. Karzeł nawet nie
jęknął, tylko zachwiał się lekko, a potem przyłożył dłoń do obolałego miejsca.
W jego twarzy nie było gniewu czy drwiny, tylko zwykła posępność, jakby już
przywykł do ciosów od losu.
— Przepraszam — wyjąkała rozwierająca z
oszołomienia oczy Śnieżka. — To nie w moim stylu, chciałam tylko… Och, pokaż.
Pochyliła się i starała odsłonić jego
policzek, co było niełatwe, bo człowieczek nie zamierzał jej do siebie
dopuścić. Chwilę siłowali się ze sobą w ciszy, potem ręka karła opadła, a on
sam spojrzał na nią wyzywająco, jakby pytając ,,i co teraz zrobisz?’’. Nim dziewczyna
zdążyła pomyśleć o obrzydzeniu demoniczną twarzą człowieczka, jej smukłe,
pokryte zasychającym pyłem palce dotknęły różowiejącego okręgu na jego skórze,
jakby miały moc złagodzenia ognia pieczenia.
— To żadna tragedia — mruknął niziołek,
widząc jej przejęcie. — Co znaczy jedno uderzenie od panienki, skoro można
dostać tysiące batów od rycerzy?
— O czym ty mówisz? Zostałeś kiedyś
wychłostany? — zaniepokoiła się Śnieżka. Karzeł, bądź co bądź, sięgał jej
jedynie do piersi, przez co wydawał się niewiele kruchszy od bezbronnego
dziecka. Nie mogła sobie wyobrazić, że w jego plecy uderza bat. Nie dowiedziała
się jednak, czy miało to miejsce, bo człowieczek westchnął i pozostawił jej
pytanie bez odpowiedzi.
Ponieważ dziewczyna miała już pewność, że jej
uderzenie nie zostawiło za sobą żadnych poważniejszych śladów, odsunęła się od
towarzysza i przyjęła wyprostowaną pozę, tak jak ją uczono już w dzieciństwie.
— Skoro nie chowasz urazy, chcę cię
prosić, byś przyjął mnie pod swój dach — oznajmiła dumnie i prosząco
jednocześnie. Karzeł podrapał się po nosie w zamyśleniu.
— A jak sobie wyobrażasz mój dom? — spytał
w końcu, nadal nie przestając zasłaniać się złośliwością. — Od razu
podpowiadam, że to nie malownicza chatka na środku polanki.
Chyba nie mieszka
gdzieś w piekielnych podziemiach, prawda? Śnieżka starała zachować na twarzy maskę
spokoju.
— Czymkolwiek jest, z chęcią go przyjmę.
— Wiesz, chyba jesteś desperatką —
stwierdził, po raz pierwszy omotawszy jej ubłoconą sylwetkę wzrokiem z
drobinkami zaciekawienia. — Jak ja, gdy zniknąłem w mrokach tej puszczy po raz
pierwszy. Niestety, nie prowadzę schroniska do królewskich uciekinierek.
— Ależ musisz mi pomóc… Panie… — Zakłopotana
Śnieżka szukała właściwych słów. Aby stworzyć między nimi bliższą więź,
potrzebowała poznać jego imię. — Jak cię zwą?
Miała wrażenie, że po twarzy
karła przeszedł dziwny grymas.
— Bracia wołali mnie Gburkiem. Domyślasz
się dlaczego?
— A więc masz braci? — Uśmiechnęła się, w
głębi czując zaniepokojenie na myśl o większej gromadce upartych i niemiłych
człowieczków. — Z radością ich poznam…
— Nie, nie poznasz i przestań grać
uprzejmą! — odwarknął, wymachując palcem wskazującym.
— Nie chcę się kłócić, Gburku —
przypomniała, usiłując rozciągnąć usta w najłagodniejszym uśmiechu. — Będziecie
mieli ze mnie pożytek, naprawdę. Mogę sprzątać, gotować, śpiewać…
— Królewna i sprzątanie? — Gburek uniósł z
powątpieniem krzaczastą brew i klasnął w dłonie. — Wyborna bajeczka!
