W pierwszej chwili Raul wyglądał na lekko
rozbawionego, jakby wizja delikatnej ręki dziewczyny zadającej cios była absurdalna.
Dopiero po chwili młodzieniec pojął, że głos Śnieżki nie ma w sobie nic z
żartu. To zmusiło go do zmarszczenia brwi w zasępieniu. Gburek natomiast tylko
poruszył się nerwowo na swoim miejscu. On
wiedział o moich planach już wcześniej, domyślił się, gdy z taką ochotą
zabijałam zwierzęta — pomyślała królewna i wtem zdumiała ją celowość rzeczy. Może nie trafiłam do lasu bez powodu? Może życie tutaj miało mnie
wyszkolić, by… spełnić swoją powinność.
— Cokolwiek zrobisz, będę cię strzegł,
Śnieżko — zadeklarował w końcu Raul. Jego brązowe oczy były teraz szczere i zatroskane. Zależy mu na mnie? Na mnie, nie na koronie?
— Ja z kolei może nie nadaję się do
obrony, ale… też chcę ci pomóc — odezwał się cicho Gburek. Królewna przeniosła
na niego zaskoczone spojrzenie. Karzeł uśmiechał się do niej, tak
dzielnie się uśmiechał, ale ona wiedziała, że zaraz będzie musiała wykroić mu ten uśmiech z twarzy bezlitosnymi słowami.
Otworzyła już usta, ale ubiegł ją Raul:
— Nie! Mogę cię tolerować jako przyjaciela
mojej pani, ale nie jako towarzysza broni. Nie chcę cię urazić, kar…. Gburku,
ale na nic nam się nie przydasz, a ponadto wzbudzisz nieufność ludu. — Twarz
młodzieńca wyścielało zdecydowanie i może lekki żal. Klepnął kawałek ziemi obok
siebie. — Lepiej zostań tutaj.
Gdzieś z głębi umysłu Śnieżki poniosło się
rozgoryczone echo wypowiedzianych niegdyś w tej samej jamie słów: ,,Zawsze
widzą we mnie przedmiot kpin! Jestem karzełkiem, błaznem, skrzatem… ale nigdy
nie człowiekiem.’’
Twarz karła pociemniała, jakby przybyły na
nią burzliwe chmury, a jego oczy zabłysły gniewnie. Gdy spojrzał na
Śnieżkę, chłód w jego spojrzeniu lekko zadrżał, niby w oczekiwaniu. A ja nie mogę zatrzymać tej burzy.
Nagle królewna poczuła, że ciepło płomieni
skręca się w niewidzialną pętlę wokół jej szyi, a serce zmienia w bryłkę
lodu.
— Raulu, mam do ciebie prośbę — rzekła głuchym tonem,
nie spuszczając wzroku ze złowrogiej twarzy niziołka. — Wyjdź i poczekaj na
mnie na zewnątrz. Zaraz do ciebie dołączę.
— I… razem wrócimy na zamek?
— Zgadza się.
Królewna miała wrażenie, że młodzieniec z
chęcią opuszcza to ciemne miejsce. Ludzie żyjący w złocie i jedwabiach źle czują się w ciasnych i brudnych grotach, wiedziała o tym z własnego doświadczenia. Pewnie
zastanawiał się, jak mogłam tu spać. Śnieżka też sama się sobie dziwiła, a
jeszcze większe zdumienie wzbudzał fakt, że zdążyła zacząć myśleć o tym miejscu życzliwie. Polubiła jego ciszę i ciepło, woń własnoręcznie zdobytego jedzenia, krople
spływające ze ściany i ochoczo całujące nagą skórę, rozmowy z Gburkiem przy drżącym
blasku płomienistych strażników. A teraz to wszystko miało przeminąć, jak rozdział z księgi, który został do niej wstawiony niechcący.
Karzeł spoglądał na dziewczynę w pełnej
potępienia ciszy. Mógłby być posągiem
wykutym z ponurości.
— Przepraszam — padł jej szept w półmroku.
Jeśli sądziła, że towarzysz przyjmie to
rozstanie ze spokojem i zrozumieniem, myliła się.
— Że potraktowałaś mnie jak zużytą zabawkę?
— odwarknął Gburek, krzyżując ręce na piersiach, jakby mogły one stać się murem
wokół jego serca. W jego oczach przemknęła pogarda. — Szukasz u mnie
schronienia, potem zjawia się to paniątko i pyk, już cię nie ma! Ale może
królewny mają to we krwi.
