czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział XXX{Pocałunek}

Moi kochani, wytrwali czytelnicy, wreszcie wracam z końcem tej historii. Dziękuję Julii za motywację ^^




   Królewna leżała spokojnie ze splecionymi dłońmi, twarzą jaśniejszą niż kiedykolwiek i czystymi włosami spływającymi jak czarne strumienie po złotych pagórkach poduszki. Dno trumny wyłożono pachnącym kwieciem, przez co wydawało się, że Śnieżka po prostu zasnęła na polanie w Puszczy Zapomnienia. Gburek widział jasną linię piersi wychylającą się zza błękitnego materiału, co oznaczało, że pod skórą wciąż tkwiło — niebijące już — serce. Może właśnie dlatego karzeł wydał z siebie zduszony okrzyk, a potem obraz martwej dziewczyny zmienił się w rozmazane w gorących łzach plamy.
— Odsuń się od królewny!
Strażnik zauważył intruza. Gburek nie poczuł nawet ukłucia strachu.
— Chcę jej podziękować… — wymamrotał bardziej do siebie niż do niego. Nie mógł uwierzyć, że ta głupiutka panienka usiłująca zachować dumę w ubrudzonej sukni teraz leży tu blada i chłodna. Młoda, ledwo zakwitła dziewczyna w sinym całunie śmierci. Niziołek zrozumiał, że po morderstwach braci stał się jedynie cieniem, a ona znów pozwoliła mu żyć. Dała mu powód. A teraz była martwa. Martwa bardziej niż wszyscy. 
— ODSUŃ SIĘ, KARLE!
Jego niezgrabna dłoń spoczęła na chłodnym policzku dziewczyny. Gburek mimowolnie spojrzał na jej rozchylone leciutko wargi, czerwone jak dwa korale, nieruchome, dziewicze, niemuśnięte czułością. Przypomniał sobie, jak blisko niego byłe te usta, gdy żegnali się w padającej na nich poświacie ognia. Bałem się, dlatego odchyliłem głowę. To nie mogła być prawda. Ona nie mogła chcieć… Pamiętał, że gdy się odsunął, Śnieżka popatrzyła na niego z bezbrzeżnym zdumieniem, jak dziewczynka, która odkrywa, że we śnie zawędrowała z łoża do króliczej nory. A więc obydwoje na chwilę usnęliśmy.
Nie śmiał myśleć, że połączyła ich miłość, ale żałował, że nie pocałował jej wtedy. Zasługiwała, by dać jej lepsze pożegnanie niż jakieś odburknięcie. Był tylko jeden sposób, by to naprawić…
— On bezcześci jej zwłoki! Zróbcie coś! Potwór! — wołał oburzony tłum.
— Dość tego! — zdecydował strażnik, a potem rozległ się świst wyciąganego miecza.
Pochylający się nad trumną karzeł słyszał gniewne krzyki przepasane z melodyjnymi modlitwami. Pragnął, by jego dusza dołączyła do tych słodkich śpiewów i wraz z nimi uleciała w górę.
I wtedy ją pocałował.
Ostrożnie, nieporadnie jak dziecko dotknął spierzchłymi wargami zimnych niczym lód ust królewny. A więc tak smakuje dziewczyna. Nigdy nie kosztował czegoś równie niebiańskiego. Oddychał szybciej, nigdy nie chcąc przestać. Powinien to zrobić wcześniej. Powinien być przy niej i całować ją codziennie, ponieważ…
Nagle coś ostrego i zimnego wbiło się w plecy Gburka.  
Czuł, jak miecz przeszywa ciało i kości, jak błyskawica bólu zakłóca to słodkie, żarliwe uniesienie. Karzeł zacisnął ręce na krawędzi trumny, nie spuszczając wzroku ze śpiącej Śnieżki. Ich usta wciąż prawie się muskały. Jego ciepłe łzy skapnęły na blade policzki, jakby to mogło uczynić je bardziej rumianymi, a potem stoczyły się po jej brodzie. Na końcu dołączyła do nich też krew wydzierająca spomiędzy ust karła.
Ktoś coś krzyknął, ale Gburek był już za daleko, by móc rozpoznać słowa. Zdawało mu się, że słyszy śmiech, ale nie ten chłodny i szyderczy, ale wesoły, chłopięcy… Jego powieki zacisnęły się bezwiednie, a ciało przestało drżeć w konwulsjach i bezwładnie zwaliło się na szklaną trumnę. Rozległ się upiorny trzask.
A krew karła spłynęła szkarłatnymi strużkami po bladym szkle.

