piątek, 1 maja 2015

Rozdział XVII{Duchy i cienie}

Nie pochowali ciał. Lawin, szesnastoletni braciszek Raula, który dopiero niedawno przywdział zbroję rycerza i chował w sercu jeszcze najwięcej współczucia, był temu przeciwny. Twierdził, że jakichkolwiek czynów dopuścili się ci rabusie, ich ciała nie powinny zostać porzucone w leśnych zakamarkach i narażone na bestialskie zęby głodnych zwierząt.   
Raul z nieukrywanym smutkiem spojrzał w oczy brata, które miały ten sam odcień brązu co jego. Pamiętał, że kiedyś lubił wyśmiewać się z marnych umiejętności walki chłopca i, korzystając z jego nieuwagi, podbierał mu z talerza cynamonowe ciasteczka… Ale teraz, gdy ramię w ramię wyruszyli w głąb zdradzieckiego lasu, czuł na sobie ciężki płaszcz obowiązku opieki nad młodszym bratem. Jeśli Lawin chce być prawdziwym rycerzem, musi wyzbyć się słabości. Inaczej sam zginie, a do tego nie dopuszczę.
— Ta ziemia tak czy owak jest przeklęta — odpowiedział Raul, wodząc oczami po otaczających ich pniach drzew. W ciemności wyglądały one jak sękate nogi olbrzymów, gotowe ruszyć i zdeptać dzielnych mężów. — Czy ich zakopiemy, czy zostawimy tak jak teraz, ciał tych rabusiów nie spotka nic dobrego.
Poparły go mruknięcia kilku z towarzyszy. Im dłużej tu jesteśmy, tym większy niepokój nas ogarnia. Ale Raul nie podjął decyzji o odmowie przywileju pochowania tylko na podstawie kilku dreszczy na plecach. Gdy patrzył na cuchnące zwłoki, gdzieś z głębi jego serca odzywało się przeczucie, że ci nędznicy nie zasługują na to, by kopać dla nich groby.
Lawin nie usłyszał podobnego głosu intuicji, dlatego przez chwilę wpatrywał się w bliźniacze oczy brata z jakimś dziecięcym uporem. Ostatecznie jednak zmiął kolejny argument do dyskusji pomiędzy zaciśniętymi ustami i odmaszerował w bok, by wziąć swój dobytek i razem z resztą zmienić miejsce noclegu. Nikt nie chciał spać obok trupów, a zwłaszcza takich, których zgniłe dusze mogą zostać wskrzeszone przez złą magię lasu.  
Po ustach mieszkańców miasta przemykały różne pogłoski na temat Puszczy Zapomnienia, ale ponieważ Raul nie chciał sobie nimi zatruwać wyobraźni, natychmiast zajął się czyszczeniem miecza. Jęzor Gryfa po raz kolejny posmakował niegodziwej krwi. Pomiędzy następnymi ruchami szmaty po zabrudzonej powierzchni młodzieniec zadał sobie pytanie, kiedy Lawin dostanie swój własny oręż godny rycerza. Mój mały braciszek wciąż ma miękkie serce, ale przynajmniej potrafi dostosować się do moich decyzji. Na usta wpłynął mu nieodgadniony uśmieszek. Raul z niejakim rozbawieniem przypomniał sobie, że podczas ćwiczebnych starć w cieniu ich Bukowego Dworu zawsze wytrącał Lawinowi miecz z ręki. A teraz obaj zostali rycerzami. Tylko że matka nie wymaga tyle od młodszego syna.  
Chłodny księżyc w górze nie zbladł nawet o jeden ton, gdy poszukiwacze zaginionej królewny wsiedli na swoje wierzchowce i zaczęli powoli oddalać się od zabitych rabusiów i ich pustych oczu. Raul jechał na przedzie, ściskając śliskimi od niepokoju palcami pochodnię, której blask niechętnie rozganiał gromadzący się wokół niego mrok. Młodzieńcowi przyszła mu do głowy głupia myśl, że nie brnie przez ciemność, tylko utkany z nietoperzy płaszcz, które uciekają przed światłem, by zaraz powrócić i przyczaić się mu za plecami. Był moment, w którym mógłby przysiąc, że jego policzek otarł się o coś miękkiego.