Sam powiedziałeś,
że jestem desperatką.
— Jesteś uprzedzony! — poskarżyła się zamiast
tego głosem małej dziewczynki, która wciąż niej siedziała i powoli traciła
cierpliwość.
— A ty marnujesz czas!
I ku swojemu przerażeniu królewna zauważyła,
że karzeł zamierza się obrócić. Nie mogła zostać tutaj sama. Czym prędzej uklękła wśród porośniętych mchem
kamieni i uchwyciła skrawek jego szarego płaszcza. Ten gest wyraźnie go
zaskoczył — jakby nikt wcześniej o nic go nie prosił.
— Co ty wyprawiasz?
— Błagam cię, Gburku, nie jak królewna, a
jak bliźni w potrzebie — szeptała dziewczyna, zdolna myśleć teraz jedynie o
miejscu, w którym mogłaby skryć się przed królową i złowieszczą ciemnością
lasu. Wciąż nie puszczała materiału, po raz pierwszy spoglądając z dołu na
oblicze karła. — Bez ciebie zginę w tym lesie. Skoro uratowałeś mnie z bagien,
dokończ, co zacząłeś lub dobij.
Dało się słyszeć zrezygnowanie
westchnięcie.
— No i po cholerę ta podniosłość? Dobrze,
już dobrze, wstań — oznajmił Gburek, pomagając się jej podnieść. Niezadowolenie
w jego twarzy zelżało tylko odrobinę. — Ale musisz się naprawdę sprawdzić w roli
gosposi i wyznać mi, co ci się przydarzyło. Rozumiemy się?
— Jak najbardziej! Dziękuję —
odpowiedziała Śnieżka, czując, że kamień spada jej z serca. Ułożyła usta w
uśmiech, tym razem szczery, i dała się poprowadzić małemu przewodnikowi przez
ciemną puszczę.
Śnieżka jeszcze w całym swoim życiu nie
przeszła takiego kawału drogi pieszo. Zatęskniła gorąco za złoconą karetą albo
chociaż za jej siwą klaczą, na której grzbiecie urządzała sobie przejażdżki w
złocistym blasku wiosennego słońca. To
już nie wróci — musiała sobie uprzytomnić z żalem. Pojęła, że zanurzając
się w las, uciekła nie tylko od królowej, ale też i od wszystkiego, co znała.
Gburek, jak na niekształtnego człowieka,
szedł całkiem sprawnie i to ona czasem zostawała w tyle. Nie uskarżała się
jednak na głos, a on powstrzymywał swój cierpki język.
Wydawać by się mogło, że las pod osłoną
nocy nie jest niczym wartym uwagi, ale to właśnie o tej porze królewna mogła być
świadkiem niezwykłych rzeczy.
Mijali polanę upstrzoną niezwykłymi grzybami
— nad ich kapeluszami unosiły się drobinki jasnego pyłku, nadające im kopulistą
poświatę. ,,Piękne, prawda? To Grzyby Wiedźm, służące do sporządzania trucizn.
Jeśli je dotkniesz, twoja skóra w miejscu styku sczernieje.’’ — wyjaśnił
karzeł, a po jego słowach Śnieżka zaczęła przykładać dużą uwagę do tego, gdzie
stawia obnażone stopy.
Natknęli się też na strumień o szkarłatnym
połysku. ,,Czy to krew?’’ — spytała wystraszona dziewczyna. Gburek jej
wyjaśnił, że czerwień ta nie wiąże się z posoką, a po prostu ze skażeniem. Coś
szkodliwego weszło do tej wody, a ta ostatkiem sił daje zwierzętom ostrzegawczy
znak. W pewnej chwili za pniami drzew królewna dostrzegła także świetlisty
kształt, przypominający jej galopującego konia. ,,To jednorożec. Dobrze, że się
oddala. Mógłby mieć ochotę na nasze mięso.’’ Na te słowa Śnieżka wytrzeszczyła
oczy. Karzeł zaśmiał się cicho. ,,A myślałaś, że skąd ten róg na czole? To
piętno szatana.’’ W końcu dziewczyna nie wytrzymała i z frustracją spytała, czy
wszystko w tym lesie jest złe. ,,Tak, zaczynając ode mnie’’ — padła
niejednoznaczna odpowiedź.
