Klęczał tam. Młodzieniec z balu. Spotkali się przy tym samym strumieniu płynącym wśród twardej, owioniętej chłodem ziemi. Z ramion młodego szlachcica na wzór wodospadu spływało jasnobrązowe futro, które idealnie współgrało z kolorem jego włosów. Spod nakrycia wysuwała się oliwkowa tunika i pochwa, w której spoczywał miecz zwieńczony głową gryfa. Jego złote oczy lśniły w szarawej poświacie dnia jak u prawdziwego drapieżnika. Teraz młodzieniec nie przypominał już niesfornego elfa, choć nie można mu było odmówić urody.
Gdyby Śnieżka zrobiła kilka kroków do
przodu, mogłaby dotknąć jego ramion i poprosić, aby powstał. Dziewczyna jednak
nie ruszyła się z miejsca, bo wokół jej kostek okręcił się łańcuch
oszołomienia.
— Czy to prawda? — odważyła się wyszeptać,
by ustalić, czy to wszystko nie jest tylko złośliwym dziełem snu. — Jesteś tu?
Raul ponownie uniósł na nią wzrok, a po
jego napiętej twarzy przemknął jakiś cień.
— Chciałem się ciebie zapytać o to samo,
pani. — Młodzieniec podniósł się z pozycji klęczącej, nagle zapominając o
zasadach obchodzenia się z królewną, i zaczął się do niej zbliżać. — Co ci się stało? Wyglądasz... Dlaczego
uciekłaś? Czy ktoś cię uprowadził?
Zbyt dużo pytań,
mój panie, zbyt dużo do wyjaśnienia.
Zaraz jednak myśli Śnieżki zgubiły tor; Raul zatrzymał się tak blisko niej, że czuła na
twarzy dotyk jego przyśpieszonego z poruszenia oddechu. Niektórych nocy królewna śniła, że spotyka się ze swoim wybrankiem. W jej snach młodzi pochylali ku sobie stęsknione twarze i pozwalali, by ich usta przemówiły w swoim języku. Teraz jednak to nie pragnienie pocałunku było uczuciem, które zawładnęło jej
sercem — zrobił to wstyd.
Śnieżka czuła wyraźnie spojrzenie Raula na
swojej twarzy i wiedziała, że nie zdoła przed nim ukryć swoich zmizerniałych
łachów, żyjących własnym życiem włosów i przyozdobionej nędzą twarzy. Była też
pewna, że gdy tylko otworzy usta, wyleci z nich odór niemytych zębów. Nie jestem dziewczyną, którą poznał na balu.
Nie jestem już królewną.
Jego brązowe oczy były podejrzliwe i
niepewne, ale przede wszystkim pełne niezrozumienia. Pod ich ostrzałem
dziewczyna spuściła wzrok na skórzane buty młodzieńca, które wyglądały dość
zabawnie, postawione tuż obok jej futerkowego obuwia.
— Nie, nikt mnie nie uprowadził —
odpowiedziała na zadane przed wiekami pytanie. — Straciłam
nadzieję, że… ktoś mnie szuka.
Po tym wyznaniu musiała wyglądać jeszcze
żałośniej, bo Raul przełknął kotłujące się gdzieś w głębi zniesmaczenie i
delikatnie położył swoje smukłe palce na jej ramionach; dziewczyna nosiła na nich zajęczy
kożuch — jedyny królewski płaszcz, jaki miała.
— Skąd to zwątpienie, moja pani? — Na jego ustach zawisł półksiężycowaty cień
uśmiechu. — Szuka cię całe królestwo. Królowa tego dopilnowała.
Królowa! — syknęła w myślach Śnieżka. To zdradziecka wiedźma. To czerwona śmierć…
Królewna nie przypuszczała, że powracające echo gniewu może
tak rozgrzać jej krew.
— Jest coś, co musisz wiedzieć… — zaczęła stanowczo, gdy
nagle ponad ramieniem Raula ujrzała niewysoką, jasnowłosą sylwetkę — mały cień
wśród mleczności mgły i szarości lasu. Królewna przeklęła siebie w duchu. Jak
mogła zapomnieć, że nie jest sama? Że Gburek
po przebudzeniu miał do niej dołączyć? Że zamierzał pomóc jej w
łowieniu ryb?