Przeklęty las! — warknął w myślach młodzieniec, ale nie dał lękowi wylęgnąć się na powierzchni jego twarzy. Był przywódcą, a jeśli przywódca straci ducha, w całą kompanię wkradnie się zamęt. Nie zamierzał do tego dopuścić, zwłaszcza, że domyślał się, iż niektórzy z jego ludzi wśród ciemnego labiryntu ostrych gałęzi i tajemniczych szelestów czują się jeszcze bardziej nieswojo niż on. Nie możemy dać się omamić nocy. To tylko wyobraźnia, nic więcej.
Raul musiał jednak przyznać, że widziany przedwczoraj dzik był zbyt wielki, by wziąć go jedynie za cień wyciekający przez omamione zmysły. Do tej pory nie potrafił wymazać z pamięci zimnej błyskawicy, która przeszła przez jego ciało od stóp do głów. Stało się to, gdy jego oczy w chaotycznej kompozycji plam zieleni, brązu i szarości wyodrębniły jakiś potężny, ciemny kształt, przechadzający się pomiędzy pobliskimi drzewami.
Raul siedział wówczas u wejścia małej groty, w której jego ludzie schronili się przed burzą, przybywającą na nieboskłon na smolistym rumaku smaganym złocistymi batami. Łzy chmur spadały na ziemię pod postacią chłodnych kropel, które uderzały gniewnie o gałęzie drzew i wnikały w błotnistą ściółkę leśną. W takich warunkach widoczność była w najlepszym razie ograniczona, ale młodzieniec nie wątpił, że jego bystry wzrok wypatrzył kulistą sylwetkę dzika, który szurał racicami wśród rzek wilgotnych liści. Deszczowe smugi rozpryskiwały się na porośniętym czarną sierścią grzbiecie zwierzęcia, a blask oślepiających węży na niebie pozwolił zalśnić jego długim kłom, które mogłyby przebić stal zbroi.  
Na jeden taniec błysków po gniewnym niebie Raul zmienił się w kamienną rzeźbę, której nieruchome dłonie nie są w stanie chwycić miecza. Później młodzieniec cieszył się, że w tamtej chwili wszyscy jego towarzysze albo spali, albo usiłowali zasnąć. Żaden z nich nie mógł być świadkiem słabości, która zaciskała szpony na sercu młodzieńca, dopóki olbrzymi dzik nie zmienił się w małą, czarną plamkę za drzewami — a ta nie mogła już rozerwać gardła żadnemu z kryjących się grocie rycerzy. A nawet gdyby ten potwór przyszedł po nas, dałbym mu radę — wspominał później Raul, gdy na miejsce strachu pojawił się zapał. Wbiłbym mu miecz pomiędzy oczy i zemścił się za to, że chciał zrobić ze mnie tchórza.
Teraz, prowadząc swojego wierzchowca przez ciemny cmentarz nagich drzew i przygotowującej się do zimowego snu przyrody, w ustach przywódcy kompanii odżył ten zimny smak grozy. Raul okładał Puszczę Zapomnienia nienawistnymi myślami za to, że igrała z jego zmysłami jak szyderczy szept jakiejś mrocznej czarownicy i na moment pozwoliła jego sercu zabić płochliwie jak u chłopca.
Umysł młodzieńca niespodziewanie nawiedziła jego matka.
Lady Alena jak zwykle nie zawracała sobie głowy subtelnością i stanęła mu przed oczami z wyraźnie zarysowanymi konturami swojej kształtnej sylwetki i żywymi barwami jasnych włosów oraz białej od drobinek pudru twarzy. Jej wydatne, wieczne wydęte usta układały się w drwiący uśmieszek. Chłodne oczy zdawały się mówić: ,,Boisz się kilku cieni? I ty chciałeś nazywać siebie rycerzem? Nie nadajesz się do noszenia zbroi! Powinieneś wrócić do czarowania dam, tylko to ci wychodzi’’.
Echo jej kpiącego głosu potoczyło się po lesie jak dźwięk milknących powoli dzwonów. Zdenerwowany Raul rozejrzał się wokół, jakby poszukując niknących w gęstwinie nut. Wówczas zauważył, że otoczył ich pas otwartej przestrzeni. Pod nogami jego konia kłębiły się krzewy o gołych, wyciągniętych niby kościste palce gałęziach. Najbliższe drzewa znajdowały się dopiero na łagodnych zboczach po obu stronach. Jesteśmy w dolinie.
Nagle do młodzieńca zbliżyła się jakaś wysoka sylwetka na koniu; ruchoma smuga cienia na zastygłym płótnie ciemności.