Kiedy dotarli na miejsce, ciągle wisiało nad
nimi nocne niebo. Blask księżyca rysował w ciemności niewielkie wzniesienie, z jednej
strony pokryte drzewami; drugie zbocze zaś było łyse i strome, uformowane z
kamieni i gliny. Wejście zastawiono płaszczem z mocno powiązanych ze sobą
liści. Gburek odsunął tę zieloną zasłonę i wsunął się w głąb ciemnej groty.
— Pomysłowe. Kto to zrobił? — spytała
złudnie pogodnie Śnieżka, podążając za nim w skulonej pozycji.
— Mędrek — odparł cicho karzeł.
W ziemi został wydrążony wąski korytarz
dla ludzi niskiego wzrostu. Śnieżka, choć była dość drobnej budowy, by móc się tędy
przemieszczać, musiała pochylić głowę. Bała się stracić z oczu niekształtną
sylwetkę przewodnika; ruchomy cień w brudnym morzu mroku. Do jej nosa
dochodził nieprzyjemny zapach wilgoci i zepsucia. Jak można tu mieszkać? Po chwili wędrówki doszli do rozdroża.
Przed nimi jawiły się dwie wnęki — z jednej napływał odpychający fetor
zgnilizny, drugą zaś rozświetlały słabe płomyki ogniska. Królewna uchem wychwyciła
jeszcze ciche szemranie z lewej strony i wydawało jej się, że widzi skapujące
po ziemistej ścianie strumyczki wody, lśniące srebrzyście w poświecie ognia.
Im głębiej dziewczyna wchodziła, tym jej
oddech stawał się bardziej niespokojny. Ciasne ściany i ogrom ziemi nad głową
wywoływały w niej poczucie przytłoczenia, do którego nie przywykła, mieszkając
w przestronnych komnatach. Tak mógłby
wyglądać grobowiec. Gburek jednak patrzył na nią badawczo, więc nie mogła
pokazać słabości.
— Może być, moja pani? — zapytał z nutką
kpiny. Pokiwała dzielnie głową.
— Jestem pod wrażeniem.
— Niewątpliwie. — Karzeł podszedł bliżej i
z dezaprobatą dotknął plisy na sukni królewny, z której ściekała brązowa strużka
błota. — Myślę, że powinnaś się umyć, nawet ja nie jestem tak brudny. Poczekaj,
znajdę ci jakieś… hm, ubranie na zmianę.
Dziewczyna posłusznie została na miejscu.
Rozległo się szuranie i przeszukiwanie materiałów, a po chwili człowieczek
wrócił z ciemnoczerwoną szatą z kapturem.
— Mam nadzieję, że ci odpowiada, bo nie
mam nic innego. Spójrz w lewo, tam możesz wziąć kąpiel. — Pokazał palcem na
maleńki wodospad, a potem machnął ręką z lekkim zakłopotaniem. — I nie bój się,
możesz liczyć na prywatność.
— Dziękuję — szepnęła królewna,
biorąc do rąk szaty na zmianę i podchodząc bliżej ściany. Usłyszała oddalające
się kroki Gburka, ale to niewiele jej pomogło. Krople wody rozbijały się
leniwie o podłoże, a ją nawiedziło pytanie, ile kryje się w nich zarazków. Wahała się i wahała, ale kiedy zerknęła
na swoje usmolone brudem dłonie i zwisającą niemalże w strzępach suknię, stwierdziła,
że kąpiel jest konieczna.