Ta wzmianka bolała. Śnieżka usiłowała zachować
spokój.
— Wiesz, że wcale tak o tobie nie myślę. Jestem
wdzięczna, że… — I wtem poczuła, że z jej twarzy skapują resztki opanowania, że
jej oczy wypełniają się goryczą, a ona nie potrafi już dłużej pławić się w
chłodnych uprzejmościach. Zacisnęła dłonie w pięści i na tacy zirytowanego
oddechu wypowiedziała kolejne słowa: — Och, to po prostu moja sprawa! Jesteś
karłem, nie mogę cię narażać!
Nie mogę patrzeć
na twoją śmierć.
Gburek jednak zinterpretował to wyznanie
zupełnie inaczej. Wykrzywił twarz w nieprzyjemnym grymasie.
— Więc jako wymówki używasz chęci mojego
dobra? Jakże wygodne!
— To
nie wymówka! — zaperzyła się Śnieżka, czując, że pulsujące pod skórą na jej
policzkach ciepło nie ma nic wspólnego z płonącym paleniskiem. Usiłowała zebrać
myśli. — Nasze światy splotły się na moment i to było coś niezwykłego, ale
teraz… muszę wracać! Sam powiedziałeś, że moje miejsce nie jest w tej grocie.
Czuła, że jego ciemne, nienawistne oczy obróciłyby ją teraz w stos płomieni, gdyby mogły. Naraz jednak.... mięśnie twarzy
człowieczka zadrgały jak u małego dziecka, który powstrzymuje się od łez.
— Ale ty obiecałaś mi! — Ściany groty powieliły
echem ten krzyk. — A gdzie ,,jesteśmy w tym razem’’? Gdzie ,,zawsze będziesz
mnie miał’’?!
Królewna zrozumiała, że on się boi. O to,
co jej odejście oznacza dla niego i co oznacza dla niej. Wiedziała, że on ponownie zostanie
sam w zapomnianym sercu lasu, z ciężkimi wspomnieniami i dławiącym żalem. Kto wie, czy nie na zawsze? Ta myśl orała
czarnym pazurem rysę w sercu Śnieżki, a ona sama czuła drżące w jej oczach łzy.
Przez chwilę zapragnęła odmówić Raulowi, wysłać go do wszystkich diabłów i zostać tutaj, pomagać
Gburkowi, żyć jak banitka, która swe dawne życie pogrzebała za sobą….
Ale nie mogła zostawić królestwa, gdy nadarzyła
się okazja do jego uratowania przed zachłannymi dłońmi królowej. Co ze Śnieżki za
władczyni, skoro chowa się w lesie jak zwykła dziewka? Przecież jutro — jeśli dobrze liczyła — przypadały jej urodziny, a
zatem wybicie wieku dorosłości. Raul na nią liczył. Ojciec na nią liczył. Może
i ona sama na siebie liczyła?
W ciszę groty wszywały się pasma ich przyśpieszonych oddechów. Karzeł i królewna siedzieli nieopodal siebie, więc te niewidzialne,
wymykające się z ich nozdrzy obłoczki niemal mieszały się ze sobą, oczy zaś
błądziły po swoich lśniących odbiciach w tęczówkach naprzeciwko. I wtem Śnieżka
poczuła, że wypełnia ją jakiś chłodny spokój, jakby rozszalałe w jej sercu
emocje pokrył lód.
Pewnym ruchem wyciągnęła rękę do przodu i splotła swoje palce z palcami Gburka. Dała mu delikatność w zamian za wzburzenie.
Pewnym ruchem wyciągnęła rękę do przodu i splotła swoje palce z palcami Gburka. Dała mu delikatność w zamian za wzburzenie.
— Obiecuję, że jak tylko ocalimy
królestwo, wyślę do ciebie ptaka i spotkamy się ponownie.
Szorstka dłoń ścisnęła ją mocniej, jakby
karzeł chciał zamknąć rękę swojej królewny w więzieniu własnych palców i nigdy
jej już stamtąd nie wypuszczać.
— Chyba, że coś ci się stanie.
Dziewczyna uniosła delikatnie kąciki ust.
— Nie, bo uczyniłeś mnie silną.