— Ta okolica wygląda spokojnie — rozległ się głos Eda, w którym zawsze, niezależnie od sytuacji, pobrzękiwała pewna nuta lekkości, jakby jego właściciel nie strzępił sobie nerwów na byle czym. Co racja, to racja. Jednak tej niespokojnej nocy przywódca kompanii czuł na sobie ciężar uważnego spojrzenia przyjaciela. — Jedziemy już jakiś czas, chyba zostawiliśmy złe cienie za sobą.
Cienie zawsze wleką się za nami. Ed był najbliższym towarzszem Raula — ich przyjaźń rosła przy akompaniamencie szczęku ćwiczebnych mieczy. Zapewne dlatego teraz to on przemówił do swojego dowódcy. W myśli lordowskiego syna wsączyło się jednak podejrzenie, że przyjaciel wyraża zdanie wszystkich jadących z nim rycerzy, a ta koncepcja oblała jego policzki gorącą krwią zawstydzenia. Czy myślą że wciąż uciekam przed upiorami?
,,I ty chciałeś nazywać siebie rycerzem’’?
Młodzieniec cieszył się, że noc jest płaszczem dla jego wstydu.
— Tak, to miejsce jest niezgorsze — przyznał, starając się tak umodelować swój głos, by brzmiał on pewnie i wywierał wrażenie, że pomysł Eda narodził się także i w głowie Raula, i to znacznie wcześniej.  
Rycerz o lekkim tonie głosu skomentował tę odpowiedź uśmieszkiem zadowolenia, Raul natomiast nieśpiesznie spojrzał za siebie i wśród oddychających obłoczkami mgiełki towarzyszy wyszukał sylwetkę brata. Lawin kołysał się smętnie w siodle, a po jego przygarbionej pozie można było poznać, że na barkach przysiadło mu zmęczenie. I tak długo kazałem im czekać.
Raul pociągnął za wodze, by jego wierzchowiec przystanął z cichym parsknięciem wśród pola wilgotnych pasm trawy i szkieletowatych krzewów.  
— Przyjaciele, zatrzymajcie się! — zawołał dowódca i obrócił ku nim uśmiechniętą twarz. — Ta dolinka to wyborne miejsce na spoczynek.
W myślach dodał zaś — Przeklęty las!  


Gdy Raul wrócił z krainy snów, wreszcie dane mu było spoglądnięcie w bezkres nieba. Młodzieniec leżał na plecach, opierając głowę o zieloną poduszkę z miękkich kępek trawy, a przed jego oczami rozciągały się utkane z popielatego materiału chmury — tego ranka nie zasłaniała ich żadna plecionka łysych gałęzi drzew. Czy Śnieżka spogląda teraz w to samo niebo? — zastanowił się sennie, bo widziany szary kolor zlał się w jego pamięci z barwą tęczówek zaginionej królewny. Czy jej oczy jeszcze mogą patrzeć?
I nagle taflę spokoju drzemiącego jeszcze poranka zamącił cichy szelest, dźwięk przemykających kroków leśnego duszka, sypiący się w dół wzniesienia strumyczek ognistych liści. Ta namiastka poruszenia stopiła resztki senności z twarzy Raula, a jego plecy w błyskawicznym tempie podniosła do pionu.
Młodzieniec przeniósł czujny wzrok na spoglądające na niego zbocze, które odcinało się wyraźnie na tle jasnego nieba. Zdawało mu się, że za jednym z tkwiących posępnie na warcie drzew widzi smukłą sylwetkę z powiewającym na wietrze warkoczem. Kobiecy cień rozpłynął się jednak w jednym mrugnięciu oka i młodzieniec nie mógł dać sobie ręki uciąć, że był świadkiem obecności tej przekradającej się między drzewami postaci. Niemniej, postanowił sprawdzić ślady. Jego kompania zbyt długo bezowocnie zmagała się z krętymi ścieżkami Puszczy Zapomnienia, by teraz on mógł nie zainteresować się choćby szelestem wywołanym przez kroki cienia. 