Niezdarnie uwolniła się od fałd ciężkiego
materiału, a jej obnażoną skórę musnął chłód. Zadrżała, spoglądając
podejrzliwie na rozświetloną ogniem wnękę, w której zniknął karzeł. Muszę ufać, że nie czai się gdzieś z łapczywymi oczyma. Dziewczyna była tak
pobożna i nieskalana jak przystało na młodą następczynię tronu, dlatego to
naturalne, że nigdy nie ukazywała swojego ciała w pełnej krasie żadnemu
mężczyźnie i tym bardziej nie chciała dopuścić, by ujrzał je ktoś, kto może
zwać się jedynie półmężczyzną.
Ostrożnie, wręcz nieufnie weszła pod
natrysk — krople wody nie były tak ciepłe jak lubiła, ale nie okazały się też lodowate.
Tchnięta nagłą ulgą królewna odchyliła głowę w tył, pozwalając, by woda
strumyczkami zmywała z niej błoto i pot. To było jak pocałunki świeżości.
Kiedy dziewczyna stwierdziła, że jest już
dostatecznie czysta, okryła się otrzymaną ciemnoczerwoną szatą. Od razu
zauważyła, że została ona uszyta dla kogoś wzrostu Gburka; na niej leżała
niezgrabnie, rękawami sięgała do łokci, a dolna część ledwo zasłaniała jej uda.
Gdyby królewna dostała to odzienie w swoim zamku, nie dałaby go nawet służce,
teraz jednak nie miała innego wyboru, jak założyć je na siebie i cieszyć się,
że odgradza ją od zimna.
Druga wydrążona w ziemi izba także była
ciasna; mieściła w sobie jedynie płonące w kącie palenisko i porozrzucane szmaty,
mające prawdopodobnie służyć za bardzo ubogi rodzaj posłania. W powietrzu
wisiał nieprzyjemny zapach. Śnieżka zastała Gburka siedzącego przy tańczących
płomieniach i zajadającego uzbierane grzyby. Na dźwięk jej kroków niziołek uniósł głowę i skrzywił się.
— Jesteś zdecydowanie za duża — rzucił oskarżenie.
Dziewczyna nie miała już siły się oburzać, więc tylko naciągnęła bardziej na nogi dolną część ubrania i
opadła na jedną ze szmat. Wszystkie myśli jej uciekały.
— Mówiłem, że nie dostaniesz tych grzybów,
ale chyba jednak dam ci jednego. — Karzeł łaskawie wysunął w jej stronę rękę, w
której trzymał ocalałego jeszcze borowika. Królewna pokręciła głową.
— Chcę tylko spać — mruknęła cichutko,
kładąc głowę na podłożu, którego twardości nie zmniejszała cienka szmata.
Gburek patrzył uważnie, jak dziewczyna przykrywa się wyświechtanym kocem, zamyka
zwieńczone wachlarzem rzęs oczy i prędko oddaje się w objęcia niespokojnego snu.
Nie podobało mu się, że musi dzielić kryjówkę z jakąś zarozumiałą panienką, ba!,
królewną-uciekinierką. Dla wysokich ludzi miał jedynie nienawiść i żal. Jednak szczątki jego
sumienia nie pozwalały mu zostawić jej samej wśród cieni Puszczy Zapomnienia. Dziewczę
było tak uroczo głupie, że mogłoby nie dożyć świtu.
— Gdybym miał jeszcze na rękach królewską
krew, naprawdę byłbym przeklęty — mruknął do siebie Gburek, wykrzywiając usta w
uśmiechu, który rozumiał tylko on.
Następnie w blasku dogasającego ogniska dojadł
swoje grzyby, wytarł ręce o brzegi spodni i zasnął na tym posłaniu, które było najbardziej oddalone od śpiącej Śnieżki.