Dzieliła ich tylko wąska, płomienista
wstęga. W pozycji klęczącej byli podobnego wzrostu. Wzrok Śnieżki zbłądził na
moment. Jego usta wydają się spękane i
szorstkie, ale może są i ciepłe? Dziewczynę ogarnęła jakaś nieprzytomność; miała
wrażenie, że zapada się w ciemności jego niepocieszonych, rozgorączkowanych oczu.
Mój smutny cherubin…
I nagle w tych oczach trzasnęła jakaś
chłodna, zaniepokojona iskra. Gburek odchylił się gwałtownym ruchem, a między
ich ciałami powstała pustka zalana krwawiącym blaskiem ogniska. Otumaniona
zdumieniem królewna zatrzepotała rzęsami, nie będąc pewna, co się stało i dokąd
przed chwilą zmierzały jej myśli.
— Nie będę cię zatrzymywał, Śnieżko —
mruknął karzeł, podnosząc się z miejsca, a przy tym to zaciskając, to
rozkurczając palce, które jeszcze niedawno tkwiły w splocie z innymi.
Dziewczyna wstała powoli, jakby była we
śnie, by potem znów spojrzeć na niziołka z góry. Nie wiedziała nawet, co powiedzieć; które słowa brzmiały
bezpiecznie, a które nierozsądnie.
— A zatem… dziękuję za wszystko. Naprawdę
— odrzekła w końcu uprzejmie, jak dobrze wychowana królewna. Po raz ostatni
złapała smętne spojrzenie karła i wygięła usta w czymś w rodzaju drżącego uśmiechu. — Żegnaj, Gburku.
I zniknęła w bladej poświecie dnia.
Drogę do obozu zaczęli w milczeniu.
Raul
co chwila rzucał królewnie zaniepokojone spojrzenia, jakby obawiał się, że drobne
nogi nie wytrzymają ciężaru ciała właścicielki i dziewczyna runie na ziemię.
Śnieżka domyślała się, że w obdartym stroju, z bladym obliczem i półprzytomnym spojrzeniem
wygląda w jego oczach niemal jak trup. A
ja przecież jestem silniejsza niż wcześniej.
Młodzieniec nie rozumiał jednak wielu rzeczy.
Choć Śnieżka wyjaśniła mu powód swojej ucieczki z zamku, nadal ciężko mu było
pojąć, dlaczego wybrała przeklęty las zamiast tarczy któregoś z gwardzistów
lub chociażby jego. Śnieżka z lekkim zawstydzeniem musiała mu tłumaczyć, że
postąpiła tak w chwili bezmyślnego oszołomienia i strachu, a potem nie było już
odwrotu. Grunt zdawał się zbyt kruchy i niepewny.
Raul miał też problemy z pojęciem,
dlaczego królewna tak ciepło traktowała wyrzutka społeczeństwa oraz z
jakiego powodu została jeszcze na chwilę w grocie, dlaczego chciała pożegnać się na osobności.
— Jesteś odpowiedzialna, moja pani, ale nie
zaciągnęłaś u tego karła żadnego długu. Pomoc królewnie należała do jego
obowiązku. Twoim zaś wcale nie jest uspokajanie jego nadąsania — przekonywał
młodzieniec, trochę kpiący, trochę zmieszany.
Ty nie rozumiesz — stwierdziła z
żalem Śnieżka. Jak mógłbyś rozumieć? Nie
zawdzięczasz Gburkowi tak wiele, nie słyszałeś jego historii, nie trzymałeś go
za rękę, gdy…
— Musiałam go odpowiednio pożegnać. Zawdzięczam
mu ratunek — wyjaśniła z mieszanką zdecydowania i smutku. Po jej czole przeszła
zmarszczka. — Był moim przyjacielem.
Powiedziałam to. Dziewczyna czekała
na ukłucie wstydu, ale ono nie nastąpiło. Ceną były tylko przemykające po
twarzy towarzysza cienie. Ponieważ jednak królewna zdawała się nieco zasmucona, Raul miał w sobie dość wyczucia, by nie zadawać dalszych pytań.
Zostawiłam go. Czy
jestem niewierna swoim obietnicom? — zastanawiała się co chwilę Śnieżka, rozdrażnionymi ruchami odsuwając zagradzające jej
drogę gałęzie.