Raul ożywionym ruchem wstał, nie marnując czasu na otrzepanie ubrania z liściowych ozdób, i przytroczył sobie miecz do pasa — czując u swego boku ciężar Jęzora Gryfa, wyzbył się wszelkich wątpliwości. Potem rzucił okiem na rozsypkę śpiących w różnych pozycjach towarzyszy, na ich unoszące się miarowo piersi i pogrążone we śnie twarze, których kolor wydawał się teraz bledszy niż w dniu, w którym przekroczyli złowieszczy próg drzew puszczy. Robię to też dla nich. Rycerze z Bukowego Dworu czuli się związani z Raulem, więc większość uwag zostawiali dla siebie, ale ich wczorajsze oczy zdradzały, że mężczyźni nie są zadowoleni z tej wyprawy, a gdy się przebudzą, świadomość siódmego dnia poszukiwań nie wskrzesi w nich więcej iskier optymizmu. Przestaną narzekać, jeśli zmienię wiatry naszej misji.     
Raul mógł bez budzenia podejrzeń oddalić się od swoich nieprzytomnych ludzi, gdyż Gob, wygadany mężczyzna o pokaźnym brzuszysku, mający czuwać nad obozem przez pozostałe godziny nocy, chrapał razem z innymi. Właściciel Jęzora Gryfa nie wątpił, że Gob przez jakiś czas dzielnie trwał na posterunku, ale po jakimś czasie i jego dopadło zmęczenie. Muszę go potem upomnieć — postanowił sobie młodzieniec. Rozumiem, że był śpiący, ale nie możemy pozwolić sobie na nieuwagę. To może nas kosztować życie.  
Raul zaczął wspinać się na niegroźne wzniesienie, by potem dotrzeć do drzewa, za którym zdawało mu się, że zniknęła tamta kobieca postać z warkoczem. W czasie sadzenia dyktowanych pośpiechem kroków, młodzieniec zadał sobie pytanie, dlaczego Śnieżka miałaby zawiązać swoje piękne, faliste włosy w pospolity, kłosowaty kształt. Pewnie tak było jej wygodniej.
Za drzewem czekało jednak tylko rozczarowanie brakiem cielistej formy cienia i delikatne odbicie stóp w błotnej kałuży.
— Czyli to na pewno nie był leśny duszek — mruknął do siebie syn lorda, wodząc błyszczącymi podekscytowaniem oczami po krawędziach kleistego odcisku. Zadowolony uśmieszek jednak spełznął mu z ust już po kilku krokach, gdzie trop się urywał. Albo po prostu jego właścicielka chciała zmylić ewentualnego prześladowcę. Poddanie się nie leżało w naturze Raula, dlatego po krótkim zastanowieniu wybrał jedną z możliwych stron i ruszył naprzód.
Wzniesienie nie było wysokie, dlatego po chwili teren przestał piąć się ku górze, a opadł i zrównał wszystkie skrawki swojej powierzchni. Pojawiło się za to więcej drzew — wyrastały przed wędrującym młodzieńcem jak powykręcane strachy na wróble, obserwujące zastygłymi oczyma każdy jego krok. Goszcząca już u bram zima swoim chłodnym oddechem uśpiła cały las, zostawiając go w ciszy i posępności. Raula nawiedzało właśnie wrażenie, że jest jedyną żywą istotą w tej gęstwinie, gdy nagle do jego uszu wślizgnął się kolejny dźwięk. Tym razem nie był to szelest kroków, a jakby… szemranie sinych ust wody.
Dopiero teraz młodzieniec poczuł, że na jego języku zaciskają się więzy suchości. Nic się nie stanie, jeśli na chwilkę zaprzestanę śledztwa i zwilżę gardło.
Zwabiony dźwiękiem strumienia rycerz przedarł się przez zasłonę krzaków i zamarł. Pomiędzy gałęziami drzew snuły się mleczne wstęgi porannej mgiełki. Las wydawał się pomalowany zamoczonym w szarości pędzlem, a na płótnie tej szarzyzny odcinała się jakaś dziewczęca sylwetka, pochylona nad płynącym leniwie strumieniem.
Przez to, że miała na sobie coś, co wyglądało jak dziwaczny zlepek różnych strojów, przywoływała skojarzenie, że wygrzebała się z góry odpadków. Raul przymrużył oczy, by móc zauważyć, że ramiona dziewki przed drżeniem z zimna ratuje kożuch, zrobiony z niezgrabnie pozszywanych futer szaraków. Spod zwierzęcego płaszcza wychodziła wyblakłoczerwona szata o krawędziach wyszczerbionych przez zęby lasu. Ręce nieznajomej wysuwały się z przykrótkich rękawów jak dwa jasne piszczele przytwierdzone do materiału. Na drobnych stopach jakimś cudem trzymały się buty z króliczej skóry. A gdy młodzieniec myślał, że dziewczyna już biedniej wyglądać nie może, zobaczył, że część jej nóg, która nie mogła poczuć dotyku szaty, kryła się pod pozszywanymi szmatami, które były jakąś nędzniejszą wersją nogawic.
