niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział III {Czerwona królowa}

Śnieżka do tej pory pamiętała dzień, w którym zobaczyła królową po raz pierwszy.
To było dziesięć lat temu w okresie najgorętszego słońca, zalewającego swym leniwym blaskiem szare, zamkowe mury. Mała królewna stała przy oknie w swojej wieży i niecierpliwie czekała na powrót ojca, który miał przywieźć ze sobą tę piękną kobietę z Czerwonych Krain. Na myśl o tym dziewczynkę trawiło pewne zdenerwowanie, a napierające na nią ciepło potęgowało wrażenie duszenia się. Nic z tego, że na jej bladym ciele powiewała tylko cienka sukieneczka z lawendowego materiału — królewna żałowała, że nie może skazać lata na zamknięcie w podziemnej celi, tak jak jej ojciec robił z ludźmi, którzy popadli w jego niełaskę.  
Z dołu dobiegały radosne śmiechy małych pomywaczek, które korzystały z piękna pogody, urządzając sobie turniej na łapanie barwnego motyla. Śnieżka z pewnym niesmakiem zauważyła, że przewodniczy im Alys, która śmiała się jak pozostałe dziewczynki, ale po pierwszym rzucie oka na jej figurę widać było, że mogła pozwolić sobie na konkretne posiłki. W końcu była córką ser Kadana, dowódcy gwardii królewskiej. Z racji życia na wspólnej platformie zamku ona i królewna miały trochę czasu, aby się nieco polubić. Ciemnowłosa nie poznała jej jednak na tyle, by rozumieć, dlaczego Alys zadaje się z dziewczynami od mokrych szmat. Są brudne, ale to nie jest najgorsze — myślała sobie królewna. Zabawianie się ze służbą, a następnie obgadywanie jej za drzwiami mojej komnaty wydaje się głupie. Alys mogłaby się zdecydować.
Jednakże córka strażnika, niezależnie od swoich motywów, szczerzyła teraz zęby w radosnym uśmiechu, a jej dwie chwilowe towarzyszki zapomniały, że są tylko pomywaczkami i ganiały za wystraszonym motylem, jakby ten mógł obsypać je złotem.  
Królewna westchnęła smutno, gdyż zachwyt latem jakimś trafem nie mógł dostać się do jej serca. Tata powtarzał, że narodziła się w okraszonej śniegiem nocy, zawsze zatem będzie należeć do zimy. Może ma rację? W końcu moja skóra nie lubi dotyku słońca, woli chłodniejsze dni. A ja sama oszaleję, jeśli ten skwar potrwa jeszcze dłużej.
Naraz śmiech bawiących się dzieci umilkł, zastąpiony przez przejęte okrzyki. Do bramy zamku zbliżał się królewski powóz zaprzęgnięty w cztery kare konie, mknące dumnie po brukowej drodze, która prowadziła na szczyt zielonego wzgórza. Śnieżka pisnęła cicho i puściła się pędem w dół wieży, pokonując tysiące kamiennych stopni, mijając rodzinne gobeliny i świeżo umyte korytarze. Chciała jak najszybciej poznać swoją przyszłą macochę — kobietę, która wreszcie pokaże jej, co to znaczy mieć matkę.
Dziewczynka nie potrafiła sobie w tej roli wyobrazić swojej rodzicielki, królowej Anny. Widziała jej podobiznę na ścianie — bladą kobietę o ciepłych oczach i hebanowych lokach, a ojciec łagodnie opowiadał jej, że królowa zdecydowała się odejść, by dać życie swojej małej córeczce. Śnieżka mogła ją za to jedynie podziwiać — ulotność postaci matki w jej sercu nie pozwalała na miłość.
A Śnieżka potrzebowała matczynej miłości. Potrzebowała kogoś, kto będzie przy niej przez te długie dnie, podczas których król zajmował się sprawami państwowym poza zamkiem. Potrzebowała delikatnej ręki, która poprowadzi ją w świat, mający się przed nią otworzyć, gdy posiądzie piersi takie jak te u wszystkich dorosłych kobiet. 
Wybiegła na skąpany w słońcu dziedziniec w chwili, gdy powóz wjechał przez zamkową bramę, a dźwięk obracanych kół i tętent kopyt ustały. Małą królewnę dogoniła jej pomarszczona opiekunka i szybkim ruchem starej dłoni poprawiła rozwiane włosy dziewczynki. Ta nawet tego nie zauważyła, wpatrzona ciekawskimi oczkami w wychodzącego z powozu ojca.
Był to niewysoki mężczyzna o spokojnym obliczu i brązowych włosach opadających mu wyczesanymi pasmami na plecy. Mógłby zostać wzięty za zwykłego szlachcica, gdyby nie narzucony na jego ramiona płaszcz, trwający niemal nieruchomo podczas bezwietrznej pogody. Jego szafirowy kolor pasował do oczu mężczyzny, a spinająca materiał broszka, wykuta na wzór korony, lśniła dumnie w słońcu. Sam król wyglądał niepozornie, ale miał bystry umysł i wzbudzał zaufanie wśród ludu. Teraz szarmancko wyciągnął rękę, by pomóc wysiąść towarzyszącej mu damie.
Śnieżka wpierw zobaczyła szczupłą dłoń z rubinowym pierścionkiem na serdecznym palcu, potem zaś mogła ujrzeć przyszłą macochę w całej okazałości — kobieta była smukła i wyprostowana; jej ciało okrywała gruba, karmazynowa suknia z szerokimi rękawami i trójkątnym dekoltem zakończonym małym sercem z diamentu. Pani spięła włosy w elegancki kok, a w promieniach słońca ich kolor przywodził na myśl wino zachwalane przez wszystkich mężczyzn. Na jej okrągłej jak jabłuszko twarzy widniał uprzejmy uśmiech.
Kobieta z Czerwonych Krain podziękowała królowi za pomoc, po czym zwróciła szmaragdowe oczy na zgromadzony na dziedzińcu orszak powitalny. Zatrzymała się na małej królewnie.
— To właśnie moja córka, Śnieżka — oznajmił król Filip z lekkim uśmiechem na wąskich ustach, wykonując przedstawiający gest dłonią. Dziewczynka dygnęła nieśmiało, a dama z czerwonym sercem zbliżyła się do niej wdzięcznym krokiem, po czym przyklękła i otoczyła ramionami jej drobne ciało. 
— Jestem lady Helena — szepnęła pogodnie przyszła królowa. W jej głosie pobrzmiewała dźwięczna, egzotyczna nuta. — Cieszę się, że mogę cię poznać, mała królewno. Twój ojciec wiele mi o tobie opowiadał.
— Mi o tobie również… pani — przyznała Śnieżka i zagryzła niepewnie wargę. W jej głowie szumiało tyle emocji, że zapomniała o uczonych manierach.  — Czy to prawda, że w twoim kraju ziemia jest czerwona? I że waszą ulubioną rozrywką jest gra w krokieta? I że masz piękny ogród różany?
— Ziemia jest czerwona, bo pokrywa ją ciemnopomarańczowy piasek — wyjaśniła kobieta konspiracyjnym szeptem, a na jej ustach zatańczył tajemniczy uśmieszek. — Każda szlachetnie urodzona dama uwielbia grać w krokieta, ale to nie jest zwykły krokiet. Jako kijków używamy flamingów. Jest przy tym wiele zabawy. A co do mojego ogrodu, tutaj zamierzam wyhodować jeszcze piękniejszy.
Dziewczynka westchnęła z zachwytem, ale król Filip wtrącił się pobłażliwym głosem:
— Obawiam się, że to będzie trudne, moja pani. Nie znasz jeszcze naszych zim. Potrafią być bezlitosne.
— Coś na to poradzimy. — Przyszła królowa mrugnęła do Śnieżki, a ta poczuła, że wreszcie będzie mogła nazwać matką kogoś, kto nie jest tylko nićmi na płótnie.