Przecież nie chcę
odejść na zawsze! Gdy ten koszmar się skończy, znów się spotkamy, a ja dopilnuję,
by moje królestwo oduczyło się nienawiści do takich jak on. Przypomniała sobie
opory szlachcica przed pójściem za karłem i kryjące się w jego oczach
politowanie. Zacznę od Raula.
Śnieżce wydawało się, że drzewa obserwują
ich kroki skrytymi w fałdach kory oczami; że ją rozpoznają i usiłują coś
powiedzieć szelestem nagich gałęzi. Nie
mogę się już zatrzymać! — chciała im odkrzyknąć królewna, a jej serce
przeszła strzała bólu. Podjęłam decyzję i
teraz muszę unieść jej ciężar.
I co wy na to? :)
Jejku, ten rozdział był jak czysta poezja z nutą goryczy ze strony Gburka. Cóż, miałam nadzieję, aż do końca rozdziału miałam nadzieję, że Śnieżka jednak zmieni zdanie i razem z Raulem wrócą po niziołka. Rozumiem jednak troskę Królewny o życie swojego jedynego przyjaciela i szczerze mówiąc w jednej kwestii muszę się zgodzić z Raulem, mianowicie myśl o tym, że taka delikatna Królewna chciałaby zatopić srebrne ostrze w sercu Złej Królowej wydaje się być absurdalna, żeby nie powiedzieć śmieszna. Doskonale pamiętam ten motyw z baśni, lecz nigdy nie mogłam się nadziwić tej wewnętrznej zmianie jaka w niej zaszła i siły zemsty, która nią wówczas kierowała. Wydaje mi się jednak, że troska Śnieżki o karła nie wynikała tylko z czystej sympatii, skoro chciała go pocałować. Świetnie udało Ci się opisać to chwilowe otępienie Królewny, szkoda tylko, że Gburek się odsunął. Podejrzewam, że postąpił tak dlatego, że gdyby dali się ponieść emocjom jeszcze trudniej byłoby się mu pożegnać z dziewczyną, która wprowadziła w jego życie chaos. Cóż, przed Śnieżką jest jeszcze trudne zadanie zabicie wiedźmy to wbrew pozorom nie jest prostą sprawą, a perspektywa zmiany nastawienia społeczeństwa do osób karłowatych, zamieszkujących niezmierzone tereny Puszczy Zapomnienia również nie napawa optymizmem. Odnoszę jednak wrażenie, że Raul jest trochę zaskoczony i zazdrosny siłą zażyłości łączącej Śnieżkę z Gburkiem. Czyżby młody książę obawiał się, że karzeł zajmie należne mu miejsce na tronie u boku pięknej Królewny? Mam nadzieję, że w istocie tak się stanie. Team Gburek forever!!! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Demetria
[wojenny-kurz]
Dziękuję bardzo! :D
UsuńCóż, w większości adaptacji Śnieżka i Królowa są zaciekłymi wrogami już od samego początku, może dlatego decyzja o zemście jest taka... beznamiętna. Natomiast u mnie obie kobiety niegdyś były ze sobą naprawdę blisko i królewna jeszcze przekona się, że nie tak łatwo będzie zadać cios :P Niemniej ma sporo do zarzucenia swojej macosze.
Ta ich scena pożegnania to chyba jedna z moich ulubionych :D Dlaczego Gburek się odsunął? Kiedyś to zostanie wyjaśnione.
Haha, Gburek królem? Ciekawa perspektywa... Ale racja, ich przyjaźń była dla Raula nieco niepokojąca. Nie tego się spodziewał.
Pozdrawiam ^^
Coś za krótki ten rozdział, moim zdaniem :) Zaczęłam czytać i nim się zorientowałam, byłam na końcu, i jak głupia szukałam dalszego tekstu :)
OdpowiedzUsuńPostawa Gbura mogła się wydawać dość nietaktowna, lecz co mógł sobie teraz pomyśleć, skoro podczas czasu spędzonego razem oboje do siebie się zbliżyli, i jak sama Śnieżka wyznała - stali się przyjaciółmi :)
A Raul... cóż, jakoś nie wzbudza we mnie pozytywnych myśli, zważywszy na to, jak zachowuje się w stosunku do Gburka... Może to dlatego, że nie poznał go bliżej? Ale mam nadzieje, że Śnieżka przywróci go do pionu :)
Hah, no faktycznie trochę przykrótki :P
UsuńDziękuję za opinię ;)
Witaj, witaj.