Ten rozdział jest właściwie dokończeniem pierwszego. Mam nadzieję, że wypadł znośnie :D I mam pytanie - jak na razie odbieracie Śnieżkę? Jakimi cechami charakteru byście ją określili? :) Chciałabym mieć pewność, że wykreowałam ją zgodnie z planem ;)
I mam przykrą wiadomość - od wtorku odcinają mi internet na jakieś 2 tygodnie, a potem jadę na obóz. Może uda mi się połączyć w sklepach czy u babci, ale ogólnie odpowiedzieć na Wasze komentarze bądź skomentować blogi będę mogła dopiero po 20 lipca.
Proszę o cierpliwość i do zobaczenia! :*
Jestem. No więc, powtórzę drugi raz: kocham Gburka! Co za wyrazista postać, z pewnością z nim nie może być nudno. Niby złośliwy, ale wcale te jego komentarze nie są rażące. Mam wrażenie, że pod tą skorupą kryje się dobre serce. W końcu, uratował Śnieżkę i ostatecznie ją przygarnął <3 Czekam też na jego braci. Czuję, że będzie z nimi wesoło :D:D Śnieżka... cóż mogę o niej powiedzieć. Wydaje się pozytywną osobą, chociaż nieco impulsywną. Jakoś nie postrzegam jej, jako mało zaradnej, chociaż w ten sposób określa ją karzeł. Śnieżka dla mnie właśnie radzi sobie najlepiej, jak potrafi i wcale nie jest taka głupia. Wie, co robić, żeby ugrać dla siebie bezpieczeństwo. Mam też wrażenie, że umie postępować z Gburkiem i ostatecznie go do siebie przekona.
OdpowiedzUsuńRozdział rewelka! Buziaki :***
Super, że jesteś ^^
UsuńCieszę się że lubisz Gburka - jego postać jest skomplikowana, a dla mnie naprawde ważna, także miło słyszeć że jestem na dobrej drodze w kreacji :)
Bracia oczywiście pojawią się w historii.
Dzięki za wypowiedzenie się o Śnieżce - tak, jest impulsywna i ma w sobie pewien instynkt przetrwania ;)
Buziaki :*
Zgadzam się z przedmówczynią, dopiero drugi rozdział, a ja już przepadam za Gburkiem! :D sama nie wiem jak udało ci się tego dokonać, że taką pozornie negatywną... gburowatą postać odbieram tak ciepło. Nie mogę się doczekać, aż wyjdzie na jaw jego historia i zaprzyjaźnią się ze Śnieżką ;D
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mnie tymi jednorożcami, słudzy szatana, no kto by pomyślał xD
Kryjówkę karłów też zupełnie inaczej sobie wyobrażałam, jednak gdzieś tam podświadomie oczekiwałam jakiejś chatki, nawet jeśli nie tak malowniczej i wesołej jak w bajce xd
A co do samej Śnieżki to hmmm... nie wydaje mi się głupiutka, może trochę dziecinnie naiwna i z pewnością niewinna. Dobrze dobie radzi, na swój sposób i pomimo tego co ją spotkało, mam wrażenie, że wierzy w ludzi. W końcu zaufała Gburkowi, zasnęła przy nim i w ogóle.
Znalazłam tylko jeden, malutki błąd:
'małej dziewczynki, która wciąż niej siedziała' - zgubiłaś 'w'
Pozdrawiam, buziaki ;3
Dziękuję bardzo za opinię :)
UsuńUff, jak dobrze że tak postrzegacie Gburka :) Jego historia oczywiście będzie w przyszłości opowiedziana ;)
Haha tak, mnie też ten pomysł rozwala, chciałam dać coś dziwnego :P
Dzięki, Śnieżka właśnie miała być naiwna i ufna :D
Ooo, zaraz poprawie, dzięki ;)
Pozdrawiam :)
Bardzo podobał mi się ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńWidać, że Gburek wiele przeszedł, że tak irytująco zachował się w stosunku do Śnieżki. W sumie to chyba się nie wyróżnię jak powiem, że bardzo tego Niziołka polubiłam ^^ Niby tu taki nie przyjemny, ale swoje racje ma! :)
Co do Śnieżki... Wydaje mi się, że jak na razie jest trochę zagubiona, no i delikatna - nie jest przyzwyczajona latać po lesie pełnym potworów. No i bardzo ciepło odnosi się do ludzi... Zachowała się w porządku, mimo iż Gburek tak nie ładnie się się wyrażał.