 

Zamek ożył za dotknięciem obecności lady Heleny, jakby kobieta przyniosła ze sobą słońce Czerwonych Krain. Ze śmiercią królowej Anny umarła też pewna cząstka króla Filipa, zostawiając go w szponach przygnębienia i niechęci. Po jakimś czasie władca zdołał otrząsnąć się z żalu i zająć sprawami królestwa; błahsze sprawy zaczął jednak traktować z niedbałością, co odbiło się na jego zamku. Służba nie śmiała nie wykonywać swoich obowiązków, ale widząc brak przejęcia u ich pana, przykładała się tylko do sprzątania ważniejszych miejsc w kamiennej budowli. Skutkowało to tym, że na podłodze nieużywanych komnat i korytarzy zaczął zalegać się kurz, a w ich kątach pajęcze sieci.
Lady Helena tuż po przyjeździe wybrała się na zwiedzanie całych włości, a widząc opuszczone przez rękę czystości miejsca, natychmiast kazała się nimi zająć. Dzięki temu wszyscy mieszkańcy zamku ulegli wrażeniu, że ich dom stał się jakby większy i jaśniejszy.
A to nie koniec. Lady Helena, choć nowa w chłodnych Zielonych Krainach, chętnie zapraszała do zamku szlachetnie urodzonych gości, by poznać wieści z królestwa i wprowadzić małą Śnieżkę w świat interesów. Dzięki licznym ucztom mury posiadłości często odbijały echo śmiechu i słodkiej muzyki.
 Lady Helena, tak jak zapowiedziała, zajęła się również ogrodem zamkowym, który  jak na ogród zamkowy  dotychczas urządzony był dość skromnie. Teraz mieszkańcy posiadłości mogli cieszyć oczy barwnością posadzonych kwiatów, a gdy podeszli bliżej, także ich pięknym zapachem.
Nowa królowa miała tylko jedno dziwne żądanie — kazała zasłonić wszystkie lustra. Król początkowo był zdumiony i nie wiedział, czy potraktować tę prośbę poważnie, zwłaszcza, że wyszła ona z ust kobiety. Zwierciadeł nie wisiało w zamku zbyt wiele, ale nikomu przecież nie wadziły, a przed jakąś ucztą czy wyjazdem dobrze było wiedzieć, czy człowiek prezentuje się odpowiednio. Lady Helena jednak nalegała, tłumacząc się nieprzyjemnym wypadkiem z dzieciństwa, który do dziś dzień wprawia ją w niepokój. Piękne oczy żony potrafiły uwieść, dlatego władca w końcu westchnął ze zrezygnowaniem i rozkazał służbie przykryć ozdobnym materiałem każde lustro. Od tamtego dnia jedyną wiedzę o swoim wyglądzie można było czerpać z niewyraźnego odbicia w tafli wody lub z ust drugiego człowieka, co dawało niewiele, gdyż na pytanie króla czy królewny służba zawsze odpowiadała ,,cudownie’’.
Pomimo tej sprawy, król Filip był oczarowany swoją nową żoną. Zdawało mu się, że poruszyła jego serce do bicia po długim otępieniu. Śnieżka również uwielbiała macochę — jej ciepły śmiech, zagadkowość w spojrzeniu i dotyk warg na dobranoc. Dla całego zamku nastało wreszcie lato.