OdpowiedzUsuńHm... Królewnie chyba przypadła do gustu myśl o tym, że Raulowi może faktycznie zależeć na niej, a nie na koronie. W końcu to zatroskanie w oczach... Ciekawa jestem jak wybrniesz z tego trójkąta ;)
Zdenerwowały mnie słowa Raula, który stwierdził, że Gburek nie powinien się wychylać i zostać w kryjówce. Rozumiem oczywiście, że lud mógłby nie być na początku zachwycony, ale dając mu możliwość wykazania się, umożliwiałby również pokazanie małych karzełków jako ludzi takich jak my, z równie potężnym sercem i bystrym umysłem, którzy są zdolni do wielkich czynów.
„- Zaraz do ciebie dołączę.
- I… razem wrócimy na zamek?
” Hahaha, nie wiem czy to element zamierzony, ale te słowa brzmiały niemal identycznie jak te wypowiedziane w bajce pt.”Zaczarowana”, gdy książę wreszcie odnajduje rudowłosą księżniczkę i pragnie wyruszyć z nią do domu. Mam jednak szczerą nadzieję, że Raul jest odrobinę inteligentniejszy od owego władcy ;)
Ach, ta kłótnia między młodą banitką a troskliwym, choć kompletnie nieradzącym sobie z uczuciami Gburkiem. Pełna goryczy i wiszących w powietrzu niewypowiedzianych słów. Ona nie chce go narażać, to zrozumiałe, on odczytał to jako skazę na swojej dumie i męskości. W gruncie rzeczy jednak obojgu chodziło przecież o to samo, czyli chęć bliskości i zapewnienia drugiemu bezpieczeństwa. I myślę, że zarówno Śnieżka, jak i krasnal, osłoniliby tę drugą osobę własnym, choćby małym i wątłym, ciałem, gdyby miało to spowodować ratunek ukochanego. To właśnie swoista istota miłości – nie potrzeba pocałunków w świetle księżyca i romantycznych wyznań, by wiedzieć, że uczucie jest prawdziwe. Czasami wystarczy te właśnie kilka chwil, parę spojrzeń.
Ech, Raul jest taki troszkę... prosty. Wielu rzeczy nie rozumie, albo po prostu nie po drodze jest mu je przyswoić. Ta męska potrzeba gardzenia innymi od siebie, ta rycerska potrzeba pomocy kobiecie, przecież tak„słabej i niezdolnej do zapewnienia sobie bezpieczeństwa”. Mam nadzieję, że kiedyś trochę się ocknie, dojrzeje, zauważy więcej niż tylko to, co widać na pierwszy rzut oka.
Trzymam również kciuki za to, żeby Karzełek i Śnieżka szybko się znów spotkali i byli razem szczęśliwi. Oboje na to zasługują! ;)
Pozdrawiam i do następnego!
Wybrnę, wybrnę :)
UsuńHah, faktycznie, nawet o tym nie pomyślałam... ale trzeba przyznać, że sytuacja jest podobna.
Ładnie to opisałaś ^^
Tak, racja, Raul rozumuje prosto :P
Dziękuję ślicznie! :)
Oj, stanowczo nie podoba mi się, że Śnieżka odeszła bez Gburka. Miałam cichą nadzieję, że jednak karzełek weźmie udział w ofensywie, chociaż to może faktycznie irracjonalne. Ale jego niski wzrost, przy dobrej taktyce, mógłby być korzystny, a nie wadliwy. No cóż, widać nie pomyśleli. Zresztą kto miałby? Raul? Boże to paniątko coraz mocniej działa mi na nerwy. Jak ten cały powrót do zamku okaże się jakimś podstępem, a Raul będzie prawą ręką Heleny to wcale się nie zdziwię. Ten człowiek nie ma za grosz szacunku do słabszych. O ile jeszcze wcześniej dało się go tolerować, szczególnie w towarzystwie jego kompanów, o tyle teraz to totalny kretyn. Dobra, może wyczuwa, że uczucia królewny są pogmatwane i kieruje nim zwykła, męska zazdrość, ale mimo wszystko... to, co on gada to ja bym mu ten język obcięła. Nie lubiłam go od początku i zmysł mnie nie zawiódł. Raul, idź do diabła!