Dlaczego?
Ponieważ czerwień pięknie wyglądała na białym…

 

Ceremonia pożegnalna przebiegała uroczyście i całkiem spokojnie, dopóki przy ołtarzu nie rozległo się jakieś poruszenie. Spacerujący po katedralnym balkonie Raul czym prędzej rzucił się ku złotej balustradzie. Jego serce biło szybciej na myśl, że coś złego jeszcze może się przydarzyć Śnieżce.   
Z góry miał lepszy widok.
Obejmował stąd spojrzeniem morze poddanych rozlewające się do wszystkich ścian budowli, grupkę odzianych w czarne suknie śpiewaczek na przedzie i lśniącą trumnę na środku ołtarza. Młodzieńca zmroziło, gdy ujrzał też małą, ciemną sylwetkę pochylającą się nad królewną jak złośliwy czort nad białą duszyczką. Jeden ze strażników wykrzykiwał ostrzeżenia, tłum dorzucał swoje obelgi, a zakłopotane niewiasty w czerni z trudem trzymały się melodii swoich pieśni.
Zdenerwowany Raul już miał pędzić na dół, gdy coś w intruzie wydało mu się znajome. Te brudnożółte włosy, wypłowiała szata, kaczkowate nogi… Otworzył szerzej oczy. To ten cholerny karzeł, przyjaciel Śnieżki! Raul znał go raptem kilka chwil i wcale nie polubił ponurych oczu oraz ciętego języka człowieczka, niemniej nie chciał, by go tu zaszlachtowali jak świnię. Syn Bukowego Dworu już miał tam zbiec, by uspokoić gniew ludzi, gdy Gburek — bo takim dziwnym imieniem został przedstawiony niziołek — pochylił się jeszcze bardziej i pocałował śpiącą królewnę.
Tłum był wstrząśnięty, a Raul nie stanowił wyjątku. Z osłupieniem równym wieśniakowi zaciskał dłonie na balustradzie i patrzył, jak wargi karła bezwstydnie obsypują pocałunkami słodkie usta Śnieżki. Raul był jednak za daleko, by ujrzeć, co maluje się na jego twarzy. Nie powinieneś tego…
Szlachcic nie zdążył dokończyć myśli. Zniecierpliwiony strażnik, podjudzony nawoływaniami tłumu, postanowił przerwać tę dziwną scenę. Przeszył mieczem plecy karła, jakby to był worek mąki.
— Nie! — krzyknął poniewczasie Raul, wychylając się zza balustrady. Strażnik obrócił się w jego stronę, ale nie mógł już cofnąć swojego ciosu. Gburek zachwiał się przy trumnie, a potem na nią upadł. Rozległ się trzask. Chór niewiast umilkł.
Stojąca obok szlachcica Nyn, odziana w prostą, bawełnianą suknię o barwie węgla i ciepły kożuszek, zakryła dłonią usta. Jej oczy rozszerzyły się w zszokowaniu i zalśniły łzami. Raul wiedział, że była wrażliwa i żałował, że musiała to oglądać.
Delikatnie uścisnął dłonią jej okryte futerkiem ramię, gdyż sam był zbyt rozemocjonowany, by wypowiedzieć jakieś słowa. Dziewczyna spoglądała na niego smutno, ale drżącą ręką uścisnęła jego na znak przyzwolenia. Raul wyminął ją i zbiegł na dół.