Teraz karzeł przycupnął w oddaleniu
kilkunastu kroków, przybierając pozycję, przez którą przemawiało niezrozumienie
i wahanie. Zaś przez jego wyciągnięty w gotowości nożyk przemawiała pewnego
rodzaju troska, która jednak zamarła, oczekując na jakiś gest ze strony
Śnieżki. Myśli, że spotkałam kolejnego
rabusia.
— Nie! — rzuciła w dal dziewczyna, szybkim
ruchem strzepując z ramion dłonie Raula i unosząc własne ręce w uspokajającym
geście. Królewna żałowała, że nie jest w nastroju do śmiechu, bo z pewnością
rozbawiłaby ją wykrzywiona w nieporadnym oburzeniu twarz młodzieńca. Gburek
opuścił lekko broń, ale jego ciemne oczy domagały się wyjaśnienia.
Raul tymczasem zdążył pojąć, że reakcja
królewny wiąże się z czymś ukrytym za nim, dlatego wykonał zręczny obrót. Jego palce zamarły na rękojeści miecza, gdy młodzieniec zrozumiał, iż ma
za przeciwnika półmężczyznę.
— Karzeł?
— mruknął, jakby nie ufał własnym oczom. Człowieczek zmroził go posępnym
spojrzeniem.
— Nazywa się Gburek — poprawiła go
dziewczyna, nagle czując się głupio z powodu nieuprzejmości znajomego. Potem zaś
usiłowała się uśmiechnąć. Jednak ani karzeł, ani młodzieniec nie
odwzajemnili przyjaznej miny.
— Mam rozumieć, że uciekłaś z zamku, by
włóczyć się po lesie i kumać z tym diabełkowatym stworzeniem? — Oszołomienie
musiało przyćmić dobre wychowanie Raula, dając wypełznąć na wierzch kpinie.
— Jeśli ja jestem podobizną diabła, to
piekło słabo przędzie — odgryzł się Gburek podobnie głuchym i złośliwym tonem
jak ten, którym zwracał się do Śnieżki w nocy ich pierwszego spotkania.
Następnie przeniósł oszronione lekką warstewką nieufności oczy na królewnę. —
Przedstawisz mi tego panicza?
— Naturalnie — odparła nieco zbyt gładko, a potem ostrożnym gestem położyła dłoń na ramieniu młodzieńca,
by pokazać karłowi, że to nie pierwszy lepszy śmiałek poszukujący królewny, a
ktoś, w kim pokładała pewną wiarę. — To Raul, syn lorda Roberta z Bukowego Dworu.
Poznaliśmy się na balu tuż przed tym, jak… to się stało.
Gburek zrozumiał; z Raulem sprawa miała się zgoła inaczej. Podejrzliwość nakazała młodzieńcowi zmarszczyć brwi i spytać:
Gburek zrozumiał; z Raulem sprawa miała się zgoła inaczej. Podejrzliwość nakazała młodzieńcowi zmarszczyć brwi i spytać:
— Czyli co takiego?
— Gburku, czy możemy we trójkę udać się do
naszej groty i porozmawiać na spokojnie? — Śnieżka liczyła, że prośba w jej wzroku pomoże przyjacielowi zrozumieć, iż to
ważne, by wszyscy uczestnicy tej sceny usiedli gdzieś w bezpiecznym miejscu i
wymienili się wyjaśnieniami. Teraz, gdy ich losy wreszcie się przecięły. Mogła jednak przewidzieć, że Gburek znów przywdzieje
skórę upartego osła i tylko skrzyżuje buntowniczo ramiona.
— Nie widzę powodu, dla którego miałbym
zabierać do mojego domu człowieka, o którym nic nie wiem.
Mnie zabrałeś. Ale może przyczyna
leżała w tym, że Śnieżka była błagającą, oklejoną błotem nieszczęśnicą w
potrzebie, Raul natomiast prezentował się jak arogancki prostak. A przecież wiem, że taki nie jest. Nie, po
prostu przemawia przez niego zagubienie.
— A ja nie widzę powodu, dla którego
mielibyśmy udać się do jakieś zapadłej nory, skoro mogę zaprowadzić cię,
królewno, prosto do mojego obozu. Mam ze sobą jedenastu rycerzy — przekonywał
młodzieniec, a potem jeszcze raz omiótł wynędzniałą sylwetkę Śnieżki i użył
swojego łagodnego uśmiechu, który działał na nerwy dziewczyny jak plaster
miodu. — Zabierzemy cię bezpiecznie do domu.
Do domu… Przez lód grozy i
obrzydzenia, jakie budziła w dziewczynie wizja zamku, przebiła się gałązka
tęsknoty, spleciona z cieni ciepłych wspomnień.