OdpowiedzUsuńA ogółem rozdział bardzo smutny ;c Gburek nie daj się! :D Jestem całym sercem za Tobą! <3
Pozdrawiam! :*
Hah, rozumiem, dlaczego tak odbierasz Raula, ale spokojnie, nie jest on aż tak zły, aby pomagać królowej :)
UsuńDziękuję bardzo i naprawdę miło mi, że tak emocjonalnie podchodzisz do mojego opowiadania ^^ To znaczy, że się wciągnęłaś ;)
Myślałam, że Gburek jednak postawi na swoim i pojedzie razem ze Śnieżką, by w razie czego ją wspierać lub pomóc, mimo usilnych sprzeciwów królewny. Wydaje mi się, że dziewczyna źle postępuje i powinna przyjąć pomoc każdego sprzymierzeńca, szczególnie kogoś, kto tak wiele dla niej zrobił. Rozumiem, że na swój sposób chce go chronić, ale mimo wszystko uraziła jego męską dumę, skoro uznała, że nie poradzi sobie tak dobrze jak Raul. Żal mi Gburka i zastanawiam się, czy nie zrobi czegoś szalonego i nie podąży za Śnieżką. W innym wypadku jakoś nie widzę radosnej przyszłości dla niego.
OdpowiedzUsuńCo do Raula, to coraz bardziej go nie lubię i bardzo bym się cieszyła, gdyby Śnieżka po wszystkim dała mu kosza i znalazła sobie odpowiedniejszego faceta. Wydaje mu się, że skoro jest rycerzem, to jest lepszy od innych. Wrrr... Mam nadzieję, że jeszcze w życiu dostanie kopa w tyłek, a spowoduje to ktoś pokroju Gburka (lby on sam), kogo Raul w pełni nie uważa za człowieka.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i konfrontację z królową.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję bardzo za opinię :)
UsuńCo do przyszłości Gburka - nie mogę na razie wiele zdradzać, ale nie będzie ona usłana różami, zwłaszcza teraz.
Pozdrawiam.
Spieszę podpisać listę obecności, Marzycielko. Wszystko przeczytałam właściwie zaraz po publikacji, ale do tej pory brakowało mi czasu na to, żeby usiąść i sklecić jakiś w miarę sensowny komentarz. Trudno coś napisać o tym rozdziale, bo tutaj następuje takie przejście do tego, co będzie się działo w przyszłości między lady Heleną, a Śnieżką. Moje refleksje na temat zachowania poszczególnych bohaterami zawarłam w opiniach o poprzednich epizodach, więc nie będę ich powtarzać. Jak zwykle czytałam z zapartym tchem, podziwiając twoje mistrzowskie pióro. Masz niezwykły dryg do baśni i czuć wyraźną lekkość w całej treści, którą publikujesz. Oczywiście bardzo pomocne jest tu bogate słownictwo łatwość tworzenia dialogów oraz dobre wczucie swoich bohaterów. To wygląda tak, jakbyś naprawdę angażowała się w te wszystkie problemy podzielała uczucia, które oni wyrażają. Bardzo niewiele osób posiada taką cecha, a szkoda. W końcu pisarz powinni być przede wszystkim dobrym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości. W zasadzie jedyne, na co zwróciłam uwagę zachowanie Raula, wobec Gburka. Scena pożegnania ze Śnieżką autentycznie wzruszała z kolej poglądy jej wybawcy irytowały. Jednakże taka płytkość myślenia była chyba typowa dla tamtych czasów Uważam, że królewna mogłaby poprzeć skrzata w jego dążeniach, a nie próbować odsuwać od niego ewentualne niebezpieczeństwo. Paradoksalnie może w ten sposób jedynie ułatwić działanie swoim wrogom. Lady Helena to z pewnością bardzo podstępny przeciwnik, który nie cofnie się przed niczym aby osiągnąć swój cel. No, a Raul faktycznie może być w zmowie z Panią z Czerwonych Krain. Ciekawa jestem, co przyniesie przyszłość? Życzę Ci miłych wakacji owocnych, również w wenę twórczą. U mnie na blogu już niedługo powinno pojawić coś nowego. Okres przedwakacyjny obwitował w wiele wydarzeń, dlatego znów mam poślizg we własnej twórczości. Jeżeli znajdziesz chwilę czasu zapraszam zatem do lektury.
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję bardzo za taką analizę mojego pisarstwa :) Naprawdę zrobiło mi się miło.
UsuńW takim razie czekam na coś u Ciebie i pozdrawiam.
No i jestem! Wybacz, że tak późno. Tyle się działo!
OdpowiedzUsuńSmutno mi. Dlaczego Śnieżka go zostawiła? A kiedy powiedziała, że Gburek BYŁ jej przyjacielem to prawie się popłakałam. No serio, dlaczego użyła czasu przeszłego? Przecież oboje jeszcze żyją i nie pokłócili się aż tak mocno. Z pewnością - jak tylko królestwo zostanie ocalone - znowu będą razem i nadal będą pielęgnować przyjaźń.
Czy Śnieżka chciała go pocałować? OMG. Tyle tylko mi do głowy przyszło. Bo przecież kocha Raula. Kocha czy nie kocha? Hm, tyle niewiadomych! Ale w sumie to tylko nastolatka, one myślą o bardzo różnych rzeczach, więc chyba nie powinno mnie dziwić, że chciała sprawdzić jak "smakuje" karzeł. Hm?
Przykro mi, że zbliżamy się do końca. Bo zakładam, że już niedługo Śnieżka dokona zemsty? Ech, ale pocieszeniem jest fakt, że na jej miejsce wskoczy inna księżniczka :D
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam serdecznie.
Ciao :*
Nie martw się - ja też odpowiadam z opóźnieniem.
UsuńDziękuję ślicznie za emocjonalną opinię. Dla mnie ten rozdział też był smutny, ale jednocześnie pisałam go z przyjemnością. Takie rozstania są ciekawym wyzwaniem.
Pocieszę Cię, że przed nami jeszcze trochę tej historii, jeszcze przynajmniej na kilka miesięcy.
Pozdrawiam! :)
Hej c:
OdpowiedzUsuńJestem Twoją dawną czytelniczką, czytałam Twoje stare opowiadanie. Po ponad rocznej przerwie wróciłam do pisania (wanx.blog.pl). W najbliższym czasie postaram się nadrobić moje zaległości w czytaniu. Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach? *^*
Cieszę się, że wracasz :)
UsuńJasne, będę Cię informować.
O jeju, Śnieżka! *.* Nie czytałam nigdy takiej wariacji na temat bohaterów baśni, zdarzyło mi się tylko obejrzeć 1 sezon Once Upon a Time. Cóż, póki co przeczytałam tylko ten rozdział, ale chętnie nadrobię poprzednie i przybędę po więcej, bo mnie kupiłaś. Styl masz dobry, błędów nie ma, a cała historia jest oryginalna. Ale do rzeczy.
OdpowiedzUsuńZ reguły nie lubię głównych bohaterek, dlatego nie bierz do siebie tego, że nie pałam sympatią do Śnieżki. Może to jakieś uprzedzenia, jako dziecko nie cierpiałam tej bajki, była taka nijaka w porównaniu z np. Mulan. Tutaj Śnieżka wydaje mi się zagubiona, ale mimo wszystko chcąca działać. Widać to po tym, jak zostawiła Gburka, gdyż wie, że jej miejsce jest w królestwie, że musi je ratować. A mimo to ma wyrzuty sumienia i sama siebie przekonuje, że czyni dobrze.
Lubię Raula. To takie książątka, nie rozumie wielu rzeczy, ale go lubię. Wydaje mi się sympatyczny, bardzo pasuje na takiego właśnie baśniowego księcia.
A sam Gburek... Cóż. Rozumiem jego złość, jego poczucie krzywdy, jego ból. Oczywiście, że rozumiem i niesamowicie mu współczuję. Co prawda byłam pewna, że jednak nie da się ot tak odstawić, zwłaszcza, że chodzi o Snieżkę, ale mimo to doskonale go rozumiem.
Tymczasem już obserwuję, lecę czytać poprzednie rozdziały i czekam na kolejne.
Pozdrawiam cię serdecznie! :)
Bardzo mi miło!
UsuńJa też nie przepadałam za Śnieżką. Taka miła, nudna panienka. To aż paradoksalne, że zaczęłam moją baśniową serię od niej ;)
Hah, jesteś jedną z nielicznych, która lubi Raula, ale cieszę się, bo i ja go całkiem lubię :)
W takim razie życzę miłej lektury ^^ Mam nadzieję, że pierwsze rozdziały Cię nie rozczarują ;)