 

Niestety, słońce może również spalić.
Za oknem na czarnym aksamicie błyszczały gwiazdy. Trzynastoletnia Śnieżka spała smacznie w swoim łożu, oddychając miarowo, aż nagle ze snu wyrwał ją jakiś dźwięk. Zapamiętała sobie, że to przerażone wołanie o pomoc jednej ze służek, ale tak naprawdę było przed tym coś jeszcze. Cichy stukot butów, echo kroków w ścianie, uciekający cień. Wszystko to zdawało się jednak ulotne i niejasne, więc rozespany umysł dziewczynki wziął owe niespokojne odgłosy jeszcze za sen.
Potem mała królewna wygramoliła się z pościeli i na bosych stópkach pomknęła na korytarz, skąd dochodziło już coraz więcej głosów. W ciemności ujrzała zarysy sylwetek dwóch zawodzących kobiet ze służby oraz rycerzy w zbrojach, którzy nieśli wiadra z wodą i wlatywali do komnaty króla. Dziewczynka też chciała tam wejść, ale powstrzymała ją odziana w rękawicę dłoń jednego z rycerzy.
— Zostań, moja pani! — zawołał ostrzegawczo zakuty w zbroję mężczyzna.
— Co się dzieje?! — wyjąkała Śnieżka, a w jej wystraszonych, niebieskich oczach odbiły się płomienie ognia buchającego z komnaty. — Czy tam jest mój ojciec?!
Chciała się rzucić do przodu; czuła, że ci wszyscy ludzie są zbyt powolni i nierozumni, że tylko ona może ocalić króla z płomieni. Niestety, nie potrafiła wyrwać się z objęć nadgorliwego rycerza.
Królowa przybyła za chwilę. Miała na sobie zwiewną suknię, a jej mina wyrażała wzburzenie. Rycerze chcieli zatrzymać i ją, ale kobieta zwinnie wyminęła jednego, drugiemu zaś dała w twarz. Dostała się do komnaty, ale było już po wszystkim — woda z wiader uciszyła syk płomieni, a teraz nad łożem króla unosiły się tylko poszarzałe strużki dymu. W poszarpanej przez żywioł pościeli leżało ciało mężczyzny. Nawet córka nie potrafiła dopatrzyć się w nim swojego ojca. Po jego długich włosach została tylko ciemna kępka z boku głowy. Skóra stała się obrzydliwym, zwęglonym mięsem, na które nie dało się patrzeć bez mdłości. Nie było już bystrych oczu czy wąskich ust. Nie było już króla Filipa.
Po tym wszystkim nastąpił okres, w którym Śnieżka złamała etykietę — zamknęła się w swojej komnacie, zastawiając komodą drzwi i zasłaniając całkowicie okna. Królewnę otoczył mrok, ciemny jak jej włosy, zimny jak jej skóra. Wystraszona służba nawoływała swą małą panią, rycerze nawet szykowali się do staranowania drzwi, ale królowa ich powstrzymała. Sama siedziała jakiś czas przy wejściu i próbowała dotrzeć do pogrążonej w żalu pasierbicy, nic to jednak nie dało. Królewna spędziła w tym stanie dwa dni. Trzeciego ranka stwierdziła, że nie wytrzyma już dłużej świdrującego dźwięku burczenia w brzuchu i zeszła do sali jadalnej.
Tam zastała królową Helenę — kobieta odziała się w czerń, choć pomiędzy jej krągłymi piersiami zwisał medalion z rubinowym sercem. Rozmowa z macochą trochę pomogła dziewczynce. Królowa z żalem wyjaśniła Śnieżce, że gdy stała się ta tragedia, ona była w ogrodzie i nie mogła w żaden sposób pomóc swojemu mężowi.
Później królewna dowiedziała się, że to musiał być wiatr. Król otworzył okno w sypialni, by przewietrzyć pomieszczenie, a potem położył się do snu. Niemiłosierny wicher wtargnął do komnaty i przewrócił palącą się przy łożu świecę, a ta sprowadziła podstępne jęzory ognia, które otoczyły mężczyznę. Król musiał mieć twardy sen, bo ani ciepło, ani ból nie zmusiły go do odzyskania przytomności. Królewscy medycy stwierdzili, że ich władca prawdopodobnie już się nie obudził. Po wielu rozmyślaniach Śnieżka doszła do wniosku, że to akt łaski.
Na barki dziewczynki padło brzemię żałoby. Wchodziła w wiek dojrzewania, za kilka lat miała włożyć na głowę koronę i objąć rządy nad krajem. Jak jednak miała się do tego przygotować, gdy w nocy często nawiedzały ją koszmary, przez co za dnia nie mogła wykrzesać z siebie energii i skoncentrować się na nauce? Rozmowy z Alys też jej nie pomagały — córka strażnika miała talent mówcy, nie potrafiła jednak usiąść spokojnie i posłuchać. Gdy po raz kolejny chciała coś wtrącić w wypowiedź Śnieżki, królewna kazała jej wynosić się z komnaty i porozmawiać ze świniami. Te przynajmniej mogą słuchać Alys do woli, zwracając ku niej ubłocone ryje. Od tego czasu ciemnowłosa unikała towarzystwa i bywała zrzędliwa, przypominała posępny cień snujący się po murach zamku. Niejeden nauczyciel geografii czy tańca doświadczył jej gniewnych wyrzutów. Ludzie zaczęli szeptać; martwić się, co będzie z Zielonymi Krainami, skoro ich przyszłością jest mrukliwa królewna. W powietrzu pojawiło się jakieś napięcie.
W końcu królowa Helena postanowiła nadać temu kres. Zwolniła wszystkich nauczycieli i sama zajęła się kształceniem podopiecznej. Jej obecność Śnieżka znosiła przyjaźniej; potrafiła ją nakłonić do pracy. A nawet, gdy dziewczyna nie była w nastroju do nauki, królowa nie odpuszczała. Nie była okrutna, ale za to stanowcza i wymagająca. Wprowadziła Śnieżkę w pewien dryg, który pozwolił jej oderwać się od ciężkich myśli. Początkowo królewna czuła do macochy żal, a wcześniejsza sympatia zawisła na włosku. Z czasem jednak przekonała się, że lady Helena chce dla niej jak najlepiej, że spędzany z nią czas jest wartościowy.