Jestem ciekawa już spotkania z braćmi Gburka... Czekam na Gabcia^^ Mam nadzieje, że będzie :D
I w ogóle to piękny szablon! Elfaba to jednak ma do tego smykałkę^^
Pozdrawiam :)
Dziękuję ślicznie :)
UsuńTak, Gburek jako karzeł nie miał w życiu łatwo :/
Tak, Śnieżka miała być delikatna i zagubiona, ale czy tak ciepło traktuje ludzi to nie wiem... Dla Gburka chciała być miła bo potrzebowała jego pomocy, niemniej na pewno nie jest złą osobą ;)
Gapcio będzie ale trochę później ;)
Zgadzam się i pozdrawiam^^
zacznę od twojego pytania pod rozdziałem. Śnieżka jest mocno pogubiona w tym, co ją spotkało. Widać, że jest jej ciężko i nie do końca wie, jak i gdzie się obrócić. jest też trochę dziecinna i niewinna, ale wierzę, że w najbliższym czasie to się zmieni.
OdpowiedzUsuńogólnie, bardzo fajnie wychodzi Ci kreowanie postaci. są rożne i ciekawe. Gburek może nie zachował się tutaj przyzwoicie, ale z drugiej strony nie umiem sobie wyobrazić, aby mógł zachować się inaczej (tia, a masło jest maślane)
Pozdrawiam i cieszę się, ze szablon się podoba :D
Dziękuję ^^
UsuńRacja, jej życie przewróciło się do góry nogami, znalazła się w nowej dla siebie sytuacji, a to jeszcze nie koniec ;) I tak, czeka ją próba charakteru.
Zgadzam sie, Gburek jest szorstki ale dla kogoś takiego jak on to chyba zrozumiałe :D
I to jak ^^
Pozdrawiam :)
Jejku, nie wiedziałam, że zaczęłaś pisać bloga o takiej tematyce, dopiero Elfaba mi powiedziała, gdy robiła szablon. Musiałam przeczytać, bo od dzieciństwa uwielbiam baśnie. Sam pomysł także uważam za świetny.
OdpowiedzUsuńCo prawda za "Królewną Śnieżką" nigdy specjalnie nie przepadałam, ale twoja wersja zapowiada się ciekawie.
Do tej pory bardziej przypadła mi do gustu postać Gburka niż Śnieżki. Widać, że karzeł miał ciężko w życiu i spotkało go wiele krzywd, przez co jest szorstki i w ogóle. Ale jednak mimo to w głębi serca jest dobry, bo zaoferował schronienie królewnie i nie zostawił jej samej w lesie. Szczególnie po tym incydencie ze spoliczkowaniem, po którym nie jeden by się obraził i zostawił dziewczynę na łaskę losu.
Co do samej Śnieżki to przede wszystkim ma się wrażenie, że jest zagubiona w tym wszystkim, co ją spotkało. Tak się zastanawiam, jak królewna wychowana w luksusach sobie poradzi. Niby ma dach nad głową, ale będzie musiała przecież na niego zapracować.
Jeżeli jesteś zainteresowana to zapraszam także na moje nowe opowiadanie: http://legenda-elleshara.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo się cieszę że tu wpadłaś :) Miałam się pochwalić na rejestrze ale jakoś mi to wyleciało z głowy ;)
UsuńŚnieżka też nie jest moją ulubioną baśnią ale tak wyszło że swój pomysł związałam akurat z nią i nie żałuję :D
Cieszę się że polubiłaś Gburka, że za jego szorstkim zachowaniem dostrzegasz prawdziwą przyczynę.