Tam strażnik zdejmował już ciało karła ze zwłok królewny i odciągał je na bok, tworząc za sobą rubinowy pas. Jedna ze ścian pięknej, szklanej trumny była rozbita i przypominała wyszczerbione zęby. Tłum wyraźnie złorzeczył karłowi, więc Raul wbiegł na środek ołtarza i usiłował zapanować nad gniewnymi nastrojami. Oznajmił, że Gburek miał zmącone chorobą zmysły i że w głębi nie chciał tak otwarcie pożegnać umiłowanej pani.
Młodzieniec podejrzewał, że w rzeczywistości człowieczek był raczej chory z rozpaczy. Przez to on sam nie czuł się dobrze z myślą, że nie do końca oczyszcza go z przewinienia, niemniej nie mógł postąpić inaczej. Ludzie i tak go nie pokochają. Sam nie wiedział, co też ten niziołek sobie myślał, zachowując się tak bezczelnie? Czy gdzieś w zaciszu śmierdzącej groty naprawdę wykiełkowało uczucie, czy to tylko ruch prowokujący… Nie był godzien dotykać ust królewny, skoro nawet ja tego nie zrobiłem.  
Raul w końcu przyjrzał się zwłokom karła — spojrzał na wytarte szmaty, które nosił, na pooraną brudem i otarciami twarz, która już i bez tego nie była ładna, na śmiesznie nieproporcjonalne ciało, w którym tkwiła paskudna rana. Ogarnął go jakiś żal, choć nie żywił do Gburka ani płomyka sympatii. Czy to rzeczywiście diabełek? Teraz przypominał raczej brzydkie, osamotnione dziecko, leżące na zimnej posadzce jak do snu. Dlaczego to zrobiłeś? — chciał warknąć na karła. Przecież cię ostrzegali, przecież wiedziałeś, że strażnik nie cofnie się przed zabiciem kogoś takiego jak ty!
Gburek nie sprawiał wrażenia głupca, teraz zaś wyglądał spokojnie. On wiedział, na co się pisze, podchodząc do trumny — pojął zdumiony Raul i pożałował, że przez wzgląd na Śnieżkę nie zdążył mu tego wybić z głowy. Po chwili wyrzuty sumienia przekształciły się w złość.
Ludzie patrzyli na niego wyczekująco. Już wkrótce stanę się ich władcą. Muszę… muszę postępować jak najrozsądniej.
— Przenieście królewnę do krypty. Pozostanie tam do chwili pogrzebu. Karła zaś zakopcie w ziemi na podmiejskich łąkach, niech jego dusza zazna spokoju — zdecydował młodzieniec z lśniącymi smutno oczyma. Potem machnął władczo ręką, gnębiony widokiem szklanych odłamków i krwi na posadzce. —  I posprzątajcie ten bałagan!
Tłum zaczął kierować się do wyjścia, przeciskając się pomiędzy spoconymi ciałami i cieniami katedry. Raul spoglądał, jak rycerze biorą niedbale nieszczęsne ciało Gburka i kierują się z nim bocznymi drzwiami, a jak inni delikatnie niosą Śnieżkę do ciemnej krypty.
W baśniach pocałunek dawał życie, tutaj jednak przyniósł śmierć.