Przez te kilka lat obie damy zbliżyły się do siebie. Ciemnowłosa wiedziała, że to dzięki królowej zdołała odsunąć z twarzy całun żałoby i stać się ułożoną, pogodną królewną. Macocha powtarzała, że Śnieżka niebawem poślubi pięknego, szlachetnego młodzieńca i obdarzy królestwo dostatkiem. Śnieżka wierzyła w to z całego serca; miała nadzieję, że tym sposobem zadowoli ojca w Niebie. Wiedziała też, że jeżeli kiedykolwiek byłoby jej dane mieć matkę, wyglądałaby ona właśnie jak lady Helen.
I tylko wyhaftowane oczy królowej Anny wydawały się mienić ze smutkiem. 



Ten rozdział jest takim opisowym przerywnikiem, żeby nakreślić historię Śnieżki i królowej. Pewnie jeszcze nie wszystko jest dla was jasne, ale w następnych rozdziałach nastąpią dalsze wyjaśnienia - tym razem już w lesie, wraz z uciekającą Śnieżką i Gburkiem :D 
Dziękuję też za liczne wypowiedzenie się pod poprzednią notką o naszej królewnie, ulżyło mi, że na tę chwilę jej postać została dobrze przedstawiona ^^
W sobotę znów wyjeżdżam, także z moją aktywnością blogową w te wakacje nieco krucho, niemniej staram się wszystko nadrabiać. 
Miłego wypoczynku! :) 


30 komentarzy:

  1. Zanim skomplementuję treść opowiadania (a jest co komplementować), muszę pochwalić wygląd bloga. Katie jest śliczna i idealnie portretuje delikatną Śnieżkę, jedynie Peter Dinklage jest według mnie wcale nie taki gburliwy, ale to pewnie dlatego, że wciąż mam przed oczami sarkastycznego Tyriona. Urzekł mnie również adres bloga, nie wiem sama dlaczego, ale wywołuje we mnie bardzo pozytywne skojarzenia. A i z tego, co wyczytałam w zakładce o autorce, lubisz Doctora Who i nie wstydzisz się co jakiś czas wracać do Disneya, więc zainteresowania "fimlowo-serialowe" mamy podobne :).
    Przechodząc do fabuły - jestem urzeczona. Opowiadanie odrobinę kojarzy mi się z Maleficent, z racji tego, że jest to odświeżone spojrzenie na znaną historię i przedstawienie jej w inny sposób. Piszesz bardzo przyjemnie, potrafisz stosować niesamowite opisy, a mimo to nikogo nimi nie zanudzić i świetnie wprowadzasz atmosferę, czego przykładem jest rozdział, który właśnie komentuję. Uwielbiam wczytywać się w retrospekcje, a ta ukazuje, jaka relacja łączyła Śnieżkę ze złą królową i że wcale nie była ona taka zła od samego początku. Ciekawa jestem, czy Helen po prostu tak świetnie ukrywała swoje zamiary, czy dopiero później zaszła w niej przemiana. I osobiście nie wydaje mi się, żeby śmierć króla była przypadkiem.
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za komentarz ^^ Miło mi, że zainteresowałaś się tym blogiem.
      Ja również jestem dumna z dzieła Elfaby :) Racja, Tyrion był znacznie bardziej zabawny, niemniej jego mina na szablonie wydaje się odpowiednia ;)
      Adres wpadł mi do głowy spontanicznie, ale pozytywka również miło mi się kojarzy, z dzieciństwem, z opowieściami... :)
      O, jak fajnie spotkać osobę z podobnymi zainteresowaniami :) A jaka jest Twoja ulubiona bajka Disneya?
      Tak, można powiedzieć, że zrobiłam coś w stylu Maleficent, Alicji w Krainie Czarów Burtona czy Śnieżki i Łowcy - odświeżyłam starą baśń i włożyłam w nią coś swojego :) Co prawda takie zabiegi były dokonywane na Śnieżce już wielokrotnie, ale mam nadzieję, że uda mi się stworzyć coś oryginalnego.
      Na razie nic nie mówię, ale chciałam, by Helena była w tej opowieści postacią niejednoznaczną. I żeby pragnęła serca Śnieżki z nieco innego powodu :P
      Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję ;)

      Usuń
    2. Nie potrafię wybrać jednej i ulubionej z bajek, bo z każdą mam miłe skojarzenia z dzieciństwa :) Moimi faworytami jest chyba jednak Alicja w Krainie Czarów, Mała Syrenka i definitywne Nowe Szaty Cesarza :D(dodatkowo jeszcze Mary Poppins, choć to nie do końca animacja).

      Usuń
    3. W sumie ja też tak mam, każda bajka ma w sobie cudowny urok :) Haha, Nowe Szaty Cesarza są genialne ;)

      Usuń
  2. Masz oryginalny pomysł na opowiadanie. Podoba mi się kreacja bohaterów. Każdy ma swój, oryginalny charakter.
    Śnieżka jest idealną królewną. Ufna i trochę nawina. Na razie wydaje się być zagubiona.
    Gburek musiał wiele wycierpieć w życiu przez swój wygląd. Nie bez powodu ma niską samoocenę i ciągle mówi o swoim niskim wzroście. Jest złośliwy, ale ma dobre serce. W końcu uratował Śnieżkę.
    Nie wiem, czy miała złe zamiary jeszcze zanim przyjechała czy może później się zmieniła, ale Lady Helena wydaje się być dobrą królową. Opiekuje się Śnieżką i zastępuje jej matkę.
    Jestem ciekawa, jak dalej potoczy się akcja. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nowy czytelnik, bardzo się cieszę :)
      Racja - Śnieżka to typowa królewna, a Gburek miał w życiu pod górkę, bo w tych czasach wszelkie wynaturzenia traktowano jako dzieła szatana :(
      Cieszę się, że tak uważasz, bo na razie chciałam przedstawić królową jako osobę mądrą i ciepłą :P
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Urzekająca historia. Naprawdę myślałam, że zapoznasz nas w tym rozdziale z jakąś złą jędzą, a tu Helena okazała się prawdziwym, egzotycznym aniołem, co było sporym zaskoczeniem. Czerwona Królowa... Żałuję ojca Śnieżki, ale dzięki śmierci mógł się połączyć ze swoją pierwszą żoną, Anną. Mniemam, że kochał ją bardziej, a małżeństwo z Heleną miało czysto polityczny wzgląd. A ta gra to czasem nie krykiet? Na myśl o krokiecie zrobiłam się głodna, choć niedawno jadłam obiad. Generalnie bardzo ładny i smutny był ten rozdział, idealnie wpasowujesz się do bajkowych klimatów, nie jest trudno wszystko sobie wyobrazić. Czekam na rozdział czwarty i pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że też zostałaś czytelniczką tej historii :)
      Tak, dokładnie o to mi chodziło - pokazać tę baśń w krzywym zwierciadle ^^
      No proszę, nawet nie wiedziałam, ile osób wśród blogosfery ogląda Grę o Tron. Ulżyło mi, że nie zrobiłam z Gburka kopii Tyriona, bo byłabym wówczas na siebie zła ;)
      Anna była pierwsza w sercu króla, ale Filip pokochał również i Helenę - wspomnę o tym potem słów kilka ;)
      Haha, a nie, właśnie, że krokiet, tak jak było w Alicji w krainie czarów :D
      Dziękuję za przemiły komentarz :*