Nieznajomą koronowały ciemne, powykręcane jak witki z gniazda włosy. Nigdzie nie widać było warkocza.
To jakaś żebraczka, a nie moja królewna.
Lekko zniesmaczony Raul już chciał zawrócić i zostawić dziewczynę jej strumykowi, gdy przyszło mu do głowy, że mogła natknąć się na Śnieżkę. Każda poszlaka będzie cenna.  
Powoli zbliżył się do zaniedbanej dziewki. Na dźwięk kroków nieznajoma natychmiast obróciła się nerwowo i wyprostowała, jak drżący listek gotowy do lotu. Jednak widok oblicza młodzieńca chwilowo przygasił w niej chęć ucieczki, bo dziewczyna zastygła w jednej pozie z ociekającymi kropelkami wody dłońmi, trwożnym zdumieniem opadłym na jej twarz jak biały całun i rozszerzonymi z niedowierzania oczami. Te oczy… Gołębie oczy…
Zmieniły się tak samo jak ich właścicielka. Teraz spoglądały z jakąś dzikością godną rysicy, a pod nimi czaiły się blade półksiężyce fioletu. Wciąż miały jednak znajomy, szaro-niebieski kolor.
Łaskawy losie, czy to może być ona?
Szemranie płynącej wody wydawało się ponaglające.
— Ty nie… — Raul zaczął niepewnie składać słowa, wodząc wzrokiem po wychudłym ciele, które kiedyś wirowało w jego ramionach, po obciętych nierówno włosach, które kiedyś wzbudziły w nim zachwyt, po śnieżnej skórze, której biel przyćmiły brud i otarcia. Dziewczyna wyglądała tak, jakby swój ostatni taniec oddała samej śmierci, niemniej młodzieniec nie mógł już dłużej zaprzeczać, że gdzieś pod tą wynędzniałą powłoką nie bije królewskie serce.  
Oczy dzikiej gołębicy domagały się wyjaśnień. Raul szybkim ruchem opadł na jedno kolano.
— Moja królewno.   


No, rozdział jest długi jak na moje standardy. Mam nadzieję, że nie rozwlekałam się przesadnie nad wyglądem Śnieżki - chciałam tylko pokazać, jak bardzo fizycznie zmienił ją pobyt w lesie. Przyznacie, że to już nie jest ta królewna z baśni :P

18 komentarzy:

  1. Rozdział jest super!
    W ogóle uwielbiam Twoje opisy, są takie malownicze :)
    Cieszę się, że Raul w końcu znalazł Śnieżkę. Chciałabym zobaczyć jego minę, kiedy zrozumiał, że ta "żebraczka" to jego królewna. Musiała być bezcenna :D
    Świetnie opisane przeżycia Raula. Dobrze, że nie zrobiłaś z niego takiej maszyny, która nigdy się nie męczy, niczego się nie boi i w ogóle jest świetna. Naprawdę szacun, że nadałaś mu kilka cech bardziej, no wiesz, realnych :D To nic złego bać się cieni! Ja się ich cały czas boją, a uważam się za odważną. Strach jest potrzebny, pozwala zobaczyć granicę odwagi i głupoty :)
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.
    Ciao :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie ^^
      Hah, z pewnością mocno się zdziwił. Też myślę, że nieustraszeni bohaterowie są nudniejsi, ciężko się z nimi jakoś utożsamić.
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Witam.
    W związku z ostatnimi zmianami na Rejestrze blogów podkategoria fantasy została podzielona na pięć podgatunków (dark, heroic, high, low, urban). Proszę o wybranie jednego z podgatunków i poinformowanie mnie o tym pod postami znajdującymi się na stronie głównej lub w zakładce „pytania i prośby”. W razie wątpliwości szczegółowe informacje na temat podgatunków można znaleźć TUTAJ.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, Marzycielko :)
    Po pierwsze, postawa Lawina od razu przypadła mi do gustu. Podobnie jak on uważam, że każdy zasługuje na godny pochówek i że Raul zachował się okrutnie. Pokazałaś, że mimo łączących ich więzów krwi, bracia są swoimi przeciwieństwami. Podobało mi się również to, że szesnastolatek mimo kiepskich umiejętności walczenia postanowił wesprzeć brata. A Raul również troszczy się o brata... Wydaje mi się, że jest przy nim inny - nieco wrażliwszy - i zdecydowanie bardziej taką wersję tego bohatera lubię. Po raz kolejny ukazujesz "księcia z bajki" jako osobę, która niemal z desperacją stara się udowodnić wszystkim wokół, a może przede wszystkim i sobie, że jest dzielnym rycerzem i nic ani nikt nie zdoła wzbudzić lęku w jego sercu.