 

Śnieżka się poruszyła.
Gburek otworzył powoli oczy i powiódł nimi po wnętrzu katedry, które nie było już ciemne, cuchnące i smutne, lecz spokojne i jasne. Przez witrażowe okna do środka wpływał złocisty blask, nadający szklanej trumnie srebrzyste diamenciki refleksów.
Śnieżka jak we śnie zaczęła się podnosić do pozycji siedzącej. Zdumiony karzeł dźwignął się i stanął przy trumnie na słabnących nogach. Rozwierał szeroko oczy, ale wciąż nie rozumiał. Ona nie żyła, leżała tutaj zimna i martwa, a lud ją opłakiwał… Musiał jednak założyć, że to wszystko było tylko koszmarem, gdyż teraz ukryta za błękitnym materiałem sukni pierś Śnieżki falowała w spokojnych oddechach, a jej szaroniebieskie oczy rozświetlały płomienie życia. W złocistej poświecie dziewczyna wyglądała tak pięknie i wzruszająco, że z piersi Gburka wyrwał się jęk ulgi.
Śnieżka zwróciła ku niemu twarz i zatrzepotała ze zdumieniem gęstymi rzęsami, budząc się ostatecznie.
— Gburku… Jesteś tutaj.
Na jej karmazynowych ustach zatańczył drżący uśmiech, a jej biała dłoń wyciągnęła się w jego stronę. Karzeł nie potrafił już myśleć o swoim wstydzie. Wplótł szorstkie palce pomiędzy jej delikatne.
— Dobrze się czujesz?
— Ja? Znakomicie! Przyszedłeś po mnie — zdała sobie nagle sprawę, a jej oczy rozjarzyły się zachwytem i czułością. Ścisnęła jego dłoń. — Wiedziałam, że to będziesz ty… Chcę tylko ciebie.
Gburkowi odjęło mowę. Spoglądał na swoją królewnę, tak piękną i czystą niczym biały płomień, i nie potrafił już dłużej powstrzymywać łez. Pozwolił, by zalśniły w jego ciemnych oczach i spłynęły mu po policzkach słonymi strumyczkami.
Śnieżka nie mogła tego znieść. Wstała z trumny, otoczyła ramionami szlochające ciało wybawiciela i oddała mu pocałunek. Prawdziwy. Wiedząc, że dotyka warg mężczyzny, który przywrócił ją do życia. A Gburek odpowiedział jej bez niepewności, oddając wszelką radość i pasję, którą w sobie chował przez te wszystkie lata.
Szklana trumna roztrzaskała się w mgnieniu oka na tysiące srebrnych kawałeczków, jak zły sen, który odchodzi wraz z brzaskiem. Złocista łuna katedry zamigotała. Gdzieś z dali niósł się echem radosny śmiech innych krasnoludków, delikatne westchnienie królowej matki i zbliżający się stukot butów króla.
— Nigdy cię nie opuszczę, Gburku, już nigdy, nigdy… — szeptała płomiennie Śnieżka, gdy ich złączone sylwetki pochłaniało niebiańskie światło. A Gburek ani przez chwilę nie wątpił, że to prawda.
Nigdy nie mogli być bardziej szczęśliwi.




I tak oto dochodzimy do końca tej historii. 
    Wiem, że możecie zareagować różnie na ten obrót wypadków. Być może część z was spodziewała się, że Gburek przywróci do życia królewnę jak myśliwy w Królewnie Śnieżce i Łowcy... ale czy to byłoby szczęśliwe zakończenie? Śnieżka nigdy nie mogłaby związać się z karłem, ich światy były zbyt różne.  Nie chodzi mi o to, że propaguję śmierć. Uznałam jedynie, że chcę, aby postacie uzyskały pokój. Gburek, który prowadził półżycie i doznał wiele przykrości oraz Śnieżka, która poświęciła się, by umrzeć niepokonaną. Zauważcie, że królowa przed śmiercią chciała do niej dotrzeć, być może skorzystać z magii serc... a tymczasem Śnieżka była już martwa i nie mogła posłużyć za odczynienie czaru. Teraz zaś złączyła się z Gburkiem oraz rodzicami i jest szczęśliwa.  
   Taki zamysł był od początku powieści. Chciałam odwrócić działanie magicznego pocałunku i pokazać niekanoniczną miłość. Mam nadzieję, że mimo wszystko wam się podobało. Epilog nie będzie długi, ale znajdziecie w nim pewne... podsumowanie. Wtedy też napiszę, co dalej z baśniowymi historiami :) Już niebawem. 

Tymczasem zapraszam was do siebie na Facebooka ^^

14 komentarzy:

  1. "delikatnie westchnienie królowej matki i zbliżający się stukot butów króla." - delikatne.

    OMG! OMG! OMG!
    Tego się kompletnie nie spodziewałam. Myślałam, że Gburek ją przywróci do życia. A tu proszę, taki obrót sprawy. Cieszę się, że chociaż po śmierci Gburek zazna trochę szczęścia.
    Nie mogę się doczekać Epilogu. Coś czuję, że będzie epicki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie ^^
      Już poprawiam błąd.
      I cieszę się, że udało mi się Cię zaskoczyć. Do zobaczenia pod epilogiem :*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu jejciu jej! <3 <3 <3 <3 <3
    Na początku dziękuję za podziękowanie. Aż sobie zrobiła screena :D
    TO JEST CUDOWNE! Powiem szczerze, że obawiałam się tego,co przyniesie kolejny rozdział. Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić właściwego zakończenia tej historii. Po pierwsze, ktoś musiał pocałować królewnę. Tylko kto? Jakoś wątpiłam, żeby to miał być Raul. Dla niego byłoby to bezczeszczenie ciała królewny. Stawiam, że mógłby nawet odebrać to jako gwałt na niej. No bo skoro Śnieżka nie żyje, to nie jest świadoma co się dzieje. Skoro nie jest świadoma nie może w żaden sposób zareagować, nie może wyrazić zgody. A skoro nie może ani wyrazić zgody ani zaprotestować, to jest jak gwałt. Poza tym całowanie się ze zmarłą jest nieetyczne. No i na pewno nie zaryzykowałby tak dziwnego i dla większości obrzydliwego aktu na oczach poddanych. Tak mniej więcej widzę jego tok myślenia. Nie, Raula krępowało zbyt wiele zasad i manier by mógł zrobić coś takiego.
    Więc królewnę musi pocałować Gburek. Tylko jak on się do niej zbliży? Jakoś nie wydaje mi się, aby powitali go z otwartymi ramionami. Zapewne, znając jego upór, znajdzie sposób by do niej dotrzeć mimo trudności. Ale... Ciała królewny na pewno ktoś będzie pilnował. Więc jeśli Gburek nie zrobiłyby czegoś w stylu: wpadam z prędkością błyskawicy, całuję ją szybko i bez zastanowienia, i już mnie nie ma. Gdyby nie zrobił czegoś takiego raczej nie miał by szans wyjść z tego bez szwanku. No a wszyscy wiemy, że nie tak traktuje się ukochane królewny.
    Po drugie: Śnieżka żywa czy martwa? Załóżmy, że pocałunek przywróciłby jej życie. Z kim by się związała? Tak jak napisałaś, z Gburkiem zbyt wiele byłoby przeszkód. Ich światy były bardzo daleko od siebie. Poddani raczej nie przyjęli by z radością wieści, że mężem ich królewny będzie karzeł. Byłby też ryzyko, że ich potomstwo także będzie karłowate. nie,ludowi by się to nie spodobało. Więc Śnieżka i Raul? Najoczywistszy wybór, biorąc pod uwagę, że Raul ogłosił się narzeczonym Śnieżki. Ale... Ta para jakoś mnie do siebie nie przekonuje. No nie wiem, coś mi się w nich nie podoba. To nie jest t uczucie.
    I ostatnia sprawa: Nyn. Och, mam nadzieję, że to z nią będzie Raul! To byłoby cudowne! Scenki z ich udziałem są tak słodkie. Już to widzę: początkowo żałoba, potem sekretne spotkania dopóki świat nie będzie gotowy na kobietę u boku Raula (przecież ogłosił, że jest narzeczonym zmarłej Śnieżki! Nie może tak od razu znaleźć sobie innej!), a potem zaczną się szepty, że król powinien znaleźć sobie królową. Lud, nauczony historią Filipa i Helen, będzie się bał wybranki z obcych stron, więc wszyscy z zaakceptują wybranie Nyn. No bo co prawda to prosta dziewczyna, ale za to znajoma.
    Trochę zeszłam z tematu...
    W każdym razie: Ten rozdział na naprawdę mnie zaskoczył. Bo choć teoretycznie nie ma happy endu (w końcu zarówno Śnieżka jak i Gburek nie żyją), ale za to spotkali się ze sobą, a z najbliższymi. No więc mają swoje szczęśliwe zakończenie, choć bardzo dziwne. Tak nietypowe jak oni sami, więc wszystko pasuje :D To idealne rozwiązanie, którego ja tak długo nie potrafiłam znaleźć.
    Cieszę się, że baśniowa pozytywka znowu gra ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ponownie :)
      Dziękuję, że tak szybko skomentowałaś i oczywiście jestem bardzo wdzięczna za tyle miłych słów :3 Podziękowanie na początku musiało być ^^
      Nawet nie wiesz, jak ucieszył mnie twój komentarz :D
      I to, że ta historia skłoniła Cię do główkowania i obmyślania, co byłoby najlepsze w danej sytuacji. To dla mnie znak, że naprawdę przejęłaś się opowiadaniem i jest mi z tego powodu bardzo miło. I oczywiście masz słuszność. Wszystkie te zdarzenia byłyby nieco nieprawdopodobne, więc wydaje mi się, że wybrałam najlepszą opcję.
      Śnieżka i Raul faktycznie nieco się rozminęli z oryginałem. Coś między nimi było, natomiast jeszcze nie prawdziwe, szczere uczucie. Od początku chciałam, aby wybrankiem królewny był niepozorny karzeł <3
      Haha, podobają mi się Twoje gdybania. Ja też lubię Nyn i Raula i specjalnie wstawiałam z ich udziałem trochę scenek, natomiast czy ta dwójka zejdzie się na oczach całego królestwa? O tym przekonacie się w epilogu.
      I bardzo się cieszę, że tak uważasz. Faktycznie, zakończenie dziwne, słodko-gorzkie, natomiast wydaje mi się, że w pewien sposób szczęśliwe. Ta historia od początku była ukazana nieco w krzywym zwierciadle, a zatem taki finał może być odpowiedni.
      Dzięki raz jeszcze.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  4. Może nie czytałam na bieżąco Twojego opowiadania, ale wiem, o co w nim chodzi, ale właśnie przez brak systematyczności, byłam zdziwiona, że to Gburek odważy się na pocałunek. Wszyscy wiedzą, że to książę powinien być tym, który przywoła ją do życia. Jak żałuję, że tak się nie stało, mam teraz takie dziwne przeczucie, że bajki w życiu prawdziwym nigdy by tak nie wyglądały... Owszem, wierzę w szczęśliwe zakończenia, bo tylko takie zakończenie sprawia, że to życie nie wygląda na takie szare i ponure.
    Chociaż końcówka tego rozdziału mogłaby uchodzić za taką, w końcu Śnieżka i Gburek będą szczęśliwi, gdzie nikt im nie będzie szydził, nie ma nienawiści i tak dalej... :) A przecież o to chodzi, prawda? Żeby nie pozwolić światu pogrążyć się w tych złych emocjach :)
    Moim zdaniem odwaliłaś kawał świetnej roboty, oddałaś klimat baśniowy w 100% i aż czekam, kiedy zaczniesz publikować coś jeszcze. Na pewno wtedy będę na bieżąco z Twoimi notkami <3
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dziękuję bardzo za komentarz ^^
      Rozumiem, że możesz czuć się trochę zdezorientowana, ale od samego początku planowałam takie zakończenie. Baśń o Śnieżce związana jest z motywem śmierci i przemijania, a to także chciałam tutaj uwzględnić. No i masz rację, teraz Śnieżka i Gburek są szczęśliwi, jakby dopiero teraz przenieśli się do bajkowego świata.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Marzycielko, kiedy przeczytałam rozdział nie byłam specjalnie zaskoczona. Od początku podejrzewałam nietypowe zakończenie. Między Gburkiem, a Śnieżką powstała pewna więź. Tak więc ta odwrotność paradoksalnie stała się, jak najbardziej wyczekiwanym rozwiązaniem. Oboje mu nie mieli szansy być szczęśliwi inaczej, niż po śmierci. Niziołek stracił braci w bardzo dramatycznych okolicznościach. Z kolei Raul nie zasługiwał na królewnę, przynajmniej w moim odczuciu. Jego niechęć do osób posiadających pewne ułomności, tylko wzmocniły tę niechęć. Gratuluję niesamowitej inwencji. Liczę też na kolejne baśnie. Do zobaczenia wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Alutko :)
      Dziękuję Ci ślicznie, miło wiedzieć, że wyczekiwałaś takiego zakończenia.
      Jeśli chodzi o Raula to racja, na początku miał pewne uprzedzenia, ale chciałam wskazać, że teraz jego stosunek do Gburka nieco się zmienił. Chciał uratować karła, a kiedy ujrzał go martwego, pojął, że to człowiek jak każdy inny i do tego bardzo nieszczęśliwy. Zależało mi na tym, by przy końcu tej historii Raul coś zrozumiał :)
      Postaram się opublikować jeszcze coś baśniowego :)
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  6. Zakończenie dość niezwykłe. Można było się spodziewać, że zmienisz nieco bieg historii i pocałunek okaże się śmiertelny niż miałby Śnieżkę ożywić. I jeszcze Gburek został zabity - to było niesprawiedliwe :( Ale ludzie wolą pozbyć się kogoś, kto jest inny, boją się tej inności.
    Widać jednak śmierć przyniosła ukojenie i spokój dla obojga :)