      Usuń
  4. Ten rozdział był bardzo ciekawy. Trochę nas wprowadził w zarys życia małej Śnieżki.
    Lady Helena jest tutaj przedstawiona w bardzo dobrym świetle. Śnieżka bardzo polubiła swoją nową mamę. No i królestwo przez to się zmieniło... I widzę też, że nieco zaczerpnęłaś fragmentów z Alicji z Krainy Czarów... flamingi zamiast kijków^^
    A śmierć króla Filipa jest bardzo tajemniczy... Twardy sen? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Pewnie "ktoś" coś dolał do kielicha i król zapadł w głęboki sen, dlatego pożar w żaden sposób go nie obudził:)
    Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Fajnie, że zauważyłaś to nawiązanie. Początkowo to miała być czysta Królewna Śnieżka, ale stwierdziłam, że nawiązania do motywów z innych baśni nieco ubarwią tę powieść :)
      Prawdziwa przyczyna śmierci króla zostanie oczywiście wyjaśniona.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Hej kochana.
    Przepraszam że tak późno komentuje ale jakoś w blogerze nie wyświetliło mi rozdziału u Ciebie.
    Muszę przyznać że taka opisówka bardzo mi się spodobała.
    Pokazuje nam jak wyglądało życie Śnieżki po śmierci ojca, oraz jej stosunki z Heleną.
    Widać że są bardzo blisko siebie i to mi się podoba.
    Czuje jednak że nie postawiłaś kropki nad tą relacją i jeszcze nas zaskoczysz.
    Po za tym sama postać Śnieżki mi się podoba, wydaje się całkiem inna niż te które do tej pory znałam.
    pozostaje mi czekać na ciąg dalszy tej historii i pozdrawiam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało :) Też mam teraz poślizgi w blogach ;)
      Dziękuję! Tak, relacja Śnieżki i jej macochy jeszcze zostanie później poruszona :)
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  6. Brakowało mi karzełka, ale jeżeli idziesz wzorem serialu "Once upone time", to faktycznie tam też są takie wymieszane wątki. Bardzo to lubię <3 Myślałam początkowo, że macocha okaże się zła, jak to w tej bajce bywa, ale miło mnie zaskoczyłaś. Zresztą, kto wie? Może jeszcze odwołam te słowa? To rubinowe serce nie daje mi spokoju. Właściwie z jego powodu mam pewne wątpliwości, co do tego pożaru. Ta świeca, nie ta niemoc przebudzenia się króla jest jakaś dziwna i oby Helen nie miała z tym nic wspólnego. Mam nadzieje, że jej stanowczość sprawi, iż ze Śnieżki nie wyrośnie kapryśnica, chociaż mogłoby to być nietypowe, a nawet zabawne, ale w poprzednich rozdziałach raczej nie odczułam, żeby tak było.
    Rozdział rewelacja! Czekam na kolejny! Buzia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, moja historia też mi się kojarzy z OUaT, ale tutaj dla bezpieczeństwa pomieszam tylko kilka baśni, bo później mógłby nastąpić chaos.
      Cieszę się, że postać macochy Cię ciekawi, bo będzie ona niejednoznaczna... Ja nawet po skończeniu opowieści nie mogę stwierdzić, czy bliżej jej do postaci pozytywnej czy negatywnej :P W każdym razie nie lubię czystego zła, bo jest to trochę ograniczony i nudny punkt widzenia. Staram się, by moje postaci miały i wady, i zalety :)
      Przyznam, że jak pisałam ten rozdział, też kusiło mnie, by zrobić ze Śnieżki totalnie rozkapryszoną pannę, ale stwierdziłam, że taka kreacja nie pasuje mi do dalszej części. Nasza królewna ma być na razie nieco zbyt dumna i zbyt ignorancka, ale daleko jej do rozwydrzonego dziecka xD
      Dziękuję bardzo za komentarz :*

      Usuń
  7. Bardzo spodobała mi się wizja czerwonej królowej. Chociaż na początku spodziewałam się raczej złej macochy jak w Kopciuszku, co to by tylko dręczyła pasierbicę, gdy król nie patrzył. A tu jednak okazuje się, że dbała o Śnieżkę i starała się z nią zaprzyjaźnić. O ile w ogóle robiła to z dobroci serca, a nie z własnych pobudek. Ostatnio skończyłam czytać "Mroczne Materie" i jakoś ciężko mi uwierzyć w wielką matczyną miłość Heleny, szczególnie że później z jakiegoś powodu Śnieżka musiała uciekać.
    Tak samo sprawa z królem Filipem wygląda podejrzanie i nie wierzę w przypadek. Szczególnie że spłonął, a ogień tak skojarzeniowo bardzo pasuje do Heleny i do Czerwonych Krain.
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy, by dowiedzieć się, co wydarzyło się dalej.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :)
      Haha, chyba polubiłam to zaskakiwanie Was :P
      Słuszna uwaga, Śnieżka uciekła, a zatem ta miła i kochająca matka to tylko jedno z oblicz Heleny.
      Jak fajnie, że zauważyłaś powiązanie czerwonego koloru :)
      Również pozdrawiam ^^