Oj tak, dla królewny mieszkanie w grocie to nie lada wyzwanie ;)
Twojego bloga już skomentowałam :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ^^
No proszę coraz bardziej się ciekawie rozpoczyna się historia Śnieżki.
OdpowiedzUsuńGburek zwraca na siebie uwagę.
Jestem ciekawa ich dalszych relacji, gdyż na razie zapowiada się całkiem nieźle.
Wszystko może się jednak wydarzyć a Ty nas jeszcze zaskoczysz.
Na razie historia dopiero się rozwija więc pozostaje tylko czekać co jeszcze utworzysz.
Mogę tylko mocno trzymać kciuki i licyzć że dalsze rozdziały jeszcze lepiej pomoga pokazać nam historię Śnieżki.
Dziękuję ^^
UsuńIch relacje są dla mnie ważne także mam nadzieję że was nie zawiodę ;)
A w przyszłym rozdziale wyjasnię dlaczego Śnieżka dała nogę do lasu xD
Pozdrawiam :)
Będę miała chwilę czasu (bo teraz mam remont) to przeczytam twoje opowiadanie tutaj i postaram się coś o nim napisać. Póki co strasznie żałuję, że nie piszesz już na "Odcienie Czerni". Mam nadzieję, że tutaj ci się uda skończyć ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zamierzasz czytać tę historię :)
UsuńCzekam także na jakąś nowość u Cb ;)
Witaj, nareszcie dotarłam.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, śliczny szablon, wielkie brawa dla wykonawcy. Fajnie, że został na nim umieszczony serialowy Tyrion, bo dzięki temu zabiegowi tak właśnie wyobrażam sobie Twojego karła. I bardzo go lubię.
Jeśli chodzi o rozdział, to moim zdaniem naprawdę dobry. (: Karzeł, pomimo iż początkowo nie sprawia pozytywnego wrażenia, jest chyba dobrym człowiekiem. W końcu zgodził się na pobyt Śnieżki w jego mieszkanku, a zważając na to, iż chyba niespecjalną sympatią pała do zamożnych, mógłby przecież odmówić. A jednak jakieś dobro się w tym jego małym sercu tli.
Co do Śnieżki, mam mocno mieszane uczucia. Mówiąc wprost: lekko mnie irytuje. Jest taka zagubiona, ale jednocześnie denerwuje tą nieszczerością i dziecinnością. Hm... Może w późniejszych rozdziałach trochę się rozkręci.
Rozbawił mnie motyw z ubrankiem dla Śnieżki :D
Pozdrawiam i oczekuję z niecierpliwością na nowy rozdział! :)
Dziękuję! ^^
UsuńNie mam nic przeciwko :D
Tak, Gburek ma serce lepsze od twarzy, że tak powiem :P
Szanuję, że widzisz też wady Śnieżki. Masz rację - na pewno nie jest tak niewinna i słodka jak jej baśniowa wersja.
Również pozdrawiam :)
Uwielbiam Gburka! Nie jest irytującą postacią, wręcz przeciwnie - ocieka czarnym humorem. I tak się zastanawiam, o co chodzi w tym opowiadaniu - to baśń o Śnieżce w krzywym zwierciadle? Tak to wygląda, ale czyta się dobrze. Bowiem z klasycznych bajek wyrosłam, natomiast coś takiego czyta się dobrze. Jednorożec pożerający ludzi, ha... wyborne. Śnieżka jest według mnie dumna, ale się nie unosi honorem. I jest raczej sympatyczna, ale nieprędko przyzwyczai się do jamy Gburka. Na pewno pod względem charakterów Śnieżka wymięka. Ale kto wie, pewnie pokaże, na co ją stać.
OdpowiedzUsuńWilk w owczej i bardzo delikatnej skórze. Tak bym określiła śnieżkę :D
OdpowiedzUsuń