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz ^^
      Racja, to było niesprawiedliwe, ale Gburek od samego początku borykał się ze złym osądem ludzi. Teraz wreszcie jest szczęśliwy u boku dziewczyny, która go kocha :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Witaj Marzycielko.
    Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tej historii. Wiem, że miewałaś momenty, w których nie powracałaś do tego opowiadania jakiś czas (z takich lub innych powodów) - to zrozumiałe, zwłaszcza że prowadzisz tego bloga od tak długiego czasu; ciągle coś zmieniałaś, bo pewne wątki nie były idealnie według Ciebie dopracowane – muszę Ci jednak powiedzieć, że naprawdę Ci wyszło. Historia była magiczna, ale oczywiście zupełnie inna niż ta, którą poznaliśmy za młodu czytaną nam przez rodziców. Cieszę się, że udało Ci się ją skończyć i podzieliłaś się z nami tym, co niegdyś zakwitło w Twojej głowie :)
    Jeśli chodzi o sam ostatni rozdział to miałam mieszane uczucia. Najpierw było mi smutno, co oczywiste, gdyż było w nim wiele śmierci. Później jednak, czytając zakończenie, w którym jest spotkanie Śnieżki z Gburkiem, zrozumiałam, że właściwie to trzymałaś się kanonu baśni. "I będą żyli długo i szczęśliwie". I będą. Być może nie w zamku za siedmioma lasami i górami, być może nie z gromadką pociech. Będą żyli szczęśliwie u swojego boku, gdzieś tam, gdzie będzie im lepiej. Ale przede wszystkim, będą żyli dla nas, Twoich czytelników.
    Wiesz, byłam zła i sfrustrowana zabiciem Gburka, ale właściwie to może dobrze się stało? Może dobrze dla niego? Tylko ze Śnieżką mógł odnaleźć spokój i miłość, której tak łaknął. A ona czekała na niego po drugiej stronie.
    Na początku myślałam, że może ona jednak odżyje i zobaczywszy martwego Gburka, popełni samobójstwo i będzie to historia znana nam spod pióra Szekspira, ale jednak wybrałaś inną ścieżkę :)
    Teraz czekam tylko na jakieś dalsze losy Nyn i Raula oraz całego Królestwa. Mam nadzieję, że i oni odnajdą spokój i szczęście.
    Pozdrawiam i czekam na epilog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Dobrze, że mnie rozumiesz. Doprowadzenie bloga do końca to nie lada wyzwanie, ale cieszę się, że już po raz drugi mi się udało ^^
      Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa <3
      Wiedziałam, że zabicie Gburka to kontrowersyjne posunięcie, niemniej planowałam je od początku. Prawdę mówiąc, na początku nasi bohaterowie mieli po prostu zginąć, a koniec pokazać oczami Raula. Zdecydowałam się jednak dopisać tę scenę "po śmierci", ponieważ Śnieżka i Gburek zasługiwali na ostatnie spotkanie :) I teraz rzeczywiście żyją długo i szczęśliwie ^^
      Nie, o samobójstwie nie myślałam, byłoby już zbyt dramatycznie haha xD
      Pozdrawiam i do zobaczenia pod epilogiem :D

      Usuń

Obserwatorzy