      Usuń
  8. Wow! Jestem zachwycona!
    Zacznę od początku... Jak weszłam, to oczarował mnie szablon i myślałam, że to jakiś fanfik na podstawie ,,Pieśni lodu i ognia'', bo przecież Tyrion w nagłówku! Dziewczynę wzięłam za Shae albo jakąś inną niewiastę.
    Potem zaczęłam czytać i już wiedziałam, że to Śnieżka, tylko ciągle miałam w głowie ,,Pieśń lodu i ognia''...
    Masz cudowny styl. Słodki, uroczy i lekki. Z przyjemnością się czyta, bardzo wciąga. Czułam się jakbym czytała sobie bajkę mając kilka lat. Cudownie wszystko opisałaś i jestem pod wrażeniem. Masz ogromny talent.
    Martwi mnie tylko, że lady Helena szybko pokaże swoją prawdziwą naturę i Śnieżka będzie musiała uciekać... A może nas zaskoczysz? Czekam na kolejny rozdział, bo bardzo mnie zaintrygowałaś.
    Weny!
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi powitać nową czytelniczkę ^^
      Haha, nie obrażę się na to skojarzenie z PLiO, gdyż to jedna z moich ulubionych sag, która też w pewnym stopniu jest dla mnie źródłem inspiracji :)
      Bardzo dziękuję za słowa odnośnie mojego stylu, cieszę się, że tak uważasz :)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  9. Witaj, Marzycielko! na Twoją wersję znanej mi baśni trafiłam w sumie przypadkowo, buszując po Internecie. Sama od niespełna dwóch lat publikuję swoją twórczość w blogosferze. Są to moje wariacje na temat losów bohaterów, póki co jednej konkretnej książki pod tytułem "Moje drzewko pomarańczowe." Być może zechcesz zajrzeć do mnie i zapoznać z tym, co piszę? Serdecznie zapraszam pod adres: http:/opowiadania-mandragory.blogspot.com. Obecnie mam dłuższą przerwę, ale we wrześniu planuję powrót. A pora na ocenę treści Twojego opowiadania. W dzieciństwie bardzo lubiłam bajkę o królewnie Śnieżce, choć równocześnie bałam się Złej Królowej, czy raczej ohydnej wiedźmy.To, co dotychczas opisałaś jest bardzo barwne i ciekawe. Spotkanie w lesie z Gburkiem albo raczej niziołkiem, jak go ładnie nazwałaś bardzo mi się spodobało. A teraz poznaliśmy jeszcze jeden bardzo ważny epizod z życia dziewczynki. Cóż, trzeba przyznać, że Czerwona Królowa, wcale nie przypomina typowej, okrutnej macoch. Ba, wręcz przeciwnie ta kobieta, uwielbiająca róże oraz tę grę zabawnej nazwie nie nikomu zrobić krzywdy, czyż nie? Tylko dlaczego król Filip zginął w tak strasznych okolicznościach? To na pewno nie był nieszczęśliwy wypadek, a raczej perfidne morderstwo z premedytacją. Wydaje się, że lady Helena chciała uzależnić od siebie swoją pasierbicę od siebie. a ta późniejsza dramatyczna ucieczka do lasu też musiała być czymś spowodowana. Spodobały mi się odniesienia do Alicji w Krainie Czarów, a ta scena z pożarem i śmiercią króla przypomina sytuację z powieści "Dziwne losy Jane Eyre." tam głównego bohatera chciała zabić jego obłąkaną w bardzo podobny sposób, czyżby przypadek? W każdym razie nie mogę już doczekać dalszych wyjaśnień. Na pewno będę zaglądać do Ciebie regularnie, bo mam dodałam Twój blog do obserwowanych i do zakładki z polecanymi pozycjami. Mam nadzieję, że mój komentarz sprawi Ci przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, cieszę się, że wpadłaś :)
      Hm, przyznam, że nigdy nie słyszałam o tej książce, ale postaram się zajrzeć, jak ogarnę zaległości blogowe :)
      Hah, tak właśnie słyszałam, że dużo osób przerażała Zła Królowa, zwłaszcza w momencie przemiany w pomarszczoną wiedźmę. Ja sama chyba byłam bardziej zaciekawiona niż wystraszona ;)
      Helena będzie tutaj postacią dość niejednoznaczną, a jej motywy wyjdą na jaw dopiero za jakiś czas. Na razie możecie tylko snuć domysły :P
      Jane Eyre na razie widziałam tylko w filmie i przyznam, że nie myślałam o niej podczas pisania, ale Twoje skojarzenie jest ciekawe. Masz rację, było tam coś takiego ;)
      Dziękuję Ci bardzo za długą opinię i miłe słowa ^^