    Lady Alena to prawdziwy postrach wśród wszystkich matek. Jej złośliwość i upór znalazły swoje miejsce nawet hen daleko od pałacu, w Puszczy Zapomnienia.
    Gdy Raul spostrzegł żebraczkę przy strumieniu, od razu skojarzyła mi się historia z bajki Simsala Grimm pt. "Dwie księżniczki". Piękna nieznajoma, początkowe zaskoczenie bohatera i chęć odnalezienia owego dziewczęcia natychmiast przywołało miłe wspomnienia. Na początku zastanawiałam się, czy młodzieniec rozpozna Śnieżkę, czy raczej potraktuje ją jako zwykłą żebraczkę, która mogła przypadkiem spotkać królewnę. Szczerze mówiąc spodziewałam się dłuższego momentu zaskoczenia, choć pewnie Raul i tak dostatecznie się zdziwił. To słodkie, że rozpoznał ją po oczach :)
    Umieram z ciekawości, jak dalej potoczą się losy tej dwójki, no i jak przebiegnie spotkanie pysznego księcia z niziołkiem Gburkiem...
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na osiemnastkę bloga! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem mile zaskoczona, że tak zainteresowałaś się Lawinem. Nie ukrywam, że jego postać trochę niknie w tle, dlatego fajnie, że ją wyłowiłaś ;) O tak, bracia są zupełnie inni, ale mimo wszystko będą się o siebie troszczyć. I racja, Raul jest inny wobec Lawina, może dlatego, że jemu nie musi niczego udowadniać.
      Hah, pamiętam tę bajkę, ale przyznam, że to nie o niej myślałam podczas pisania tego fragmentu. Chciałam bardziej nawiązać do disneyowskiego spotkania Śnieżki i księcia nad studnią... ale to tylko bardzo subtelne nawiązanie ;)
      No, myślę, że oczy to jedyna część, która pozostała w Śnieżce taka sama ;)
      Dzięęękuję ślicznie i pozdrawiam ^^

      Usuń
  4. Mimo że Raul wyruszył na poszukiwania królewny do lasu, w którym ona rzeczywiście przebywa, to nie spodziewałam się, że już teraz ją tam odnajdzie. Raczej stawiałam na to, że będzie błądzić w lesie, niczego nie znajdując, a akcja znów przeskoczy na Śnieżkę lub innych bohaterów. Dlatego też końcówka była dla mnie sporym zaskoczeniem, bo gdy Raul dostrzegł kobiecy cień stawiałam na to, że królewna zdoła przed nim uciec.
    Długi opis wyglądu Śnieżki jak najbardziej u mnie na plus, bo sama kiedyś zrobiłam coś podobnego, chcąc dokładnie ukazać, jak zmienił się bohater. Zresztą Śnieżka nie mogła wiecznie pozostać tą samą królewną w strojnych sukniach, bo nie przeżyłaby długo w lesie i jeśli Raul mniej więcej tego się spodziewał, nie mogąc początkowo poznać dziewczyny, to ma nie po kolei w głowie.
    Z racji, że oboje już się spotkali, to zastanawiam się, jaką rolę odegra później baśniowe czerwone jabłko. Bo zakładam, że w jakiejś formie jeszcze wystąpi, bo królowa tak łatwo za wygraną nie da.
    Porównując obu braci, to Lawin bardziej pasuje mi na prawdziwego rycerza, gdyż właśnie tak się zachowuje. Mam nadzieję, że zachowa te cechy do końca i nie zmieni się pod wpływem brata.
    Za Raulem nadal nie przepadam, ale mimo wszystko jestem ciekawa jego dalszego postępowania, a także jego oceny, zmienionymi już oczami Śnieżki.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, Raul jednak miał szczęście :)
      Cóż, chyba nie wziął pod uwagę, jak bardzo warunki w lesie mogą zmienić. Cieszę się, że podobał Ci się opis.
      O tak, baśniowe jabłko jak najbardziej wystąpi, w jednej z ważniejszych scen :)
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Dość szybko Raul odnalazł Śnieżkę. Tak jak moja poprzedniczka oznajmiła, sądziłam, że minie troszkę czasu, zanim odnajdzie królewnę. Choć z początku myślałam, gdy zobaczył po raz pierwszy cień dziewczyny, pomyślałam, że może to Roszpunka... Wiesz, warkocz ;) Ale końcówka okazała się inna, to jednak Śnieżka!
    Ciekawa jestem ciągu dalszego.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ^^
      Cieszę się, że czujnie czytasz - ten kobiecy cień z warkoczem był Ropszunką, która zamieszkiwała dolinę, potem zaś przy strumieniu Raul zgubił Roszpunkę i natknął się na Śnieżkę.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Dostrzegłam, przeczytałam, komentuję! Ty na prawdę wybitnie piszesz, kiedy się zagłębiam w odmęty puszczy zapomnienia mam dreszcze, wiesz? Raul wzbudził moją sporą sympatię, podobnie jak jego bat. Ciekawe było także owo zdanie "I ty na nazywasz siebie rycerzem?" Bardzo dobrze, że ukazałaś zmiany, jakie przez ten czas zaszły w Śnieżce. Teraz czekam na jej wyjaśnienia i no i rekcję młodzieńca. Nie ukrywam, że niepokoi mnie to, w jaki sposób potraktuje Gburka. Uprzedzenia wpajane mu od dzieciństwa mogą zagłuszyć rozsądek, nie uważasz? Poza tym podskórnie czuję, iż to dwa zupełnie przeciwstawne charaktery. Czas pokaże, co przyniesie los twoim bohaterom. No i tak na koniec, czy przed wakacjami planujesz nieco przybliżyć losy lady Heleny? A może zostawiasz to na sam koniec. Zapewne w lecie podczas swoich podróży znajdziesz sporo nowych pomysłów na baśnie, czego już teraz Ci życzę, Marzycielko. Niestety, sama w tym roku nigdzie nie wyjadę, ale za to zrobię zapasy swojej twórczości.Jak zwykle czekam na ciąg dalszy. Aha, w wolnej chwili zajrzyj do mnie. Zamieściłam informację, kiedy mniej więcej można się spodziewać nowego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz w dobrym kierunku :) Raul nie jest wychowany w miłości do niziołków czy ludzi odstających od normy.
      Lady Helena już niebawem(tak za około 4-5 rozdziałów) dostanie fragmenty pisane z jej perspektywy. Nie ukrywam, że to będzie dla mnie pewien stres - nie wiem, co po tym wszystkim będziecie o niej sądzili, ale mam nadzieję, że was nie zawiodę.
      Przyznam, że już mam sporo pomysłów, uwielbiam bawić się baśniowymi motywami, ale nie zawsze potrafię konsekwentnie się ich trzymać.
      Dobrze i dziękuję ślicznie ^^

      Usuń
  7. Czemu ja zawsze się powtarzam... W każdym razie rozdział super.
    Raul wydaje mi się coraz ciekawszy choć nawet nie w połowie tak bardzo jak jego brat. Lawin jest interesujacy, to taki nietypowy młody chłopak, który mam nadzieje jeszcze namiesza w ''baśniowej.."
    Ale byłam zaskoczona że tak szybko Raul spotkał Śnieżkę. Ale to dobrze, już nie moglam się doczekac. Mam nadzieje że mimo początkowej niechęci do nizioła narodzi się między nimi typowa męska przyjaźń. Choć przy pierwzym spotkaniu pewnie nie będzie brakowało spięć i złośliwości. Może nawet bedzie walka i krew?
    Pozdrawiający i czekający na kolejne,
    Lunapark
    ps tym razem bez konta, bo nie jestem w domu.
    ps 2 jak tam nastroje po wyborach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Widzę, że Lawin przypadł wam do gustu. Zdradzę, że będzie on miał jedną ważną scenę :P
      O relacjach Gburka-Raula przekonacie się już niebawem :)
      Cóż, sama jeszcze nie mogłam głosować, ale i tak nie wiedziałabym na kogo. Jestem raczej zrezygnowana xd
      pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Ej, gdzie mój komentarz?! ;O :c Skomentowałam jakieś dwa dni temu, nawet widziałam już opublikowany pod notką. Czyżbym dała pod złą? Ale to niemożliwe! Jestem w szoku! ;O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się, Twoja odpowiedź wylądowała w podstronie baśnie :D
      I bardzo Ci za nią dziękuję <3 Naprawdę, przeczytać, że moje opowiadanie nieco przypomina Grę o Tron to dla mnie wielki komplement. Mój styl nieco różni się od stylu Martina, ale staram się brać przykład z jego kreacji postaci i świata.
      Racja, Raul nieco namiesza w ich relacjach, ale z pewnością nie będzie tak, że Śnieżka rzuci się mu w ramiona ^^
      Pozdrawiam, a nowy rozdział już niebawem(zwlekałam, bo pochłonęło mnie opowiadanie na konkurs, a przecież nowa notka już powinna się pojawić).

      Usuń
    2. Wiedziałam, że musiałam dać w złej stronie komentarz, bo niemożliwe, że go widziałam, a potem rozpłynął się w powietrzu. Kamień spadł mi z serducha, bo już zakasałam rękawy, żeby nowy pisać. :D:D Dla porządku, przesyłam komentarz tutaj, a tamten możesz skasować, coby bałaganu nie było:

      Bardzo Cię przepraszam, że dopiero teraz. Kompletny brak czasu na ogarnięcie blogów. ;c
      Ale już przechodzę do komentowania treści, cudownej treści, rzecz jasna. *.* Pierwszy raz czytając tą historię, miałam wrażenie, jakbym czytała Grę o Tron. I jest to, powiem Ci, nieziemskie uczucie! <3 Może to zasługa tych rycerzy, ich imion i ogółem myślenia samego Raula? :D W każdym razie, fantastycznie Ci to wyszło, kochana! Jestem pod ogromnym wrażeniem, bo historia czasami wyłamuję się z typowej baśniowości i nabiera tych klimatów Wielkiego Królestwa. Te połączone ze sobą klimaty to istna poezja dla czytelniczego serducha!
      Polubiłam brata Raula, chociaż popieram starszego, że w ich świecie na sentymenty wiele miejsca nie ma. Gdyby litowali się nad każdym, już dawno zapłaciliby za to śmiertelną cenę. No i sposób, w jaki opisujesz ten przeklęty las! Sama mam dreszcze, a przecież wiem, że mieszkają tam Śnieżka i Karzełek, więc źle być nie może!
      Początkowo myślałam, że dziewczyna z warkoczem, to jakaś zjawa, która go złudzi i zabije, bo przecież Królewna obcięła włosy, ale potem okazało się, że to tylko omam! Ucieszyłam się z ich spotkania, chociaż martwię się, czy to nie odwróci uwagi Śnieżki od karzełka. W ich relacji tak pięknie zaczęło się układać. Nie chciałabym, żebyś jakiś księciu to zepsuł :D
      Świetny rozdział! Po przeczytaniu każdego jestem niebotycznie zazdrosna o Twój talent. Nic nie mogę na to poradzić!
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    3. I odnosząc się do Twojej wypowiedzi, naprawdę wyszło Ci znakomicie i do Martina Ci niedaleko! :D Chociaż ja osobiście i tak wolę baśniowość, a Grę o Tron sprowadziłam do lubienia tylko niektórych wątków. Inne są dla mnie zbyt nudne, odpowiedniejsze dla męskich czytelników. :D
      Jeju, ogromnie się cieszę, że wysłałaś pracę na konkurs. Od dawien dawna mocno kibicuję Ci w takich sprawach i mam nadzieję, że kiedyś dostanę świeżutką, wydaną książkę w swoje łapki! Tyle beznadziejnych pseudopisarzy wydaje swoje gnioty, a taka perełka talentu, jak Ty miałaby się w szafie chować? Nie popełniaj, proszę, tej zbrodni! Znajdę i będę straszyć, aż coś z tym zrobisz! :P
      Buziaczki! :*

      Usuń
    4. No, to byłoby frustrujące pisać wszystko od nowa. Na szczęście nic się nie stało.
      Ja właśnie Grę o Tron uwielbiam, zarówno damskie, jak i męskie wątki. Sama lektura wiele mnie nauczyła :)
      Jejciu, dziękuję, jesteś kochana! Jeśli uda mi się zdobyć jakieś wyróżnienie w tym konkursie, z pewnością dam Ci znać ^^
      Pozdrawiam i czekam na newsa u Ciebie :)

      Usuń

Obserwatorzy