Gburek patrzył na nich bez słowa, skryty
za maską posępności, ale Śnieżka widziała drgające w jego oczach iskierki
wyrzutu. Nie mogę w tej chwili odejść,
nie tak. Nie wiem, czy w ogóle chcę to zrobić.
Spojrzała w oczy Raula, tak lśniące od
pewności, że pójdzie z nim.
— Jest coś, co chcę ci powiedzieć. Na
osobności. Ręczę, że możemy ufać Gburkowi. — Królewna przenosiła wzrok z jednego mężczyzny na
drugiego. — Gburku, chciałabym, byś i ty uczestniczył w tej rozmowie, dlatego…
— Już widziała ich otwierające się w proteście usta, zatem zmuszona była dodać
bardziej władczym tonem: — Rozkazuję wam spełnić moją wolę.
Raul usłuchał jako pierwszy, zaciskając
wargi i kiwając głową, gdyż nawet opłakany wygląd królewny nie zwalniał go z
obowiązku poddaństwa. Z karłem sprawa miała się gorzej, ponieważ był mieszkańcem
Puszczy Zapomnienia, o którą królewskie polecenia odbijały się jak groch o
ścianę. Ostatecznie jednak człowieczek przewrócił tylko oczami, machnął nagląco ręką i
ruszył tym swoim niezgrabnym chodem w stronę groty. Śnieżka posłała Raulowi
znaczące spojrzenie i po chwili oboje podążyli za małym przewodnikiem.
Bez słowa.
Płomienie w palenisku trzeszczały
uspokajająco i wykręcały w górę swoje oranżowe szyje, jakby i one chciały
posłuchać opowieści Śnieżki. Dziewczyna siedziała na wytartych szmatach
nieopodal Gburka, opierając plecy o usypaną z ziemi ścianę i wpatrując się
uważnie w znajdującego się naprzeciwko niej Raula. Wypowiedziane przed chwilą
przez nią słowa zdawały się powracać do groty pod postacią drżących na sklepieniu
jaskini cieni.
Powrót do tamtej historii był jak
rozdrapanie krzepnącej rany, królewna jednak uczyniła
to świadomie. Raul musiał usłyszeć, kim
naprawdę jest królowa, czyją śmierć miała na rękach i czyje serce planowała
teraz umieścić w swojej słoikowej kolekcji. Dziewczyna pamiętała, że gdy
opowiadała te fakty Gburkowi, kuliła się z rozpaczy i czuła na policzkach słony
posmak. Teraz jej oczy zachowały suchość, choć twarz nie pozostała wolna od
grymasów żalu. Kątem oka widziała, że Gburek rzuca w jej stronę czujne spojrzenia. Raul też
sprawiał wrażenie gotowego do interwencji, gdyby królewna złamała się pod
naporem smutku. Od którego chciałabym
pocieszenia? A który z nich potrafiłby mi go udzielić?
W półmroku oczy Raula błyszczały z
przejęcia.
— Wiedźma w szatach królowej? Jak jej się
udało nas wszystkich zaślepić? — spytał młodzieniec, choć te słowa kierował głównie do siebie. Po chwili jeden z jego
kącików ust powędrował w górę, jakby chciał zapoczątkować cierpki uśmiech. —
Zabawne. Gdy król się żenił, moja matka narzekała, że nie powinien wybierać na
królową kogoś z obcych ziem. Nigdy nie przypuszczałem, że będzie miała rację.
— Co się stało, to się nie odstanie.
Zastanówmy się lepiej, jak sobie z tą żmiją poradzić — stwierdził Gburek,
którego racjonalność potrafiła otrzeźwić umysł. Karzeł posłał dziewczynie
porozumiewawcze spojrzenie. — Śnieżko, chciałabyś zabrać głos?
Królewna wróciła pamięcią do chwili, w której znajdowała się w tamtej dolince, widząc przed sobą
kobietę z brudno-złotym warkoczem i mężczyznę o pustych oczach.
— Owszem. Z pewnego źródła wiadomo mi, że
czarownice może unicestwić cios w serce, trucizna lub ogień — wyjaśniła, wodząc
po swoich rozmówcach rozpalanym determinacją spojrzeniem. Powaga napięła jej
mięśnie twarzy. Zamysł poskromienia złej królowej odżył w jej sercu nieśmiałym,
lecz gorącym płomieniem. — Planowałam to pierwsze.
Raul podrapał się po porośniętej
kilkudniową szczeciną brodzie.
— Wiedźma z pewnością na to zasługuje, ale
żeby ją dźgnąć, potrzeba podejść bardzo blisko, a nie wiadomo, czy nam na to
pozwoli. Proponowałbym ogień. To siła niszcząca,
która nigdy nie zawodzi.
— Chcesz w nią rzucić pochodnią? — Gburek
uniósł drwiąco brew. — Przypominam, że to ten rodzaj kobiety, która może swoimi
czarami ugasić płomienie.
Przez chwilę obaj mężczyźni prowadzili
złowrogi pojedynek na spojrzenia. Zmartwiona Śnieżka już chciała interweniować, gdy usta Raula ozdobił chytry uśmiech.
— Racja, mały przyjacielu. Skoro walka w
pojedynkę może być problematyczna, pora przemówić do tłumu! — Młodzieniec
przeniósł na Śnieżkę płonące z zapału spojrzenie. — Królewno, jeśli pokażesz
się swojemu ludowi i wyznasz mu prawdę o królowej, sam przyniesie ci jej głowę
na palu. W grupie tkwi siła, ręczę za to własnym doświadczeniem.
W grocie zapadło pełne oczekiwania
milczenie, zakłócane tylko trzaskiem płomieni. Śnieżka usiłowała prześledzić
przebieg tego planu w wyobraźni — zgromadzony u jej stóp rój ludzi, okrzyki
bojowe, blask pochodni odbijający się w ich ostrzach, cień padający na zamkowe
mury. Czy tak by postąpił mój ojciec? Czy mam być głosicielką rebelii?
— Nie
chcę chaosu — zdecydowała po chwili. — Nie pozwolę, by wściekły tłum stratował dom moich
przodków. Wiem, że ci ludzie będą chcieli dobrze, że powiedzie ich miłość do
mnie, ale tak naprawdę ściągną na zamek zamęt, a królowa może w tym czasie
uciec. Nie, musimy działać z zaskoczenia. Musimy zadać zdecydowany cios.
Negowanie pomysłu młodego szlachcica widocznie
nie było mu w smak.
— A skąd pewność, że ona nie potrafi
spoglądać w przyszłość? Może i tak będzie wiedzieć, kiedy zbliżymy się ze
sztyletem?
Rozległo się zirytowane westchnięcie
Gburka, któremu Śnieżka się nie dziwiła. Ona sama jednak musiała wykazać więcej cierpliwości.
— Gdyby tak było, przewidziałaby, że
ucieknę i dokąd.
— Dobrze, jak sobie życzysz, pani —
skapitulował po chwili zastanowienia młodzieniec. Determinacja jednak wciąż nie
opuszczała obrzeży jego tęczówek. Wyprostował się na tyle, na ile pozwalała mu
ciasnota groty. — Pozwól zatem, bym to ja przebił te zdradzieckie serce.
Mój rycerz — westchnęła w
myślach królewna, podziwiając piękno oblicza młodzieńca, po którym tańczyły
czerwone, pełne gorliwości cienie. Kiedyś
przyjęłabym jego propozycję z radością, ale teraz…
Powstrzymała chęć okrycia jego dłoni swoim
dotykiem.
— Bardzo cenię twoją odwagę i lojalność,
panie, ale to muszę być ja — oznajmiła, znów czując w sercu ten chłodny płomień
siły, jakby oddech zimy, która ją zrodziła. — Mam tę pewność, bo to we mnie płonie chęć zemsty, to w moich snach pojawiają się ponaglające szepty… Ja ją
zabiję.
Aby nasze przeznaczenia się dopełniły.
Aby nasze przeznaczenia się dopełniły.
Wybaczcie, że tyle czekania. Zaległości już nadrabiam. Ten rozdział może być troszkę kontrowersyjny, ale za to następny... no, zawiera pewną niespodziankę. Trzymajcie się ciepło ^^
EDIT:
Jeśli ktoś lubi Grę o Tron, albo po prostu ma ochotę przeczytać coś o młodej królowej i dworskich zagrywkach, zapraszam serdecznie na mojego nowego bloga
Na wstępie muszę zaznaczyć, że bardzo spodobał mi się opis księcia na początku rozdziału, w którym przyrównany został do elfa. Nie do końca sama tak go sobie wyobrażam, gdyż pamiętam przejawy jego brutalności, a elfy kojarzą mi się z istotami czystymi i dobrymi, choć romantyczna Śnieżka ma prawo nie znać jego "ciemniejszej" strony.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, że Raul zapomniał na chwilę o zwyczajach panujących w swojej społeczności i zaczął wypytywać Śnieżkę o to, co się z nią działo przez cały ten czas. To ukazało nam, że, choć skrywane głęboko, posiada uczucia względem pięknookiej. A dziewczęce, nieco infantylne pragnienie pocałunku księcia pokazało, że owszem, królewna uległa pewnego rodzaju zmianie w lesie, wciąż jednak pozostała niepoprawną marzycielką.
Haha, jakże rozbawiło mnie, gdy Raul powiedział, że księżniczka uciekła z zamku, by "kumać się" z karzełkiem! Śmiałam się dobre pięć minut, choć pewnie w założeniu cała scena nie miała nawet być zabawna :D
Uuu... Pierwsze starcie Gburka z Raulem... Podobało mi się, w jaki inteligentny sposób ten pierwszy odgryzł się za obelgę księcia ("jeśli ja jestem diabełkiem, to piekło słabo przędzie"). A potem to przekonywanie Śnieżki, w którą stronę powinna się udać... Czy ja mam wrażenie, czy Gburek trochę poczerwieniał z zazdrości? I te ciągłe dogryzania i uśmieszki, hm...
"Od którego chciałabym pocieszenia? A który z nich potrafiłby mi go udzielić?" Czy to znaczy, że Królewna poczęła myśleć o Karzełku jak o mężczyźnie, którego przyrównać można do "wielkiego" księcia Raula? I choć trochę zirytowana faktem, że nie pomyślała o tym, że są również inne uczucia od tych, które ona sama odczuwa, muszę przyznać, że ten miłosny (choć nie do końca(jeszcze?)) trójkąt, jest bardzo interesujący.
Bardzo słusznie, że Śnieżka zdecydowała się osobiście rozprawić z wiedźmą. To w końcu jej sprawa, jej zemsta. Wykonana przez osobę trzecią zupełnie traci na wartości. Tylko jak ona tego dokona? Jestem bardzo ciekawa i mam oczywiście nadzieję, że jej się to uda!
Pozdrawiam i do następnego ^^
Dziękuję za tak długi komentarz i przepraszam, że odpowiadam z opóźnieniem! ^^
UsuńMyślę, że z chwilą spotkania Raula świat marzeń Śnieżki zmierzył się z rzeczywistością. Nie padli sobie w ramiona, nie pocałowali się przy radosnych fanfarach... Byli raczej zgubieni, niepewni, czego się spodziewać. A marzycielskość i naiwność wciąż jeszcze drzemią w dziewczynie - w końcu to część jej jestestwa.
O nie, mnie też bawi to określenie :D
Panowie raczej się nie polubili. Już nawet nie chodzi o Śnieżkę. Po prostu pochodzą z dwóch zupełnie innych światów, są jak dzień i noc. Ale mam nadzieje, że jeszcze was zaskoczę :P
Hm, te myśli są bardzo tajemnicze, że tak powiem :P Każdy może je interpretować inaczej ;)
Pozdrawiam :)
Pierwsze spotkanie księżniczki z Raulem wypadło bardzo dobrze, choć brakowało mi więcej opisu tego co czuli względem siebie. Zwłaszcza Raul... Co on czuł? Co sądzi o całej tej sytuacji?
OdpowiedzUsuńŚnieżka jak zwykle martwi się tylko o siebie. To trochę irutujące...
Oczywiście jak przypuszczałam Gburek napsuł trochę księciu krwi gdy tak dosął sie i irytował młodzieńca. W sumie to go rozumiem. Ja też nie przepadam za nim.
Myślę że ,,diabełek'' był zakłopotany całą sytuacją... no bo nagle przychodzi nieznajomy mu a jednocześnie znany Śnieżce mężczyzna do ich miejsca i wyglada na to że łaczą ich mocne więzy... Też bym nie była zachwycona.
No i końcówka majstersztyk. ŚNIEŻKA MA JAJA! Ciekawe czy ta cała zemsta tak łatwo jej pójdzie jak uważa... Mam wrażenie że to jeszcze nie koniec tej historii a wszystko jest bardziej zagmatwane niż się wydaje.
Pozdrawiam,
Lunapark
Bardzo dziękuję! ;)
UsuńUczucia Raula dostaliście rozdział wcześniej, reszty będziecie się musieli dowiedzieć z jego wypowiedzi :P Ale będą jeszcze fragmenty jego oczami.
Oj, to zdecydowanie jeszcze nie koniec.
Pozdrawiam :)
I mamy spotkanie Śnieżki z Raulem.
OdpowiedzUsuńDobrze, że książę uwierzył Śnieżce, że królowa jest zła i, jak przystało na rycerza, chciał zabić wiedźmę w imię Śnieżki. Ale nie dziwię się, że Śnieżka chce sama wymierzyć sprawiedliwość na złej królowej.
Zauważyłam, że zachowanie Raula w stosunku do Gburka jest nieco obojętne. Nie wiem, jak to odebrać. Może to dlatego, że nie zna całkowicie skrzata i chce jak najlepiej dla Śnieżki? No nie wiem... :)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na dalszy ciąg :*
Faktycznie, w jego zachowaniu przejawia się lekceważenie. Raul nie przywykł do zawracania sobie głowy małymi ludźmi i nie dostrzega jeszcze, że przez ostatni czas Śnieżka bardzo przywiązała się do Gburka.
UsuńDziękuję i pozdrawiam ;3
Znowu zawitałam do twojej baśniowej, Krainy Marzycielko! Zatem po raz kolejny chcę zaznaczyć swoją obecność.
OdpowiedzUsuńHa, czyli moje przypuszczenia się potwierdziły. Raul postąpił podle wobec Gburka... Czy na tym dworze nie uczono dobrych manier? Cała moja dotychczasowa sympatia do księcia stopniała do minimum. Słowami można zranić dużo gorzej, niż sztyletem. Na szczęście z diabłami takiego pokroju piekło niejednemu wyszłoby na dobre. Śnieżka dobrze zdawała sobie sprawę z odczuć skrzata, a to pokazuje najpełniej przemianę, jaka zaszła w niej, dzięki przebywaniu w mrocznych zakamarkach Puszczy Zapomnienia. Podczas rozmowy o Królowej Czerwonych Krain najlepiej widać tę determinację, by stanąć ze swoją macochą twarzą w twarz. Niestety, wymaga to opuszczenia przyjaciela. Fragment, który zamieściłaś w zapowiedzi wyraźnie na to wskazuje. Coś mnie ściska za serce, gdy o tym myślę Siłą rzeczy przypomniałam sobie historię o losach braci Gburka. Cóż, to najlepszy dowód na to, co uprzedzenia robią z rzekomo przyzwoitymi ludźmi. Ta szajka rabusiów w lasu i paniątka z polowania stoją na tym samym piedestale. Kto wie, czy rycerski młodzieniec nie wziąłby w czyś takim udziału? To pewnie bardzo niesprawiedliwa ocena, lecz wyśmiewanie czyichś ułomności zawsze mnie irytuje. Naprawdę potrafisz budzić emocje. Czekam na jakieś wątki kluczowe dla dalszej akcj. Na koniec jeszcze dwie sprawy. U mnie chwilowo dłuższy zastój, ale niebawem coś opublikuję także z góry zapraszam. Poza tym zajrzałam na twojego nowego bloga. Z góry przepraszam, ale w tej tematyce jestem kompletnie niekompetentna. chociaż smoki darzę sympatią, podobnie jak Hagrid. Zdołasz mi to wybaczyć?
Rozumiem, że to zniechęciło się do Raula. Trzeba jednak zrozumieć, że większość ludzi w tamtych czasach miała taki stosunek do karłów... Po prostu ledwo obdarzała ich spojrzeniem. Mam nadzieję, że Raul zdoła się jeszcze trochę zrehabilitować ;)
UsuńTak, Śnieżka stanie teraz przed trudnym wyborem i cokolwiek nie zdecyduje, któryś z mężczyzn będzie zły :D
Dziękuję ślicznie za komentarz. Czekam na rozdział u Ciebie. Rozumiem, fanfiki niestety mają to do siebie, że są przeznaczone głównie dla zaznajomionych :D
Pozdrawiam.
O jejciu jejciu! Ten rozdział był naprawdę dobry! Nawet nie jestem w stanie opisać, co czułam, czytając go. Opisy były świetne, mogłam bez problemu wczuć się w całą scenę. Spotkanie nad strumieniem wyszło fantastycznie: trochę niezręcznie (bo nie do końca wierzyli własnym zmysłom), trochę romantycznie (bo Śnieżka wciąż pozostała marzycielką, chcąc całować Raula wyglądającego jak elf) i trochę groźnie (bo pojawił się karzeł, chcący ratować damę z opresji). Bardzo podoba mi się fakt, że pomimo tego, iż Śnieżka faktycznie zmieniła się pod wpływem Puszczy Zapomnienia - stała się silna, niewzruszona na konieczność zabijania w celu zdobycia pokarmu, szybka itp. to mimo wszystko wciąż wewnętrznie pozostała królewną. Taką stereotypową królewną, która zakochuje się w synu lorda po przetańczeniu z nim jednej nocy, która widząc go po wielu miesiącach rozłąki, nadal go lubi, myśli o nim i o pocałunku. Bardzo mnie raduje wiadomość, że nie zmieniła się tak dogłębnie i nie stała się jakimś wyrafinowanym mordercą-psychopatą, pozbawionym kompletnie uczuć.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Raul pomoże królewnie dokonać zemsty. Ba! Ja na to liczę! Chociaż też trochę... tak wiesz... po cichutku intuicja mi podpowiada, że byłoby ciekawiej, gdyby okazał się być sługą Królowej. Och!
Wybacz, że tak długo zajęło mi dotarcie tu. Urwanie głowy mam z egzaminami!
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział! :*
Dziękuję! Bardzo się cieszę, że tak odebrałaś to spotkanie. Nasi bohaterowie zdecydowanie również czuli mnogość emocji.
UsuńHaha, nie, Śnieżce daleko do psychopatki xD Jej macocha to co innego...
Ciekawy pomysł. Kuszący, bym powiedziała, ale... :D
Pozdrawiam serdecznie :3
Podobało mi się to, w jaki sposób opisałaś spotkanie i rozmowę trójki bohaterów. Chociaż wiele razy miałam ochotę udusić Raula, który oceniał Gburka tylko pod względem jego fizycznego wyglądu, nie tego, jaki jest naprawdę. Ale, niestety, tacy już są niektórzy ludzie, a Raul ma wiele za uszami.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, jak dalej się wszystko potoczy. Skoro Raul w końcu znalazł Śnieżkę, to nie sądzę, by zostawił ją z Gburkiem w Puszczy Zapomnienia. Zresztą pewnie i królewna będzie chciała wprowadzić swój plan w życie, szczególnie że teraz ma sojusznika, który pomoże jej w razie problemów. Swoją drogą zastanawiam się, czy gdy stanie przed królową, będzie zadać decydujący cios. Wiadomo, Helena zabiła jej ojce, próbowała i ją zabić i przejąć władzę, ale jednak mowa tu o morderstwie drugiego człowieka, a w tej roli jakoś Śnieżki nie widzę, mimo tego, przez co musiała przejść. Jednak ciekawa jestem, co w takim razie stanie się z Gburkiem. Czy postanowi wyjść z Puszczy i wesprzeć Śnieżkę, zarazem wystawiając się na kpiny Raula, jego rycerzy i innych ludzi, czy może rozstanie się z królewną i ponownie zostanie sam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za komentarz :)
UsuńZgadzam się, Raul ocenił Gburka dość karygodnie.
Racja, decyzja o morderstwie to niełatwa sprawa i z pewnością Śnieżka nie zrobi tego ot tak :D Niemniej chce zrobić coś, co jest w jej mniemaniu słuszne, bo ile można wybaczyć?
Pozdrawiam, a o losach Gburka przekonacie się już niebawem.
Nie wiem, co w tym rozdziale takiego kontrowersyjnego. Chęć zemsty, która de facto nie pasuje do oryginalnej Śnieżki? Mi tam to wcale nie przeszkadza. :D Raul coraz mniej mi się podoba, jest nadęty, chociaż lojalności względem księżniczki nie można mu odmówić. Ale mam wrażenie, że jest takim typowym samcem, że gdyby poślubił Śnieżkę, to zapędziłby ją do czytania poezji i wylegiwania się na hamaku, a sam zająłby się wszelakimi niebezpieczeństwami, co może na pierwszy rzut oka dobrze o nim świadczy, ale tak naprawdę pokazuje także, że ma wysokie mniemanie o sobie a niższe o kobietach. Mogę się mylić, ale póki co, takie wywarł na mnie wrażenie. XD TeamGburek! <333 Oczywiście, że karzełkowi będę kibicować. Niech Raul nawet nie prosi o głos na siebie! :D Jak Śnieżka i Karzełek nie będą razem to ja nie wiem, co zrobię. Chyba podpalę im ten zamek. haha :D Gburek, nie daj się!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Pozdrawiam! :D
Dziękuję! :)
UsuńChęć zemsty, zachowanie Raula... to wszystko zmusza do zastanowienia :)
Haha, typowy samiec xD Jest w tym trochę racji. Raul jest nieco nadopiekuńczy, nie rozumie, że kobieta też może chwycić w dłonie sztylet.
Team Gburek, jaka fajna nazwa :D
Pozdrawiam :)
Cóż, bardzo dawno mnie tutaj nie było i narobiło mi się naprawdę sporo zaległości, ale mi to nie przeszkadza, szczególnie jeśli chodzi o Twoje opowiadanie, Twoją wersję baśni o Śnieżce. Ponieważ dzięki temu będę mogła przeczytać wszystkie rozdziały, które mnie ominęły za jednym zamachem i być może nie będę musiała długo czekać na nowy rozdział zważywszy na fakt, że wszystko, co wyszło spod Twojej ręki naprawdę bardzo przyjemnie się czyta. Co do rozdziału wyszedł genialnie, a te opisy są tak magiczne, że po prostu miałam wrażenie jakbym się tam przeniosła i przebywała w Puszczy Zapomnienia. Co prawda nigdy nie lubiłam Śnieżki - zawsze wydawała mi się zbyt naiwna i narcystyczna, ale dzięki twojej kreacji ta księżniczka z pewnością wypadła w moich oczach korzystniej. Nadałaś jej inteligencji i odwagi, dzięki czemu już nie wypada szaro na tle innych, disney'owskich księżniczek. A Gburek....kochany stary Gburek był zawsze moim ulubionym krasnoludkiem i do dziś mam do niego pewien sentyment....mam nadzieję, że w Twojej wersji będę mogła liczyć na to, że Śnieżka z wzajemnością pokocha Gburka :) Z pewnością odrobina miłości by mu nie zaszkodziła... ;) <3 Jeśli zaś chodzi o Raula to jest nadętym, narcystycznym idiotą i chyba nic tego nie zmieni. Reasumując, rozdział bardzo mi się podobał. Niecierpliwie czekam na następny. Pozdrawiam serdecznie i do napisania :*
OdpowiedzUsuńPS: Serdecznie zapraszam do siebie na: www.wojenny-kurz.blogspot.com
Dziękuję ślicznie, cieszę się, że wróciłaś ^^
UsuńJa również nie przepadam za Disneyowską Śnieżką... Wydaje się nieco śmieszna na tle takich bohaterek jak Bella czy Mulan :D A jednak pisanie o niej sprawia mi sporo radości. Można wyciągnąć z tej postaci wiele ciekawego.
Ja chyba zawsze najbardziej lubiłam Gapcia, ale Gburek też był świetny ^^
Pozdrawiam :)
Nie wiem, czy czytasz komentarze pod poprzednimi rozdziałami, ale postanowiłam zaryzykować. ;)
OdpowiedzUsuńJuż od prawie trzech tygodni czytam twoje opowiadanie, i niestety, nie mogę go skończyć. Niestety cierpię na brak czasu. ;/
Twoja historia mnie urzekła. Naprawdę. Co prawda Śnieżka nie jest moją ulubioną postacią, ale od razu pokochałam Flynna i Roszpunkę.
Uwielbiam Gburka. Naprawdę wiele przeszedł. Nigdy nie było mu w życiu łatwo i dobrze, że teraz ma Śnieżkę. Mam nadzieję, że księżniczka go nie zostawi. Gburek potrzebuje jej, a ona potrzebuje jego. W końcu, gdyby nie Gburek, Śnieżka nie przeżyłaby nawet jednego dnia w tym lesie. :)
Jakoś nie przepadam za Raulem. Nie wiem, wydaje mi się jakiś taki... zły? Nie, to chyba nie jest właściwe słowo, ale nie umiem znaleźć innego. Mam wrażenie, że nie patrzy na charakter Śnieżki, a jedynie na jej wygląd. Nie ufam mu.
Mam nadzieję, że czas pozwoli mi dokończyć pozostałe trzy rozdziały i wtedy znowu skomentuję twoje opowiadanie, tym razem pod najnowszym postem.
Pozdrawiam i życzę weny. :)
Przypadkiem weszłam na najnowsze komentarze i przeczytałam Twój! Dziękuję bardzo, cieszę się, że moja historia tak Cię zainteresowała. Rozumiem, że czasowo bywa różnie, ale mam nadzieję, że uda Ci się przeczytać całość. Miłej lektury ^^
Usuń