      Usuń
  10. och, jaki ten szablon jest śliczny! pomijając fakt, że jest bardzo dopracowany, to idealnie pasuje do opowiadania. szczęściara z Ciebie :P
    tematyka baśni zawsze mnie interesowała, choć przyznaję, ze ostatnio mocno je zaniedbałam. chyba dzięki Tobie dziś do poduszki poczytam sobie Andersena.
    Podoba mi się, że z jednej strony rezygnujesz ze stereotypu, a z drugiej nadal 'tkwisz' w czymś klasycznym. mam na myśli kreację Śnieżki. Fajnie, że jest delikatna i lekko zagubiona, zrozumiem jeśli za jakiś czas dostanie pazurków, ale na razie bardziej pasuje mi taka niewiasta :)
    Trochę się oczywiście zdziwiłam, kiedy zamiast księcia spotkała karła, ale potem na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. to właśnie te stereotypy, o których wspomniałam.
    interesuje mnie przeszłość Śnieżki, bo jak na razie więcej tutaj tajemnic, a na ich rozwiązanie chyba przyjdzie poczekać mi dłużej.
    pozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie na http://czarnoksieznik-i-caitlin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że szablon Ci się podoba :D
      No i oczywiście, że zostałaś czytelniczką :)
      Ja też ostatnio przypominałam sobie baśnie Andersena. To bardzo ciekawa sprawa :)
      Dziękuję, że tak uważasz! Staram się pokazać tę baśń w innym świetle, tak, by czytelnik nie mógł się spodziewać, co czeka dalej, które elementy pokażę w krzywym zwierciadle.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  11. Ciągle mam wrażenie, że czytam autentyczną baśń, a nie opowiadanie na blogu ;) potrafisz stworzyć niesamowity klimat, olbrzymi plus za to!
    Hmmm królowa jak na razie wydaje mi się całkiem pozytywną postacią, a to znak, że musi szalenie dobrze się kamuflować xD jestem ciekawa jak wyjdzie na jaw jej prawdziwa natura, skoro jest taką świetną aktorką.... w zasadzie mogłabym nawet uwierzyć w jej dobro, gdyby nie wcześniejsze rozdziały i doświadczenie z innych książek i filmów, w których to postać o pozornie najczystszym charakterze okazuje się potem wcieleniem zła xd jej reakcja na śmierć króla i w ogóle całe podejście do Śnieżki wydaje się strasznie autentyczne.
    A tak poza tym to śliczny, schludny szablon no i chciałam cię poinformować, że dzięki tobie zaczęłam oglądać Once Upon a Time i jestem zachwycona :D
    No, lecę do następnego rozdziału ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tej opowieści, lady Helen wydaje się... porządną babką. Miła, pełna zrozumienia, śliczna... Tylko czemu? Czemu stała się jędzą? Mam nadzieję, że szybko się dowiemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flamingi? A co ona? Królowa Kier? No i oczywiście król Filip. Zginął straszną śmiercią, choć jestem pewna, że ktoś przedtem potraktował go sztyletem.

      Usuń
  13. Witaj, z tej strony Pozytywka, ale coś stało się z moim kontem. :)
    Chciałam Ci powiedzieć, że przepraszam za tak długą nieobecność i postaram się w miarę możliwości uzupełnić braki. Nie, żebym robiła to bez przyjemności. :)
    Na początku, super szablon, uważam, że znakomicie oddziałowuje na wyobraźnię. Od razu czuć, jak bije pd niego ta magia i klimat baśni, który przecież jest tak pożądany. Świetna praca, jednym słowem!
    Jeśli chodzi o Twój styl pisania to pozostaje oczarowana magią opisów i tym, z jaką łatwością wplatasz je w zdania, sprawiając, że są z całą pewnością wyjątkowe. Twój literacki język jest niesamowicie bogaty, a jednocześnie nie mieszasz i z łatwością można zrozumieć o co w nich chodzi. "Czarowanie słowem". Tak chyba idealnie można by określić to, w jaki sposób bawisz się językiem.
    Królowa... Wydaje się być na razie w porządku i zastanawiam się, czy to tylko maska iluzji, czy też naprawdę "przedtem" była dobrą kobietą. To już niestety zagadka, którą pozostawiam sobie na następne etapy tej opowieści.
    Sama Śnieżka... Ble, jakoś nie pałam do niej sympatią. Na razie zdecydowanie więcej plusów ma u mnie macocha, która wydaje się zdecydowanie bardziej... autentyczna? Poczciwa? Coś w ten deseń.
    Chociaż z drugiej strony istnieje spora możliwość, że jedynie udaje swoją... byśmy powiedzieli całkiem dobrą relację i zamiary ze Śnieżką.
    Pozdrawiam serdecznie i lecę uzupełniać moje braki w czytaniu Twojej lektury! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Krokiet? Krykiet jest grą - popraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :) Specjalnie to jeszcze raz sprawdziłam i krykiet a krokiet to dwie różne gry. Mnie chodziło o dyscyplinę, w którą grała Alicja w Krainie Czarów, z kijkami i bramkami, popularną w Anglii.

      Usuń
  15. 38 yrs old Budget/Accounting Analyst I Kalle Beevers, hailing from Schomberg enjoys watching movies like Where Danger Lives and Pottery. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a Mercedes-Benz 540K Spezial Coupe. znajdz tutaj

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy